Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kościół. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kościół. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 marca 2023

Jak powinny wyglądać reakcje na reportaż o papieżu Polaku

Dwa tygodnie temu w TVN24 ukazał się film dokumentalny „Franciszkańska 3” pokazujący, że Karol Wojtyła nie tylko wiedział jako papież o ukrywaniu pedofilii w Kościele, ale sam w tym procederze uczestniczył jeszcze jako biskup i kardynał. Długo zastanawiałem się, czy cokolwiek o tym napisać - osobiście mało mnie to obeszło a inni na ten temat napisali już sporo (i do tego lepiej).

Ale jest jedna rzecz związana z całą tą aferą, o której bardzo chciałbym wspomnieć, bo jest mi ta kwestia bliska.

Cała „obrona” papieża Polaka praktycznie rzecz biorąc całkowicie zignorowała to, że kwestie przedstawione w tym reportażu to nie były żadne gdybania, żadne „tezy” (jak przeczytałem na Deonie), żadne wymysły autora - tylko wnioski oparte na pewnych faktach.

Rzeczowa, merytoryczna dyskusja opiera się na faktach. Jakichkolwiek - żadne fakty nie są absolutne, żadne nie są doskonałe, każde można (a wręcz powinno się) próbować podważyć. Ale te fakty muszą być, inaczej cały dyskurs zostaje sprowadzony do przepychanek słownych, odwołania do autorytetu, obelg itp.

Antyintelektualiści nie chcą natomiast takiej dyskusji. Raczej nie dlatego, że wiedzą iż stoją na z góry przegranych pozycjach. Żeby to wiedzieć, trzeba inteligencji i uczciwości, a jednego lub drugiego (a często obydwu) im bardzo brakuje. Nie chcą takiej dyskusji bo po prostu nie mają żadnych argumentów i nie potrafią prowadzić prawdziwej dyskusji, więc uciekają się do tego, co im dobrze wychodzi: do odwoływania się do autorytetów, bliżej nieokreślonych „wartości”, do obelg, straszenia, szczucia i szkalowania.

I do tego właśnie w dużej mierze sprowadziła się cała ta „obrona”: to był atak na „wartości”, na autorytet, to był atak komunistów itp. Były też próby wytłumaczenia: wtedy wszystko się tuszowało (papież Franciszek) czy wręcz nawet że nie mógł tego robić bo wiedział że to grzech (nie żartuję!). I wiele innych tego typu wypowiedzi. I oczywiście była manifestacja uczuć: uchwała w sejmie, homilie w „publicznej” telewizji itp. Słyszałem też o planowanych marszach papieskich...

Z punktu widzenia bodajże każdego inteligentnego człowieka było to wszystko bardzo żałosne i śmieszne.

Dopiero parę dni temu natknąłem się na pierwszą (i jak do tej pory jedyną) rzeczową próbę obrony Karola Wojtyły. Jak przeczytałem na Onecie (artykuł w Rzeczypospolitej jest za paywallem, obydwa źródła niżej), panowie Tomasz Krzyżak i Piotr Litka podważyli wnioski wyciągnięte z dokumentów SB na temat księdza Bolesława Sadusia. I tak właśnie powinna wyglądać dyskusja i w taki właśnie sposób powinno się bronić Wojtyłę, jeśli by się chciało, żeby ktokolwiek tę obronę brał na poważnie!

Oczywiście to jest podważenie wniosków dotyczących jednego tylko wątku. Dodatkowo (jak mogłem przeczytać) dokumenty SB były tylko punktem wyjściowym do dalszych poszukiwań. A jeśli dodamy do tego dziwne posunięcie arcybiskupa Jędraszewskiego, który zablokował dostęp do archiwów krakowskiej kurii, to cała sprawa nie wygląda zbyt ciekawie dla ludzi, dla których Wojtyła ciągle jest jakimś autorytetem. Ale mimo wszystko taka rzeczowa polemika się pojawiła. I tak to właśnie powinno wyglądać, o czym chciałem napisać. Niestety już od paru lat przyjmuję do wiadomości, że ogromna większość ludzi nie myśli w sposób racjonalny

