niedziela, 25 listopada 2012

Spoiler panic!

Jak już wspomniałem w artykule o „Kłamcy”, ludzie nie lubią, gdy im się opowiada szczegóły jakiegoś utworu (w szczególności zakończenie). Jestem w stanie to zrozumieć - dlatego szanuję preferencje takich ludzi i nie opowiadam nikomu fabuły (w każdym bądź razie nie celowo), bo wiem, że dana osoba może sobie tego nie życzyć i że może jej to sprawić autentyczną przykrość. Sam kiedyś tak miałem, więc chociaż nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego ludzie tak bardzo tego nie lubią, to wiem jak to jest.

Na spoilery udało mi się uodpornić w bardzo prosty sposób. Gdy byłem jeszcze dzieckiem (mniej niż 10 lat, ale do szkoły już chodziłem), mój kuzyn lubił mnie denerwować opowiadając mi fabuły różnych filmów, których ja jeszcze nie widziałem, a on miał okazję już je obejrzeć. Strasznie mnie to irytowało, więc postanowiłem sobie, że nie będę mu dawał więcej żadnej satysfakcji i przestanę się przejmować takim zdradzaniem szczegółów filmu. O dziwo - zadziałało niemal natychmiast. A kuzyna zniechęciłem pytając się go z własnej woli o to, co działo się w filmach . Zdaję sobie sprawę, że ta metoda raczej nie jest uniwersalna, z resztą nie zależy mi, aby inni ludzie również się uodparniali na spoilery - taka wrażliwość nie jest sama w sobie zła, tylko co najwyżej niemądra lub irytująca.

Dlaczego tak sądzę? Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Filmy ogląda się dlatego, że chce się zobaczyć coś nowego (to jeden z wielu powodów - ważny w tym przypadku). Podobnie z książkami. Dlatego zapewne opowiadanie fabuły może komuś psuć przyjemność z filmu czy książki. Problem w tym, że przecież „nowość” to nie jedyny powód, dla którego oglądamy czy czytamy coś. Po pierwsze - ta „nowość” jest często tylko powierzchowna. Fabuły większości (wszystkich? - jak powiedział John Steinbeck: „there is one story in the world, and only one”) są do siebie niesamowicie podobne. Jasne - szczegóły się różnią - tu zginie Snape, tam agent Coulson - ale w zasadzie są to różne wariacje na ten sam temat.

Po drugie - wiele z przyjemności, może nawet większość (wg. mnie przynajmniej), pochodzi z samej fabuły, z przebiegu historii, z nastroju, osobowości postaci i interakcji między nimi, stylu pisarza itp. Żadne opowiadanie nie jest w stanie tego oddać (ani popsuć). Chyba żeby ktoś de facto opowiedział nam słowo w słowo tekst książki - no ale to byłoby równoważne ze słuchaniem audiobooka, a jakoś nie słyszałem, żeby ktoś się krzywił na audiobooki (w sensie że to są spoilery). W przypadku filmu to jest jeszcze bardziej oczywiste - gra aktorska, efekty specjalne - żadne opowiadanie tego nie zastąpi.

Każdy mógłby sobie zadać pytanie - czy przykładowo znajomość faktu, że Dumbledore zginie zabity przez Snape'a na prawdę popsułaby mu czytanie „Księcia Półkrwi”(*)? A co z całą historią zawartą w książce - w jaki sposób do tego doszło (że o innych rzeczach nie wspomnę - takich jak przykładowo wspomniany już nastrój książki)? Czy te inne rzeczy w ogóle się nie liczą? Czy wiedza na temat zakończenia książki na prawdę psuje radość z jej czytania? No i serio - czy tego typu szczegóły są naprawdę aż takie zaskakujące i nie do przewidzenia?

(*) - Jeśli ktoś nie czytał/nie lubi Harry'ego Pottera to niech wybierze sobie własny przykład.

Na koniec chciałbym powiedzieć, co mnie wkurza (i skąd się wziął tytuł tego postu). Jak już powiedziałem, ludzie nie lubią gdy im się opowiada szczegóły fabuły. W porządku - rozumiem to. Czego nie rozumiem, to panika jaką się często wokół tego buduje. Daje się wielkie i wyraźne spoiler alerty nawet jeśli tekst nie zawiera w zasadzie żadnych konkretnych szczegółów. Same spoilery pisze się wspak albo nawet szyfruje(sic) - bo zwykłe ostrzeżenie to widocznie za mało. Absurdalność tego postępowania dochodzi nawet do tego, że daje się spoiler alerty dotyczące jakiś utworów drastycznych czy obrzydliwych, ale nie ostrzega się czytelnika przed odstręczającą zawartością danego utworu i artykułu o nim traktującego (recenzji czy omówienia). Absurdalnym i skandalicznym wg. mnie postępowaniem jest też banowanie osób, które na jakimś forum zdradziły szczegóły danego utworu i usuwanie ich wypowiedzi (sam się co prawda z tym nie spotkałem, ale Wikipedia wspomina takie praktyki).

Podsumowując - najważniejsza jest kultura i szacunek dla siebie na wzajem. Jeśli ktoś nie lubi spoilerów (a większość osób zapewne nie lubi), to nie powinno się ich opowiadać. Ale idiotyzmem jest panikowanie z tego powodu i traktowanie tego tematu jak tabu, a samego zdradzania szczegółów jak jakiegoś przestępstwa czy wręcz zbrodni.

* * *

Uzupełnienie

W swoich zakładkach znalazłem artykuł opisujący pewne badanie, które sugeruje, że znajomość zakończenia tak po prawdzie zwiększa przyjemność z czytania książki. Ha! I co wy na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz