wtorek, 25 grudnia 2012

Kartofle z maślanką

Święta w zasadzie minęły, końca świata nie było (niespodzianka), więc trzeba żyć dalej. A żeby żyć, trzeba jeść. A jako że mamy okres świąteczny, postanowiłem przy tej okazji napisać coś niecoś o jedzeniu, kończąc w ten sposób ten rok na moim blogu.

Moja ulubiona potrawa to ugotowane i ubite kartofle z przysmażaną na margarynie cebulką, zalane maślanką i z ewentualnym jajkiem sadzonym. Mówcie co chcecie, ale chociaż ta potrawa jest niesamowicie prosta i nie wygląda zbyt zachęcająco, to jest to niebo w gębie.

Jak kiedyś będę miał okazję, to może zrobię fotkę i wrzucę, chociaż szczerze mówiąc, nie ma czego podziwiać - potrawa ma wygląd jasnej, lekko brązowawej jednolitej półpłynnej masy.

Potrawa ma różne nazwy i wariacje. Kartofle z maślanką, ziemniaki z zsiadłym / kwaśnym mlekiem, kartofle z zasmażką i maślanką, itp.

Nie wiem, czy ta potrawa pochodzi z Kaszub, ale jest w mojej okolicy w miarę popularna. Po kaszubsku nazywa się „Bùlwë sztãpóné z kwasnym mlékã”, z resztą bùlwë mogą bëc trãpóné lub szturóné . U nas w domu mówimy na nie szmidech bùlwë (lub śmidech - nie wiem, jak to zapisać, nawet nie wiem, czy to jest poprawne słowo w języku kaszubskim).

Przygotowanie tej godnej olimpijskich bogów potrawy jest niesamowicie proste. Ugotowane kartofle trzeba pomiękkać (ubić / utłuc), zalać przysmażoną na margarynie (lub palmie) cebulką i wymieszać. Jeśli ktoś nie jest jaroszem, to może użyć boczku i/lub smalcu - z resztą, co kto lubi. Otrzymaną masę zalewamy maślanką lub zsiadłym mlekiem albo podajemy je osobno w kubku. Jeśli ktoś chce, może do tego dodać sobie sadzone jajko lub inny dodatek (zapewniam, że żadne dodatki nie są potrzebne). Smacznego .

czwartek, 20 grudnia 2012

Święta Bożego Narodzenia

Podsumowanie

W Stanach Zjednoczonych z okazji świąt Bożego Narodzenia słyszy się często o tzw. „War on Christmass”. W skrócie chodzi o to, że fundamentaliści chrześcijańscy burzą się, gdy słyszą „Happy Holiday” zamiast „Merry Christmass” i nie podoba im się, że inni ludzie (niechrześcijanie) również obchodzą te święta. Do Polski ta nowa „moda” na szczęście jeszcze nie zawitała, chociaż tu i ówdzie mogłem zauważyć przebłyski niektórych z amerykańskich żalów. Przykładowo na jakimś portalu w stylu Demotywatorów(*) zauważyłem taki mem: Dziewczyna z wykrzywioną głupio gębą i podpis „Jestem ateistką a teraz dajcie mi prezenty”.

(*) - Tego typu portali jest wiele, a większość - włączając w to oryginał - już dawno obniżyła swój poziom, dlatego przestałem je oglądać. Aktualnie więc nie jestem zaznajomiony z ich zawartością - być może tego typu memy zaczęły się na nich ukazywać częściej.

Jako że zbliżają się święta Bożego Narodzenia, postanowiłem wyjaśnić każdemu zainteresowanemu, skąd właściwie wzięły się owe święta i tradycje z nimi związane. Ale najpierw parę ogólnych uwag.

Po pierwsze, zawsze mnie uczono, że święta Bożego Narodzenia to czas pokoju, życzliwości i miłości. Niejako święto wszystkich ludzi dobrej woli. Trochę dziwnie się w to wpisuje owa (mówiąc delikatnie) niechęć pewnych ludzi do innowierców i niewierzących, ośmielających się również obchodzić te najmilsze w roku święta.

Po drugie, nie tylko chrześcijanie obchodzą w tym okresie swoje święta. Właściwie wszystkie religie obchodzą w tym czasie jakieś święta (a istnieje też parę świąt świeckich obchodzonych właśnie w tym okresie). Wiąże się to z tym, że religijne święta powstawały wokół mniej lub bardziej naturalnych zjawisk czy wydarzeń. W tym przypadku chodzi o przesilenie zimowe. Wiele religii obchodzi w tym okresie święta związane z odnawianiem życia, czy wręcz odradzaniem się jakiegoś boga. Miało to związek z tym, że właśnie w dniu przesilenia zimowego Słońce, które „ubywało”, zaczyna coraz dłużej gościć na niebie (dni stają się coraz dłuższe). O wielu z tych religijnych świętach można przeczytać w sieci, np. na Wikipedii.

Jeśli chodzi o same tradycje, to myślę, że każdy chrześcijanin przyzna, jeśli go o to zapytać, że rzeczywiście nie były one częścią chrześcijaństwa od samego początku. Wydaje się to w miarę oczywiste. Z czego jednak przeciętny chrześcijanin nie zdaje sobie sprawy, to pochodzenie owych tradycji. Osobiście śmiem twierdzić, że w świętach Bożego Narodzenia nie ma prawie nic chrześcijańskiego - większość tradycji została zapożyczona z innych religii. Ba! - Nawet samo narodzenie chrześcijańskiego boga wygląda, jakby było zapożyczone z innych religii. Ale po kolei.

środa, 12 grudnia 2012

Dwanaście

Dzisiaj przypada 12 grudnia 2012 roku, co można też zapisać jako 12-12-12. Z tej okazji, wzorując się na innych, chciałbym napisać coś niecoś o liczbie 12.

Dwanaście jest dosyć szczególną liczbą w naszej kulturze. W religiach Abrahamowych występuje dosyć często (że wspomnę tylko o dwunastu apostołach, czy dwunastu pokoleniach Izraela). Tarcze zegarów podzielone są na 12 godzin, co wzięło się z kultury babilońskiej(*). Podobnie podział roku na 12 miesięcy ma podobne korzenie. Dwanaście była ważną liczbą również w wielu innych religiach.

(*) - Babilończycy używali też liczby 60 w swoich obliczeniach, co dało nam podział godziny i minuty na 60 podokresów. Warto tu też zanotować, że kultura i religia babilońska miała duży wpływ właśnie na powstanie religii Izraelitów.

Skąd ta szczególność liczby 12? Bierze się ona stąd, że jest to iloczyn dwóch innych ważnych liczb - 3 i 4 (trójka - doskonałość, czwórka - strony świata). Oprócz znaczenia mistycznego, liczby te miały też oczywiście swoje znaczenie praktyczne. Używając grup po dwanaście obiektów, łatwo było je dzielić na 3 lub 4 części. Stąd wzięły się tuziny i grosy. Jest to de facto system dwunastkowy.