Burza wokół Jana Pawła II. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" podważają ustalenia TVN24

Czy ksiądz Saduś na pewno był pedofilem?

czwartek, 5 maja 2022

Znów o papieżu Franciszku

I znów pisze o papieżu Franciszku. Kiedyś już o nim pisałem z okazji jego podłej wypowiedzi, obarczającej winą za bycie zamordowanym ofiary ataku terrorystycznego. (Patrz tutaj, tutaj i tutaj)

W trakcie trwania wojny na Ukrainie papież dwa razy już w tym samym tonie wypowiedział się o tym, co się tam dzieje: raz, że wszyscy jesteśmy winni (nie Putin ani rosyjscy żołnierze, którzy w brutalny sposób napadli na sąsiednie państwo i posuwali się do straszliwych zbrodni wojennych, tylko my wszyscy - uważacie?) a drugi raz, że Rosja zaatakowała Ukrainę, ponieważ sprowokowało ją NATO (tak jak zamordowani satyrycy prowokowali terrorystów, albo dzieci prowokowały księży-pedofilów czy gwałcone kobiety - gwałcicieli).

Każdego, kto zna mentalność Kościoła, jego upadek moralny, obłudę i odrazę ta wypowiedź głowy Kościoła nie powinna dziwić. Kościół zawsze trzymał z wielkimi mocarstwami. Tam, gdzie się dało próbował grać na dwa fronty. Fakt, że istnieli księża wyłamujący się z tego schematu nic nie zmienia - mówimy o postępowaniu całej instytucji, nie o jakichś jednostkowych wyjątkach (które Kościół bardzo chętnie, w sposób cyniczny wykorzystuje do odmalowywania siebie w jak najlepszych barwach).

Świetny artykuł na ten temat napisał prof. Hartman. Chociaż w jednym się z nim nie zgodzę - uważam właśnie, że o tym, co powiedział papież powinno się mówić jak najgłośniej i jak najdłużej. Dlaczego? Powód jest prosty. Do ludzi musi to w końcu dotrzeć. Żeby nie było tak, jak z pedofilią - gdy ludzie się o tym dowiedzieli, oburzali się, krytykowali Kościół i biskupów i... nie zmienili absolutnie swojego dotychczasowego postępowania. Dalej chodzą do kościoła, dają na tacę, posyłają swoje dzieci na lekcje religii i do sakramentów.

Wypowiedzi papieża to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Jeszcze gorsze są wypowiedzi i postępowanie hierarchów oraz wielu księży niższego szczebla. Trzeba mówić o odrażających poczynaniach Kościoła tak długo, aż w końcu większość przejrzy na oczy i zobaczy, czym naprawdę jest ta instytucja.

sobota, 31 października 2020

Krótka notka o Apostazji

Przeczytałem dzisiaj, że w związku z obecnymi protestami i roli Kościoła w tej sprawie wielu ludzi postanawia dokonać aktu apostazji - tj. formalnego „wystąpienia” z Kościoła.

Zapewne niewiele osób o tym wie, ale:

DOKONUJĄC APOSTAZJI NIE WYSTĘPUJEMY TAK NAPRAWDĘ Z KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO! Zostajemy tylko apostatami. Apostazja na warunkach episkopatu polskiego to de facto swego rodzaju sakrament kościelny - na apostatę zostaje nałożona ekskomunika (która może później zostać cofnięta), jakieś ewentualne kary kanoniczne, a sama osoba nadal pozostaje wiernym Kościoła Katolickiego (zgodnie z dekretem papieskim).

Problem w tym, że niestety tylko formalna apostazja ma jakiekolwiek prawne konsekwencje (a i tak chodzi głównie o prawo kanoniczne). W Polsce NIEMOŻLIWE jest jakiekolwiek FAKTYCZNE wystąpienie Kościoła Katolickiego - zagwarantowali nam to nasi politycy wraz z KRK.

A żeby było mało tego upodlenia, sam proces apostazji jest niepotrzebnie skomplikowany, a ze strony księży spotykają przyszłych apostatów liczne utrudnienia (wynikające zarówno z procedur towarzyszącym temu procesowi jak i ze złej woli samych księży).

To tyle, jeśli chodzi o konstytucyjne prawo do wolności sumienia i religii...

Zgniłą wisienką na torcie jest to, że Kościół dalej może sobie przechowywać i przetwarzać dane osobowe apostaty - gdyż GIODO uznał, że wewnętrzne sprawy Kościoła są tylko i wyłącznie jego sprawą i właścicielowi owych danych nie przysługują do nich żadne prawa w tym przypadku.

Dlatego sam nigdy tego nie zrobiłem i szczerze odradzam to każdemu, kto się nad tym zastanawia - nie tańczmy pod dyktando KRK! Nie wiem kiedy, ale mam nadzieję, że prędzej niż później przyjdzie taki klimat polityczny, który umożliwi rozliczenie Kościoła ze wszystkich jego podłości. Być może wtedy politycy zagwarantują nam faktyczną możliwość formalnego opuszczenia szeregów tej obmierzłej instytucji bez żadnych zbędnych trudności ani tym bardziej upokarzania.

Bo nieformalnie oczywiście już dawno do Kościoła nie należę.

środa, 28 października 2020

Krótka notka o protestach przeciw zaostrzeniu aborcji i Kościele

Nie muszę chyba mówić, co obecnie dzieje się w kraju w związku z uznaniem przez TK tzw. aborcji eugenicznych za niezgodnych z konstytucją.

Konstytucję ostatni raz czytałem w technikum (dość dawno temu - pewnie trzeba by sobie kiedyś odświeżyć...), ale patrząc na wszystko co się dzieje w związku ze zgodnością i niezgodnością takich czy innych praw z konstytucją odnoszę wrażenie, że już dawno nastał czas, aby ten dokument zaktualizować. Ale mniejsza o to.

Protesty jako takie popieram. Nie podoba mi się niszczenie kościołów - nie tylko dlatego, że jest to akt wandalizmu. Z Kościołem Katolickim najlepiej walczyć obchodząc go szerokim łukiem, ignorując, nie angażując się z nim w żadnego rodzaju „dialog”. Oczywiście należy mówić głośno o tym, czemu winien jest Kościół - a sytuacji, w jakiej obecnie znalazły się kobiety jest on winien w szczególności! I nie wolno o tym zapominać, na wypadek gdyby owa święta instytucja raczyła pochylić się nad cierpieniem swoich owieczek i łaskawie zaoferować im pomoc duszpasterską i zaproponować jakiś „dialog” w celu ustanowienia jakiegoś „kompromisu”. Mówiąc inaczej - z Kościołem jest jak z internetowymi trollami: nie wolno ich karmić, trzeba jedynie obnażać ich ohydę.

A tymczasem już słyszałem w radiu jakiegoś biskupa, który namawiał właśnie, że całą sprawę powinno się omówić w sposób spokojny i kulturalny. Mam nadzieję że nikt się na to nie nabierze: widzieliśmy już, jak wygląda „dialog” z Kościołem (jak też i z prawicą).

Tak jak mówiłem - nie popieram niszczenia kościołów. Ale irytują mnie ludzie, którzy mówią: „jak tak można”, albo jeszcze lepiej: „a co im Kościół zawinił” lub coś podobnego. A to właśnie Kościół od lat (od zawsze właściwie) sączy jad nienawiści i propagandę dezinformacji w każdy możliwy sposób (z ambon, w mediach...) i z każdego możliwego szczebla (począwszy od zwykłych proboszczów a na kardynałach skończywszy - nawet papieże nie mają w tej kwestii czystego sumienia). Zakaz aborcji i zdemonizowanie wszystkiego co jest z nią związane zawdzięczamy właśnie jemu. Dlatego chociaż nie popieram sprayowania murów kościelnych ani innych tego typu działań, to wcale mnie one nie dziwią.