My używamy systemu dziesiętnego, ponieważ mamy 10 palców. Jednak równie dobrze moglibyśmy używać innego systemu - np. o podstawie 12(*). System taki miałby mnóstwo zalet na co dzień - 12 dzieli się na więcej możliwych sposobów niż 10. Mianowicie na 2, 3, 4 i 6. Dziesięć dzieli się tylko na dwa sposoby - na 2 i 5. Oczywiście jeszcze lepszy byłby system sześćdziesiątkowy - który dodatkowo dzieli się na 5 (i inne liczby). Jak już wspomniałem, system taki był używany przez mieszkańców Mezopotamii. Ale mniejsza o to.

(*) - Komputery używają systemu o podstawie 2, informatycy o podstawie wielokrotności 2 - ósemkowego i szesnastkowego. Możliwe jest wiele innych systemów liczbowych.

Jak w praktyce miałoby to wyglądać? W systemie dziesiętnym mamy 10 cyfr - od 0 do 9. Żeby zapisywać liczby w systemie dwunastkowym, musielibyśmy mieć jeszcze dwie dodatkowe cyfry. Można by, wzorem informatyków, oznaczyć te cyfry liczbami A i B (o wartościach kolejno 10 i 11). Ale okazuje się, że ktoś wymyślił już konkretne symbole - pisane X (dla 10) i pisane E (dla 11) - konkretnie to znaki o kodach 𝒳 (U+1D4B3) i ℰ (U+2130). Tak czy siak - zapisywanie i odczytywanie liczb w systemie dwunastkowym nie różniłoby się niczym od systemu dziesiętnego - oprócz podstawy oczywiście. I tak - 12 zapisywało by się jako 1012 a 144 to 122 czyli 10012 (analogicznie jak w dziesiętnym - 100=102=10010).

Jako przykładową liczbę weźmy 2012. Dla ułatwienia - wpisujemy w Wolfram|Alpha wyszukiwanie "2012 to base 12" i voilà. Wynik to 11B812, lub - żeby użyć wspomnianego wyżej zapisu - 11ℰ8. Oznacza to 1*123+1*122+11*121+8*120 = 2012 (jak ktoś chce, to niech sobie policzy).

Tak więc gdyby nie to, że mamy po 5 palców u każdej z rąk zamiast po 6, używalibyśmy dziś wygodniejszego w codziennym życiu systemu dwunastkowego. Chociaż istnieje metoda łatwego liczenia na palcach do 12 - trzeba zliczać poszczególne paliczki czterech palców (oprócz kciuka). Z resztą, jak wspomniałem, niewiele do tego brakowało.

piątek, 7 grudnia 2012

Podwójna orbita kołowa

Począwszy od podstawówki, gdzie nauczyłem się wzoru na grawitację i jak obliczać orbitę ciała okrążającego Ziemię, zastanawiałem się nad jedną rzeczą.

Aby obliczyć orbitę jakiegoś satelity, potrzebna jest masa Ziemi - i wtedy oblicza się promień tej orbity w zależności od okresu obiegu:

Fg = Fod G M m r2 = m v2 r v = st = 2 π r T } T2r3 = 4 π2 G M (1)

Co notabene stanowi trzecie prawo Keplera.

Problem dla mnie pojawiał się, gdy obiekt okrążający Ziemię (lub dowolny inny obiekt) miał porównywalną z Ziemią masę. Wiemy że środek ciężkości takich układów nie leży w centrum większego ciała (w przypadku układu Ziemia-Księżyc leży on 3/4 promienia Ziemi od jej środka). Jeśli weźmiemy powyższy wzór, aby obliczyć orbitę Księżyca, to wynik będzie się rozmijał z rzeczywistymi wartościami. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda dla układu Pluton-Charon. Jak się ma r we wzorze na siłę grawitacji Fg do r we wzorze na siłę odśrodkową Fod?

Cóż - rozwiązanie jest naprawdę bardzo proste i aż dziw mnie bierze, że dopiero teraz na to wpadłem (chociaż jako usprawiedliwienie mogę podać, że nie zajmowałem się tym problemem w ogóle, poprzestając na zdziwieniu).

Rozwiązanie mianowicie jest takie, że te dwa promienie to tak naprawdę dwie różne wielkości. Dla siły grawitacyjnej Fg jest to odległość, a nie promień. Dla siły odśrodkowej jest to promień orbity, równy odległości od środka ciężkości układu. I to wszystko.

Dwa okrążające się ciała

Pozostaje mi tylko jeszcze zapisać odpowiednie wzory.

Fg = Fod1 = Fod2 G m1 m2 r2 = m1 v12 r1 = m2 v22 r2   , gdzie   r = r1 + r2

Skupiając się na równości sił odśrodkowych i pamiętając o tym, że okresy obiegu T obydwu ciał muszą być sobie równe, można dojść do wzoru:

r1 = r m2 m1 + m2

i analogicznie dla r2.

Skupiając się na równości siły grawitacyjnej i dowolnej z sił odśrodkowych, można dojść do wzoru:

T2r3 = 4 π2 G ( m1 + m2 )

gdzie r jest odległością obydwu ciał od siebie.

Jak widać, jeśli jedna z mas jest pomijalnie mała, otrzymujemy wzór (1), którego uczy się w szkołach. Szkoda tylko, że się nie wspomina o tym, że jest to przybliżenie i nie podaje się pełnego wzoru - może wtedy nie łamałbym sobie nad tym głowy. Ale za to czuję satysfakcję, że sam do tego doszedłem (chociaż szkoda, że dopiero teraz - no, ale lepiej późno niż wcale ).

sobota, 1 grudnia 2012

Koniec Świata

Niedawno byłem świadkiem pewnej rozmowy. Rozmawiały dwie kobiety - jedna młodsza, druga starsza. No i ta młodsza mówiła o końcu świata, że jakaś wróżka w internecie (!?) to przepowiedziała, a ta druga ją uspokajała, że to nie tak, że się okazało że to jeszcze nie teraz. I obydwie mówiły to wszystko takim poważnym tonem (chociaż trzeba im przyznać że nie grobowym - więc może nie brały tego znowu aż tak poważnie ). I naszła mnie myśl - ile razy jeszcze przepowiednie o rychłym końcu świata muszą się nie sprawdzić, żeby ludzie przestali brać jakiekolwiek zasłyszane na ten temat plotki na poważnie? Ile razy człowiek musi dać się nabrać, zanim przestanie ufać oszustom i szaleńcom?

Ale mniejsza już o te ludowe przesądy. Chciałbym tu konkretnie napisać o końcu świata, który ma nastąpić 21 grudnia tego roku (o którym to mówiły również owe kobiety), a który „został przepowiedziany” przez Majów (widocznie Nostradamus nie jest już taki trendy jak kiedyś ).

Najprościej rzecz ujmując - pogłoska wzięła się stąd, że kalendarz utworzony przez Majów miał kończyć się wg. pewnych obliczeń właśnie 21 grudnia 2012 r. Problem jest taki, że każdy kalendarz kiedyś się kończy. Majowie - podobnie z resztą jak my - odmierzali czas w cyklach. Mieli trochę inne cykle niż my - my mamy dni, tygodnie, miesiące, lata, wieki itp. Gdy kończy się nam kalendarz na jakiś rok, kupujemy następny.