Inna kwestia: odnoszę wrażenie, że wielu ludzi nie rozumie wcale, o co z tą aborcją chodzi. Mam nawet wrażenie że niektórzy uważają wręcz, że chodzi o jakieś przymusowe usuwanie płodów lub coś w tym stylu. To kolejna zasługa kościelnej propagandy.

Te protesty to walka nie tylko o prawo do aborcji. Jak mówią sami organizatorzy, chodzi o coś więcej, o wolność Polaków. Popieram je, chociaż jako pesymista nie wierzę, że zmienią one cokolwiek w zasadniczy sposób. Zbyt dużo już widziałem. Poza tym pod ich ewentualny sukces podepnie się cała masa różnych ludzi, których idee przyświecające tej walce wcale to a wcale nie obchodzą: począwszy od różnych świrów, którzy lubią zamieszanie a skończywszy na cynikach chcących zbić na tej sprawie polityczny kapitał. Nie mówiąc już o tym, że część ludzi traktuje tą sprawę zapewne w sposób ideologiczny - a ideologii, jakiejkolwiek, zawsze jestem przeciwny, nawet jeśli częściowo byłoby mi z nią po drodze. Jak już wspomniałem: zbyt dużo już widziałem.

niedziela, 7 lipca 2019

Trochę spóźnionych przemyśleń

Jakiś czas temu ukazał się film „Kler” ukazujący „trochę inny” obraz Kościoła niż ten reklamowany przez księży i biskupów. Potem „Tylko nie mówi nikomu” opowiadający o zatrważającej skali pedofilii w organizacji mieniącej się (m.in.) źródłem moralności. I o pedofilii w Kościele zrobiło się głośno.

Na pytanie pewnej osoby, czy też oglądałem ten film odpowiedziałem, że nie - raz, że nie lubię oglądać takich przykrych filmów, dwa - nie musiałem go oglądać, bo wiem jak wygląda ta kwestia już od dawna. Na co owa osoba spytała mnie niemalże z przekąsem - a co, ciebie też molestowali?

O pedofilii w Kościele i o jej skali wiadomo było już od dawna. Nawet tu w Polsce, chociaż ja dowiadywałem się o tym siłą rzeczy głównie z zagranicznych źródeł. Tylko że ludzie nie chcieli tego słuchać albo może nawet nie docierały do nich tego rodzaju wiadomości. Teraz po prostu nie mieli wyboru, bo zrobiło się o tym głośno.

Za to tego typu reakcje - wyśmiewanie poglądów ateistów, że niby stracili wiarę bo byli molestowani istnieją bodajże od tak dawna, jak długo istnieje ten temat. I jest to w dwójnasób obrzydliwe. Raz - wyśmiewanie się z ofiar. Jak bardzo trzeba mieć skrzywiony kręgosłup moralny, żeby robić coś takiego? Dwa - jest to dodatkowo próba zdyskredytowania krytycznych wobec wiary/religii poglądów przy pomocy poniżania osób takie poglądy posiadających.

W moim otoczeniu mówili o tym przede wszystkim ludzie wierzący i praktykujący - bo dla nich bodajże było to największym szokiem. Z początku zresztą próbowali się bronić: no bo czemu oni opowiadają o tym dopiero teraz?!

Ależ o tym mówiono od dawna! Ale gdy na ten przykład takie dziecko przyszło z płaczem do domu, bo ksiądz je „dotykał”, to często jeszcze dostało pasem za to, że opowiada takie rzeczy. Mówienie źle o księżach to był temat tabu a osoby takie i ich rodziny dodatkowo jeszcze były „przekonywane” przez przedstawicieli Kościoła do tego, aby siedzieli cicho.

Po pierwszym szoku i próbie wyparcia/zaprzeczenia tym faktom przychodziło pogodzenie - „No tak, rzeczywiście, obrzydliwe że tak robili. No i czemu biskupi ich chronili?” itp. Ale nie następowało żadne dalsze wyciąganie wniosków - a może ta organizacja jest zła? Może nie warto do niej należeć? Może lepiej się odciąć? Wierzyć po swojemu?

A potem przyszły wybory do europarlamentu i temat dosłownie się skończył jak ucięty nożem! I cisza.