Majowie mieli również cykle różnej długości. Ten słynny cykl, który kończy się tego roku, to tzw. b'ak'tun. Baktun ma długość 144'000 dni (ok. 394¼ lat) i podobnie jak nasze stulecia (i inne jednostki czasu) powtarza się cyklicznie. Aktualny b'ak'tun jest 13-ty(*) i gdy się skończy, to zacznie się 14-ty baktun. Ot i cała tajemnica.

niedziela, 25 listopada 2012

Spoiler panic!

Jak już wspomniałem w artykule o „Kłamcy”, ludzie nie lubią, gdy im się opowiada szczegóły jakiegoś utworu (w szczególności zakończenie). Jestem w stanie to zrozumieć - dlatego szanuję preferencje takich ludzi i nie opowiadam nikomu fabuły (w każdym bądź razie nie celowo), bo wiem, że dana osoba może sobie tego nie życzyć i że może jej to sprawić autentyczną przykrość. Sam kiedyś tak miałem, więc chociaż nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego ludzie tak bardzo tego nie lubią, to wiem jak to jest.

czwartek, 22 listopada 2012

Generator liczb losowych: losowanie sukcesu z zadanym prawdopodobieństwem

Czasem w programie czy grze musimy wybrać jakąś akcję z pewnym prawdopodobieństwem. W grach planszowych (lub innych nie-komputerowych) stosuje się często tzw. kostki procentowe(*). Ogólnie takie losowanie można przyrównać do rzutu oszukaną monetą - gdzie prawdopodobieństwo sukcesu jest różne od 50%.

(*) - Najczęściej stosuje się kombinację dwóch kostek 10-ściennych. Prawdziwe kostki 100-ścienne są nieporęczne.

W programie jednak prawdopodobieństwo nie musi być zadane procentami - może być to liczba rzeczywista z zakresu [0; 1], albo liczba całkowita określająca względną częstość (w przypadku procentów - prawdopodobieństwo w procentach względem 100%).

Napisanie odpowiedniego kodu nie powinno przedstawiać żadnych trudności przeciętnemu programiście. Trzeba tylko pamiętać o użyciu odpowiedniego operatora porównującego:

int max; //maksymalna częstość (100 dla procentów)
int p; //zadane prawdopodobieństwo (jako względna częstość)
if(random(max)<p) return 1;
else return 0;

lub, jeśli prawdopodobieństwa są liczbami rzeczywistymi z zakresu [0; 1]

float p; //zadane prawdopodobieństwo
if(random()<p) return 1; //random zwraca tu liczbę z zakresu [0; 1)
else return 0;

Jak widać, użyłem operatora '<'. To ważne - gdyby użyć operatora '<=' (lub skonstruować inny, równoważny temu kod), taka funkcja zwracałaby sukces z trochę większym niż zadane prawdopodobieństwem. Tego rodzaju błąd (pomyłka o 1) ma chyba nawet swoją nazwę - kiedyś widziałem, niestety nie pamiętam już teraz, jak coś takiego mogło się nazywać. Jeśli ktoś ma kłopoty, jakiego porównania użyć, to mogę doradzić, aby poeksperymentował z małymi liczbami - ja tak zawsze robię, jeśli mam jakieś wątpliwości.

środa, 21 listopada 2012

Arkadij i Borys Strugaccy

19 listopada zmarł Borys Strugacki . 21 lat wcześniej, 12 października 1991 roku, zmarł jego brat, Arkadij. Obydwaj bracia napisali wspólnie wiele książek, z których przeczytałem tylko niektóre. Czytałem je dawno temu, więc nie pamiętam nawet ich tytułów (kojarzę parę tytułów, ale oprócz „Pikniku na skraju drogi”, który akurat posiadam - i co ciekawe niedawno ponownie przeczytałem - nie pamiętam zbytnio ich treści). Pamiętam jednak, że zawsze mi się podobały - z takiego czy innego powodu.

Oprócz tego, że byli jednymi z najlepszych pisarzy SF na świecie niewiele o nich wiem, więc nie będę dużo pisał. Chciałem tylko ich tutaj wspomnieć.

Borys Strugacki (2006).
Autor: Бережной Сергей, źródło: Wikimedia Commons.

piątek, 16 listopada 2012

"Kłamca"

Jak już wspominałem, niedawno skończyłem czytać tetralogię "Kłamca" Jakuba Ćwieka. Książki bardzo mi się podobały i mogę z czystym sumieniem polecić je każdemu fanowi fantastyki. Jednak jak w przypadku każdego dzieła i tu można się dopatrzyć kilku wad. Zamierzam pokrótce je opisać (o dobrych stronach też trochę powiem, ale - parafrazując profesora Tolkiena - o tych złych rzeczach opowiada się lepsze historie ).

Mała uwaga. Ja sam co prawda jestem na to uodporniony, ale zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie nie lubią, gdy im się opowiada szczegóły jakiejś książki czy filmu (tzw. spoilers). Dlatego lojalnie ostrzegam każdego, kto natknie się na ten artykuł, że w dalszej jego części znajdują się szczegóły dotyczące fabuły tej serii książek i jej zakończenia.

piątek, 9 listopada 2012

Carl Sagan

Carl Sagan (1934 – 1996). Autorstwo: NASA/JPL, źródło: Wikipedia.

Dzisiaj, 9 listopada - w dniu jego urodzin, przypada dzień Carla Sagana. Dzień Carla Sagana jest świętowany przez miłośników nauki i racjonalizmu na całym świecie. Jest jakby naszym świętem.

Dowiedziałem się o tym o 11 wieczorem - gdyby nie to, może napisałbym o nim coś więcej.

Ja chciałbym napisać o tym, co ja o nim wiem. Opisać to, co jest mi o nim wiadomo.

Carl Sagan był nie tylko wielkim popularyzatorem nauki. Był naukowcem - astronomem, astrofizykiem, kosmologiem. Był również autorem licznych książek i popularnonaukowej serii telewizyjnej. Gdyby żył, kończyłby dzisiaj 78 lat.

środa, 7 listopada 2012

Tolerancja religijna Kościoła

Tak się jakoś złożyło, że ostatnio kilka razy przy różnych okazjach skrytykowałem religie. Nie żebym miał z tym jakiś problem - po prostu uważam, że są ciekawsze rzeczy, o których można pisać. Dlatego walkę z bigoterią i hipokryzją wolę zostawiać innym.

Ale niejako z kronikarskiego obowiązku napiszę jeszcze ten post i zrobię sobie dłuższą przerwę od takiej krytyki .

Chcę tu przedstawić bez komentarza dwie wypowiedzi przedstawicieli Kościoła Katolickiego.

Nie mogę znaleźć żadnego źródła potwierdzającego pierwszą wypowiedź - tylko wzmianki w licznych artykułach. Otóż chodzi o to, że bodajże Józef Glemp wypowiedział się kiedyś (chyba zrobił to nawet w czasie mszy - czyli publicznie), że "ateizm jest stanem nienormalnym człowieka".

Druga wypowiedź dotyczy Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Ksiądz Kazimierz Sowa, dyrektor telewizji Religia.tv, wypowiedział się o nim w następujący sposób:

- Nie traktuję tego poważnie. Albo to niesmaczny żart, albo objaw choroby, którą rozpoznać mogą tylko badania psychiatryczne. Polecam, NFZ uwzględnia takie przypadki.

No i to by było na tyle, jeśli chodzi o tolerancję wobec poglądów innych ludzi i poszanowanie prawa zabraniającego obrażać uczucia religijne innych osób.

wtorek, 6 listopada 2012

Aborcja

Podsumowanie

Niedawno było święto zmarłych, więc pozwolę sobie z tej okazji napisać coś niecoś o sprawach życia i śmierci.

Obecnie trwa w Polsce burza na temat aborcji(*). Politycy głosowali za tym, żeby zaostrzyć i tak już bardzo restrykcyjną ustawę, dzięki czemu miała by ona teraz uniemożliwiać nawet usunięcie płodu o którym wiadomo, że urodzi się kalekim dzieckiem, które będzie przez to cierpieć i przez co cierpieć będzie jego otoczenie (że o ciążach pochodzących z gwałtu nie wspomnę). Co ciekawe, politycy mieli w tych głosowaniach pełną swobodę ponieważ to była niby ich sprawa światopoglądowa. Nie mówię, że to źle, ale można by się zastanowić, czy taki światopogląd, który zrównuje połowę społeczeństwa de facto z jakimiś hodowlanymi zwierzętami nie posiadającymi władzy nad własnym życiem i służącymi do rozrodu jest warty szacunku, że o posiadaniu go nie wspomnę.

(*) - Jak dla mnie jest to odwracanie uwagi od rzeczywistych problemów, ale mniejsza o to.

Podobnie Kościół wypowiedział się w obronie owych polityków, że nie wolno ich krytykować, ponieważ w takich sprawach ludzie powinni kierować się własnym sumieniem. Ciekawe, czy biskupi mówili by to samo, gdyby politycy głosowali niezgodnie z tych biskupów poglądami? Ciekawi mnie również - skoro to jest sprawa osobistego sumienia - dlaczego Kościół nie zostawi tego sumieniu ludzi? Dlaczego zamiast tego próbuje narzucać swoją ideologię społeczeństwu - albo z ambony, głosząc swoje nauki, albo za pomocą ustawy uchwalanej przez posłów działających zgodnie z naukami i wolą Kościoła? Poza tym - no weźcie - to są przecież politycy! Generalizuję teraz, ale na podstawie tego co można zobaczyć w polskiej i nie tylko polityce, śmiem twierdzić, że politycy głosują zgodnie z własnymi sumieniami (cokolwiek by to miało znaczyć) tylko wtedy, kiedy im to pasuje.

Dla przeciwwagi i niejako dla otuchy przytoczę tu jeszcze orzeczenie sądu w Strasburgu w sprawie 14-latki, która została zgwałcona i której bezprawnie odmówiono usunięcia ciąży. Dla przypomnienia: w 2008 roku została zgwałcona i zaszła w ciążę 14-letnia dziewczyna. Wg. polskiego prawa mogła przeprowadzić aborcję, jednak szpitale odmawiały jej tego, w zamian proponując rozmowę z księdzem (sic!) . W końcu po długich męczarniach i szykanach ze strony zarówno społeczeństwa, jaki i państwa oraz lekarzy aborcję jednak przeprowadzono. Wyrok trybunału w Strasburgu brzmi: Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego (i musi w związku z tym zapłacić odszkodowanie). Oczywiście "obrońcy nienarodzonego życia"(*) nie biorą takich praw pod uwagę, ponieważ jakieś tam rozwijające się komórki, które nie posiadają nawet jeszcze (w pełni rozwiniętego) układu nerwowego są ważniejsze niż już urodzone osoby, które posiadają świadomość i potrafią cierpieć - wszystko jedno czy są to dzieci czy dorośli .

(*) - Dałem tych "obrońców" w cudzysłowach, ponieważ gdy się im dobrze przyjrzeć, okazuje się że oni nie bronią żadnego życia. Ba! - oni nie bronią nawet żadnych ideałów. Oni próbują tylko własne ideały narzucić reszcie społeczeństwa.

wtorek, 30 października 2012

Retcon

Niedawno skończyłem sobie czytać "Kłamcę" Jakuba Ćwieka. O samej książce chciałbym napisać innym razem. Ale z tej okazji chciałbym wspomnieć o pewnym zabiegu literackim. "Kłamca" miał dosyć konkretne zakończenie uniemożliwiające właściwie jego kontynuację. Więc gdyby jego autor chciał napisać jeszcze jakieś książki z tym bohaterem, musiałby albo pisać o wydarzeniach dziejących się przed wspomnianym końcem (prequele lub po prostu jakieś tam poboczne przygody), albo nagiąć nieco to, co wydarzyło się na końcu czwartego tomu "Kłamcy" - czyli zastosować retconning.

I tu dochodzimy do tematu tego postu.

Retcon to skrót od Retroactive Continuity. W skrócie - chodzi o to, że się udaje, że to co zostało już napisane, zostało napisane zupełnie inaczej niż w rzeczywistości - bo autor zmienił później koncepcję, albo po prostu żeby umożliwić dalsze przygody bohaterów.

niedziela, 28 października 2012

Biblia a małżeństwo

Jakiś czas temu pisałem o aferze dotyczącej sieci fast-foodów "Chick-fil-A" i wspomniałem, że szef owej sieci otwarcie promuje homofobię podpierając się przy tym Biblią.

Biblia to dosyć bezbronna książka - zawiera wiele sprzeczności, dzięki czemu ten kto chce, może ją interpretować tak, jak mu to pasuje - szczególnie, że można wyrywać odpowiednie kawałki z kontekstu. Chrześcijanie często podpierają swoje prywatne (nie mogę tego inaczej nazwać) poglądy/ideologie korzystając z odpowiednich fragmentów Biblii, które je akurat popierają.

To prawda, że Biblia potępia homoseksualizm (przykładowo Kpł 18:22), ale Biblia nakazuje też zabijać homoseksualistów (Kpł 20:13 BT): "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.". Żaden normalny chrześcijanin nie żąda jednak śmierci dla gejów - tylko pozbawienia ich prawa do małżeństwa(*).

(*) - Właśnie zdałem sobie sprawę, że to zdanie może zostać źle zrozumiane. Nie wszyscy chrześcijanie są homofobami i nie wszyscy sprzeciwiają się związkom homoseksualnym. Spora ilość chrześcijan nie ma żadnego problemu z ideą zawierania małżeństw przez gejów i lesbijki. Tak po prawdzie to słyszałem nawet (ale nie mogę znaleźć żadnych statystyk, żeby to potwierdzić), że tacy chrześcijanie stanowią większość!

W tym zdaniu chodziło mi o to, że z tych chrześcijan którzy sprzeciwiają się małżeństwom homoseksualistów, nikt nie domaga się ich śmierci (nie liczę tu oczywiście żadnych skrajnych przypadków, które pod tym akurat względem stanowią wśród chrześcijan zdecydowany margines).

No właśnie. A co Biblia mówi w kwestii małżeństwa?

wtorek, 23 października 2012

Egzoplanety

No i stało się. Wykryto planetę krążącą wokół Alfa Centauri - jednej z najbliższych nam gwiazd(*). W zasadzie należało się tego spodziewać. Znamy już na tyle dużo układów planetarnych, że naukowcy są w stanie oszacować ich ilość w całej galaktyce - i okazuje się, że średnio na każdą gwiazdę może przypadać nawet kilka planet.

(*) Alfa Centauri to układ potrójny - krążące wokół siebie Alfa Centauri A i B i okrążająca je Proxima Centauri. Planetę wykryto wokół Alpha Centauri B.

Wizja artysty przedstawiająca planetę krążącą wokół gwiazdy Alfa Centauri B. Widoczne Alfa Centauri A i Słońce. Autorstwo: ESO/L. Calçada/Nick Risinger (skysurvey.org). Źródło: ESO.

piątek, 12 października 2012

Generator liczb losowych: rozkład Gaussa

Nie będę tu opisywał co to takiego generator liczb losowych. Zamierzam jedynie pokazać pewne jego praktyczne modyfikacje. W tym artykule chciałbym pokazać, jak generować liczbę losową o rozkładzie przypominającym rozkład Gaussa.

Idea nie jest skomplikowana. Jeśli ktoś kiedykolwiek bawił się w rzucanie kostkami (chociażby na lekcjach matematyki - pamiętam, że kiedyś w podstawówce robiliśmy coś takiego) to mógł zauważyć, że sumy oczek nie wypadają z jednakowym prawdopodobieństwem.

Słowo uzupełnienia. Okazuje się, że fakt, iż sumy oczek trzech lub więcej kostek przypominają rozkład normalny to nie przypadek. Z Wikipedii: "Jeśli jakaś wielkość jest sumą lub średnią bardzo wielu drobnych losowych czynników, to niezależnie od rozkładu każdego z tych czynników, jej rozkład będzie zbliżony do normalnego, stąd można go bardzo często zaobserwować w danych."

środa, 3 października 2012

Krzatowie

Stary Krzat. Autor: Ballakallab (na licencji public domain). Źródło: Wikipedia.

Mam nieszczęście (czy aby na pewno?) być posiadaczem pierwszego wydania Władcy Pierścieni w przekładzie Jerzego Łozińskiego.

Powiedziawszy to, chciałbym od razu stanąć w obronie tego przekładu. Chociaż nie podoba mi się od z wielu względów, jestem świadom tego, że wynika to w znacznej mierze z uwarunkowań kulturowych - ponieważ sam przekład jako taki czyta się bardzo dobrze. Inwencja tłumacza jest na pewno bardzo interesująca, chociaż z wieloma jego decyzjami można się nie zgodzić.

Ja jednak chciałbym się tutaj skupić na tłumaczeniu angielskiego Dwarf/Dwarves.

czwartek, 27 września 2012

Asteryzmy

Asteryzm to jakakolwiek grupa gwiazd, która nie jest konstelacją.

Może to wydawać się oczywiste, ale gwiazdozbiory zostały wymyślone, a później oficjalnie uchwalone przez ludzi. Na niebie istnieje jednak wiele rozpoznawalnych wzorów gwiazd, które nie są uznawane za gwiazdozbiory. Właściwie każdy z nas może sobie samemu wymyślić swoje asteryzmy - ułatwia to znacznie orientację na nieboskłonie. Najlepsze asteryzmy tworzą jednak najwyraźniejsze wzory gwiazd i są one rozpoznawane przez największą ilość ludzi.

Z punktu widzenia współczesnego obserwatora nieba, asteryzmy są chyba bardziej rozpoznawalne od większości gwiazdozbiorów. Nie wiem jak było dawniej, ale mogę przypuszczać, że z powodu mniejszego zanieczyszczenia światłem nocnego nieba, oraz ogólnie zdrowszych oczu, starożytni ludzie widzieli na niebie więcej niż ich nowożytni potomkowie, więc może mogli widzieć wyraźnie nawet całe gwiazdozbiory.

Poniżej zamieszczam kilka najbardziej znanych asteryzmów, o których słyszałem, oraz parę najłatwiej rozpoznawalnych gwiazdozbiorów.

poniedziałek, 24 września 2012

Wesele i trochę o muzyce

W ten weekend mój brat miał ślub i wesele, i jako świadek i brat byłem zaproszony (i oczywiście obecny ). Było bardzo miło, chociaż skromnie. Nie piszę tego z rozczarowania - wręcz przeciwnie. Byłem na jednym czy dwóch weselach i stwierdzam, że było o wiele lepiej, niż na "tradycyjnym" weselu (no wiecie - kupa gości, mnóstwo wódy i głośna zabawa aż do padnięcia). Jeśli kiedyś będę się żenił (tia, jasne) to też będę miał takie wesele (tylko że świeckie).

O muzyce chcę napisać tak osobno - nie żeby skrytykować tę, co leciała na weselu. Była bardzo miła (leciała różna muzyka, także taka weselna - ale nie Disco-Polo ).

Chciałbym niejako przy okazji opisać pewne spostrzeżenie dotyczące lubienia muzyki. Przy czym chciałbym się zastrzec, że to spostrzeżenie ma charakter wysoce anegdotyczny i nie powinno się go wykorzystywać do budowania swojej opinii w tym temacie. Ale do rzeczy.

środa, 12 września 2012

Tolerancja

Czym jest, a przede wszystkim - czym nie jest.

Niedawno pisałem o nietolerancji wobec homoseksualistów. Co ciekawe ludzie, którzy swoimi wypowiedziami dawali jawny pokaz nietolerancji, twierdzili że sami są bardzo tolerancyjni. Oczywista bzdura, ale nie o tym chciałem pisać. Chciałbym napisać parę moich przemyśleń na temat samej tolerancji.

Nie zamierzam tu opisywać ani definiować, czym jest tolerancja. Każdy zainteresowany może sobie bez trudu wyszukać odpowiednie artykuły w internecie (chociażby na Wikipedii). Na potrzeby tego artykułu powtórzę tylko za Wikipedią, że tolerancja oznacza niedyskryminowanie innych.

Niezależnie jednak od definicji tolerancji, pojawiają się pewne problemy - czy tolerancja oznacza, że nie możemy dyskryminować nikogo? A co przykładowo z ludźmi, którzy uważają, że mają prawo zabijać innych? Ten problem jest chyba głównym powodem, dla którego tolerancja jest przez niektórych krytykowana - i wcale nie mam tu na myśli różnych ograniczonych umysłowo i moralnie osobników, którym nie pasuje, że inni mogą mieć takie same prawa, jak oni. Ten "defekt" tolerancji jest krytykowany również przez ludzi, którzy szanują prawa innych i są, że tak powiem, dobrzy. Posuwają się oni nawet do tego, że proponują inne systemy wartości niż tolerancja, mające ją zastąpić - zupełnie niepotrzebnie moim zdaniem.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Neil Armstrong

Pięć dni temu, 25 sierpnia zmarł jeden z najsłynniejszych ludzi na świecie i jeden z dwóch najsłynniejszych astronautów - Neil Armstrong .

Urodził się 5 sierpnia 1930 roku. Był świetnym i doświadczonym pilotem i astronautą, dlatego został wybrany jako kapitan misji Apollo 11. 20 lipca 1969 roku jako pierwszy człowiek w historii postawił nogę na innym niż Ziemia obiekcie kosmicznym. Wymówił wtedy słynne już teraz słowa(*):

That's one small step for [a] man, one giant leap for mankind.

To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Spis treści w OpenOffice Writer

Niby wiem, jak to zrobić, ale cały czas muszę sprawdzać w internecie, dlatego postanowiłem to sobie tu zapisać.

sobota, 4 sierpnia 2012

Nie mam nic przeciwko Gejom, ale...

Czyli o "tolerancji" wobec homoseksualistów.

Onetu nie czytam. Ale czasem - głównie z nudów(*) - zajrzę tam, chociażby po to, żeby zobaczyć co tam u nich słychać .

(*) - Po sprawdzeniu pogody, którą na Onecie bardzo sobie cenię, gdyż sprawdza się u mnie bardzo często.

Od jakiegoś już czasu jestem świadomy małej afery z siecią fast-foodów "Chick-fil-A", której szef otwarcie promuje homofobię podpierając się przy tym Biblią(*). Dlatego gdy zobaczyłem odpowiedni tytuł na Onecie, od razu otworzyłem sobie artykuł, żeby zobaczyć, co polscy dziennikarze mają na ten temat do powiedzenia. Artykuł był bardzo stonowany i ograniczył się właściwie do zrelacjonowania sytuacji. Jak dla mnie 5 gwiazdek na 5 możliwych (a to dlatego, że według mnie "czyste" dziennikarstwo powinno właśnie na tym polegać, czemu przeciwstawiam programy "opiniotwórcze" takie jak Fakty, Wydarzenia czy inne).

(*) - Uzupełnienie: napisałem artykuł Biblia a małżeństwo, w którym staram się wyjaśnić, co widzę złego w tego typu postępowaniu.

Ale gdy spojrzałem na komentarze, od razu sobie przypomniałem powód, dla którego nie odwiedzam Onetu - żeby nie psuć sobie krwi głupotą niektórych ludzi (bo mam taki nawyk, że czytam komentarze z ciekawości co inni myślą o danej sprawie).

Oto parę przykładów "tolerancji":

poniedziałek, 23 lipca 2012

1000 post!

Na świecie jest 10 rodzajów ludzi - ci którzy rozumieją system dwójkowy i ci którzy go nie rozumieją . Jeśli dziwisz się tytułowi postu oraz temu rozróżnieniu, to znaczy że należysz do tej drugiej kategorii .

Postanowiłem wykorzystać ten artykuł, żeby przy okazji okrągłej liczby postów zrobić małe podsumowanie.

niedziela, 15 lipca 2012

Ile energii potrzeba żeby zniszczyć całkowicie planetę

Niedawno czytałem pewien artykuł o tym, ile energii trzeba aby wysadzić planetę wielkości Ziemi. Co prawda Phil Plait nie podał dokładnie, w jaki sposób obliczył tę wartość, ale dał pewną wskazówkę: trzeba obliczyć sumę energii potrzebnych na wyrzucanie po kolei małych kawałków planety poza zasięg jej pola grawitacyjnego.

Jako że interesuję się trochę matematyką, podjąłem to wyzwanie.

Wzór na energię potrzebną do wyrzucenia kawałka planety poza zasięg jej pola grawitacyjnego można obliczyć jako pracę potrzebną do podniesienia ciała o masie m z powierzchni planety o masie M i promieniu r do nieskończoności:

W = G m M r , gdzie G - stała grawitacyjna

Energia potrzebna na wyrzucenie całej planety w kosmos, to suma:

E = i=1 n W i = i=1 n G Mi m ri

gdzie

  • Mi - masa planety po wyrzuceniu i-tego kawałka;
  • m - masa wyrzucanych kawałków - dla uproszczenia przyjmujemy, że są stałe;
  • ri - promień planety po wyrzucaniu i-tego kawałka;

wtorek, 10 lipca 2012

Całka Riemanna

Całka Riemanna to bardzo intuicyjny sposób obliczania dokładnego pola pod wykresem danej funkcji. Jest bardzo prosta, więc nie zamierzam się tutaj zagłębiać w szczegóły. Każdego zainteresowanego odsyłam do Wikipedii lub do podręczników do matematyki.

Suma Riemanna polega na tym, że się bierze wykres, dzieli się dany przedział na prostokąty o wysokości wykresu w danym miejscu(*) i się sumuje pola tych prostokątów.

(*) - konkretnie - o wysokości f(xi), gdzie xi należy do i-tego przedziału.

Suma Riemanna jakiejś funkcji f(x). Przedział podzielony na 9 zakresów. Wykonane przeze mnie.

Pole pod funkcją będzie w przybliżeniu wynosić:

i=1 n f (xi) * wi

gdzie

  • xi - dowolny x z przedziału i
  • wi - szerokość przedziału i
  • n - liczba przedziałów

niedziela, 8 lipca 2012

Fotografia

Ekspozycja

Są dwa parametry określające ile światła dotrze do kliszy/matrycy.

  • Wartość przesłony. Im większa tym mniej światła pada na matryce. Większa wartość przesłony pozwala robić zdjęcia z większą głębią ostrości.
  • Czas migawki. Im krótszy, tym mniej światła pada na matrycę. Mniejsze wartości czasu migawki pozwalają robić ostrzejsze zdjęcia.

Wartość przesłony i czas migawki składają się na EV - wartość ekspozycji:

EV = log 2 ( N 2 t ) ,gdzie N - liczba przesłony, t - czas migawki

Innymi słowy - im mniej światła dociera do matrycy/filmu, tym większa wartość EV.

Trzeci parametr określający jasność wykonywanych zdjęć to czułość ISO. Im mniejsza tym ciemniejsze zdjęcia możemy robić - lub w tym jaśniejszym oświetleniu. Małe wartości ISO dają też małe szumy.

Aby uwzględnić czułość ISO filmu/matrycy powinno się od wartości EV odjąć log2(S/100) - otrzymuje się w ten sposób wartość oświetlenia/jasności oznaczaną jako LV lub BV - nie ma chyba żadnego standardu w tych oznaczeniach. Na Wikipedii używa się oznaczenia EVS i dodaje się logarytm z ISO - ale dotyczy to ekspozycji sceny (patrz niżej). Ogólnie wzór na obliczenie wartości oświetlenia można zapisać tak:

LV=f+t+I

gdzie

  • f = 2*log2(wartość przesłony)
  • t = -log2(czas migawki)
  • I = -log2(ISO/100)

I tak przykładowo wartość przysłony f/1.4 + czas migawki 1/4s + ISO 200 daje nam LV=2.

czwartek, 5 lipca 2012

Położenie, Ruch i wielkość obiektów na niebie

Wielkości

Jak już wspomniałem wcześniej, Słońce i Księżyc mają rozmiary kątowe około 30 minut kątowych (~1/2°). To jest około 2÷3(I) razy mniej niż szerokość dużego palca na wyciągniętej ręce.

Księżyc, Galaktyka Andromedy i Plejady - porównanie wielkości. Źródło: Program Stellarium. Autorzy: Patrz sekcja 8.4 FULL REFERENCES & CREDITS - Graphics (G.Andromedy i Plejady: Herm Perez).
  • Księżyc/Słońce: ~30'
  • Galaktyka Andromedy: ~190'x60'
  • Plejady: ~110'

(I) - tego typu pomiary "na oko" są baaardzo niedokładne, patrz też niżej

wtorek, 26 czerwca 2012

Nie jest źle się mylić

Nikt nie lubi się mylić. Mylenie się jest często postrzegane jako coś ośmieszającego. Nie wiem, dlaczego tak jest. Podejrzewam, że w dużej mierze jest tak dlatego, że chcemy pokazać innym swoją wyższość, więc kiedy okazuje się, że czegoś nie wiemy lub że się mylimy, jest to dla nas i dla innych równoznaczne z poniżeniem(*). Inną, dodatkową przyczyną może być ludzka chęć posiadania absolutnej pewności (na temat czegokolwiek). Był to zapewne jeden z powodów, dla którego powstały ludzkie religie - systemy "wiedzy" dające absolutną pewność (i ta absolutna pewność dająca ich wyznawcom poczucie wyższości nad niepewnym światem jest być może jedną z przyczyn, dla których religie nie znoszą krytyki).

piątek, 22 czerwca 2012

Bezpieczne oglądanie Słońca

Wyłączenie odpowiedzialności.

Uwaga! Autor tego bloga nie bierze na siebie żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody poniesione na zdrowiu lub sprzęcie. Nikogo nie namawiam do korzystania z żadnych moich rad. Dzielę się tylko zdobytą na ten temat wiedzą. Jeśli chcesz z niej skorzystać, robisz to na własną odpowiedzialność. Jeśli nie jesteś pewien, czy coś jest bezpieczne czy nie, nie ryzykuj. Każda twoja działalność jest twoją decyzją i to ty jesteś za nią odpowiedzialny!

Przy oglądaniu i/lub fotografowaniu Słońca konieczna jest szczególna ostrożność. Słońce jest tak jasne, że patrząc na nie można sobie nawet ugotować (sic!) gałki oczne. Dlatego stosuje się różnego rodzaje filtry ograniczające ilość światła docierającego do naszych oczu lub aparatu fotograficznego.

Filtry tego typu mają transmitancję(*) rzędu 1/100'000 (10-5)[1],[3]. W praktyce stosuje się filtry o mniejszej transmitancji (czytaj: są lepsze). Warto pamiętać, że światło słoneczne to nie tylko widzialna część widma. Słońce jest równie jasne w świetle podczerwonym i ultrafioletowym. Dlatego trzeba pamiętać o transmitancji również w tych zakresach promieniowania.

(*) - ilość przepuszczanego światła.

Do najbardziej niebezpiecznych filtrów słonecznych należą okulary przeciwsłoneczne. To prawda. Jest tak dlatego, że okulary słoneczne przyciemniają tylko odrobinę światło w widzialnym zakresie, nie mając żadnego wpływu na promieniowanie podczerwone i ultrafioletowe. Nasze źrenice rozszerzają się wtedy, ponieważ stopień ich rozwarcia jest zależny od ilości światła widzialnego, które dociera do siatkówki. A szerzej rozwarte źrenice oznaczają więcej światła IR i UV wpadającego do naszych oczu, co może skutkować poważnymi uszkodzeniami oka.

Innymi tego typu niebezpiecznymi filtrami są prześwietlone klisze fotograficzne(**), zdjęcia rentgenowskie, neutralne filtry fotograficzne tzw. "szare" oraz polaryzacyjne i inne tego typu materiały.

(**) - klisze fotograficzne (dwie warstwy) służące specjalnie do fotografii czarno-białej zawierające związki srebra mogą być[4],[7], ale jeśli nie wiesz, czym konkretnie dysponujesz, nie ryzykuj.

Filtry trochę mniej niebezpieczne, ale i tak mocno nie zalecane z powodu swoich wad, to zadymione szkiełka, dyskietki i cd-romy oraz tanie poliestry powlekane aluminium (patrz niżej).

Również profesjonalne filtry do montowania na okularach teleskopów nie są zalecane, ponieważ mogą popękać od ciepła skupionego światła słonecznego (zdarzały się takie wypadki).

czwartek, 7 czerwca 2012

Tranzyt Wenus

Wczoraj, 6 czerwca 2012 o poranku, zakończył się tranzyt Wenus - przejście Wenus przed tarczą słoneczną (takie małe zaćmienie). Jest to rzadkie wydarzenie, występujące parami (co 8 lat) w odstępach ponad stuletnich! Jeszcze rzadsze niż zaćmienia Słońca i kometa Halleya!

Następny tranzyt Wenus będzie w grudniu 2117. Nic dziwnego, że to wydarzenie wzbudziło szerokie zainteresowanie na całym świecie. Nawet moi bracia, którzy nie interesują się za bardzo astronomią, słyszeli o tym coś nie coś.

Jako że ja interesuję się astronomią, wiedziałem o tym już od kilku miesięcy i troszkę się przygotowałem. Na szczęście pogoda dopisała - rano nie było żadnych chmur .

Udało mi się sfotografować całe zdarzenie(*) od około wpół do piątej do prawie siódmej. Wiem, że jakość zdjęć nie jest zbyt dobra - fotografowałem przez szkło spawalnicze (o odcieniu 12) a tego typu szkła nie są przeznaczone do tego typu celów (chociaż ich parametry odnośnie transmitancji nie ustępują profesjonalnym filtrom). Oto parę fotek:

środa, 30 maja 2012

Ewolucja fiszbinów

Czyli "Jak wieloryby mogły stracić zęby i zyskać fiszbiny w procesie ewolucji?"

Przekształcone zęby foki Krabojada służące do odfiltrowywania krylu. Autor: Dimitri Torterat, pobrane z Wikipedii

Jakiś czas temu (chyba 20 lutego) oglądałem sobie z bratem program popularnonaukowy o ewolucji waleni. Pytanie które mi zadał troszkę mnie zaskoczyło, bo nigdy się nie zagłębiałem w ten temat. Chodzi o to, w jaki sposób zęby drapieżnych pra-waleni mogły przekształcić się w fiszbiny współczesnych wielorybów (to nie zęby przekształciły się w fiszbiny, ale patrz dalej).

Odpowiedziałem mu wtedy, że pewnie na skutek drobnych zmian w zwyczajach żywieniowych - od drapieżników do filtratorów - i coś tam jeszcze. Odpowiedź ta nie zadowoliła jednak mnie samego, więc zacząłem szukać coś niecoś o ewolucji fiszbinów.

Oto co się dowiedziałem.

wtorek, 22 maja 2012

Średnia arytmetyczna warstw

Wprowadzałem zmiany w tym artykule tak często, że postanowiłem go przepisać częściowo od nowa.

Co to jest średnia arytmetyczna warstw (w programach graficznych)? Zdefiniuję ją dla każdego piksela:

Jeśli mamy n warstw, wartości każdego kanału dla każdego piksela obliczane są jako średnia arytmetyczna (tj. x = x1 + x2 + ... + xn n ).

Proste, prawda? Ale nie zauważyłem żeby można było coś takiego zrobić w GIMPie (nie wiem, czy w innych programach jest coś takiego). Widocznie to jest takie proste, że nikomu nie potrzebne. Da się to co prawda osiągnąć w prosty sposób, ale musiałem trochę się zastanowić, zanim wpadłem na odpowiedni przepis.

poniedziałek, 14 maja 2012

Symphony of Science

Jakiś czas temu (pod koniec stycznia tego roku) dowiedziałem się o istnieniu strony, na której można obejrzeć zmiksowane fragmenty popularnonaukowych programów i wykładów.

Ta strona to właśnie http://symphonyofscience.com .

"Symphony of Science" to projekt muzyczny Johna D Boswella. W wideoklipach Boswell wykorzystuje fragmenty różnych programów popularnonaukowych ( Cosmos, TED talks i innych) miksując je z własną muzyką. Głosy znanych osobistości modyfikowane są za pomocą tzw. pitch-correction tak, że brzmią one, jakby te osoby śpiewały właśnie do tej muzyki.

Celem tego przedsięwzięcia jest - jak pisze Boswell na stronie SoS - popularyzowanie naukowej wiedzy i filozofii w formie muzycznej.

środa, 9 maja 2012

Saseta

Jak już wspomniałem na końcu artykułu o Jasności Wenus, moja kotka zmarła w nocy z 9 na 10 kwietnia. Ten artykuł chciałem poświęcić na wspomnienie jej.

niedziela, 6 maja 2012

MathML

Uwaga - ten artykuł stanowić ma swego rodzaju "ściągawkę" - dlatego będzie co jakiś czas uzupełniany.

Prędzej czy później każdego spotka problem, w jaki sposób napisać wzór matematyczny w jakimś dokumencie (*). Nowoczesne pakiety biurowe (ja używam OpenOffice) mają edytory formuł. Ale do publikacji na stronach trzeba używać czegoś innego. Można wstawić obrazek stworzony różnymi technikami (np. jako screenshot z takiego edytora). Zauważyłem, że niektórzy tworzą takie obrazki LaTeXem. Może i jest to łatwe, ale jak dla mnie za dużo zabawy + wgrywania masy drobnych obrazków (nie mówiąc o tym, że zdążyłem już sporo zapomnieć). Ale na szczęście jest coś takiego jak MathML. Jest to - w dużym skrócie mówiąc - taki HTML do pisania formuł matematycznych.

(*) - No dobra, nie każdego .

MathML istnieje w dwóch odmianach - Presentation Markup i Content Markup. Obydwa są wymienne i można je nawet kombinować. Różnica jest taka, że przy pomocy Presentation Markup mamy większą kontrolę nad wyglądem formuły, a dzięki Content Markup mamy większą kontrolę nad "działaniem" formuły. Ja zamierzam korzystać z Presentation Markup i tę odmianę MathML chcę w dużym uproszczeniu tu opisać. Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem bardziej, niech odwiedzi stronę W3C.org - MathML.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Jasność Wenus

Na blogu Bad Astronomy przeczytałem, że 22 marca Wenus znajdzie się najdalej na niebie od Słońca, a potem będzie się przybliżać. Będzie wtedy stawać się sierpem (Wenus ma fazy, podobnie jak księżyc, ale o tym innym razem) więc będzie widoczna mniejsza część jej oświetlonej powierzchni. Ale mimo to będzie się robić jaśniejsza!


Fazy Wenus i jej wielkość, źródło

Zaintrygowany, postanowiłem sam obliczyć, kiedy dokładnie Wenus jest najjaśniejsza. Rzecz jasna nie tylko procent widocznego oświetlenia odgrywa tutaj rolę. Duże znaczenie (nawet o wiele większe w przypadku układu Ziemia-Wenus) ma też odległość Wenus od Ziemi.

Jasność obiektu zależy od odległości od źródła światła/obserwatora (zależy co rozważamy), a konkretnie jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości (tak jest! - tak samo jak grawitacja i oddziaływanie elektrostatyczne).

W przypadku Wenus możemy założyć, że światło docierające do niej ze Słońca jest stałe, czyli ta zmienna wypada z równania. Zostaje faza Wenus (procent oświetlenia) i odległość od Ziemi.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Krótka historia moich astronomicznych zainteresowań

Pod koniec lutego zacząłem ponownie interesować się astronomią. Kiedyś interesowałem się astronomią jako nastolatek. Kupowałem Wiedzę i Życie, patrzałem sobie na mapy nieba i próbowałem zlokalizować gwiazdy i planety. Nie za wiele jednak z tego wychodziło. Z powodu mojego słabego wzroku ciężko było zlokalizować gwiazdozbiory i stwierdzić, czy ten jasny punkt to planeta, czy jakaś gwiazda. Potem mi to na jakiś czas „przeszło” - miałem na głowie inne sprawy i w ogóle.

W tym roku jednak warunki do obserwacji planet okazały się wyjątkowo dobre. Mars w opozycji (3 Marca) i najbliżej ziemi (5 Marca) (najbliższe takie zdarzenie będzie w 2014 8 i 14 kwietnia). Jak napisałem bratu: "Mars jasno dziś płonie" . Wenus daleko od Słońca a Ekliptyka po zachodzie jest wiosną nachylona pod dużym kątem do horyzontu, więc Wenus widoczna długo po zachodzie. Poza tym widać wszystkie 5 planet widocznych gołym okiem (udało mi się je zobaczyć wszystkie 5 jednego wieczoru!): Merkury tuż po zachodzie, Wenus i Jowisz - na zachodzie, Mars - na wschodzie (w gwiazdozbiorze Lwa) i Saturn - późno wieczorem na wschodzie - Koło Spicy (Kłosa - α Virginis) w gwiazdozbiorze Panny.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Wstęp

A więc założyłem własnego bloga. Pewnie nic takiego, ale wcześniej przez tydzień bawiłem się blogiem testowym, żeby opanować podstawowe możliwości, jakie daje blogger.

Jak napisałem w opisie blogu zamierzam na tym blogu zapisywać różne ciekawostki, przemyślenia, własne pomysły i ogólnie rzecz biorąc wszystko na co mam ochotę.

Mam już parę pomysłów i nawet napisałem już parę postów w OpenOffice. Mam zamiar publikować przynajmniej jeden post na tydzień, ale nie częściej niż raz na dzień. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.