Prawda - w mediach od czasu do czasu można coś na ten temat przeczytać czy usłyszeć, ale na mój gust nie zachodzi to z częstością większą, niż kiedyś. A ludzie przyzwyczajeni do wszelkich podłości jakie dokonują ci „na górze” po prostu odbierają to jako kolejny przykry fakt z otaczającej nas rzeczywistości.


A sam Kościół i środowiska katolickie? Kościół oficjalnie oczywiście potępił tego rodzaju praktyki (które sam przecież stosował ) i zapewnił, że z tym już koniec, teraz będzie już tylko pomagał ofiarom, współpracował z organami ścigania itp. Po czym roześmiał się ludziom w twarz z godną siebie pychą odmawiając wydania dokumentów w sprawie molestowania dziecka (słyszałem o jednym konkretnym takim przypadku, nie wątpię jednak, że było ich więcej).

Oprócz oficjalnego stanowiska, przeznaczonego dla opinii publicznej i żeby zamknąć gęby ujadającym prześladowcom zaserwowano też, wcale nie pokątnie, propagandę oszczerstw, kłamstw i nienawiści.

Najpierw oberwało się bodajże wszystkim grupom zawodowym - od nauczycieli po murarzy, gdzie istnieć ma równie zatrważająca ilość pedofilów! Standardowo odgrzebano też stare brednie o homoseksualistach, tym razem dodając jednak „plot twist”: otóż okazuje się, że pedofilii w Kościele ma być winna tzw. „lawendowa mafia” - gejowskie lobby, które winne jest wszelkiej demoralizacji istniejącej w tej świętej instytucji.


Tymczasem na moim osobistym podwórku wydarzyła się pewna smutna rzecz. Zmarł pierwszy ksiądz proboszcz parafii, gdzie mieszkam (nie chcę pisać "mojej parafii" z oczywistych jak sądzę powodów). Człowiek o gołębim sercu, który tą parafię stworzył, z nią się zżył, który autentycznie pomagał ludziom.

Jeśli chodzi o mnie, do księży miałem niebywałe szczęście (szczególnie jeszcze biorąc pod uwagę to, co o stanie kapłańskim wiedzą już dzisiaj chyba wszyscy).

Nigdy nie chciałem tego pisać, bo uważałem że brzmi to pretensjonalnie - ja, antyklerykał piszący, że znał fajnych księży. To tak, jakby jakiś bigot pisał o swoich przyjaciołach-gejach . Ale tak właśnie było, a teraz akurat jest dobra okazja, abym mógł o tym wspomnieć.

Ci księża (a było ich trzech) byli, na ile zdołałem ich poznać, ludźmi dobrymi, bez żadnych większych przywar - i na ile mi wiadomo nie popełnili w życiu żadnej większej podłości. Do nas ministrantów (Sic! Byłem ministrantem ) mieli zawsze życzliwy stosunek i dużo cierpliwości, nawet gdy coś zbroiliśmy. Nawet najstarszy z nich, mający wśród parafian opinię bardzo surowego ascety, przy bliższym poznaniu okazywał się bardzo miłym i serdecznym człowiekiem.

To on zaszczepił we mnie zainteresowanie wiarą chrześcijańską, chęć samodoskonalenia oraz chęć myślenia, przyczyniając się poniekąd do mojego odejścia od wiary, co pewnie - gdyby się dowiedział - bardzo by go zasmuciło.

I nie chcę, żeby mnie ktoś źle zrozumiał - uważam, że Kościół Katolicki jest najzwyczajniej rzecz biorąc organizacją złą i najlepiej by było, gdyby został rozwiązany, albo przynajmniej traktowany na równi z wszystkimi innymi organizacjami (co w rezultacie i tak pewnie doprowadziłoby do jego rozwiązania, ale niekoniecznie). Ale tak sobie czasem myślę, gdy dopadnie mnie nostalgia - gdyby ludzie wierzący, albo chociaż przynajmniej sami księża byli po prostu lepszymi ludźmi, w o ile lepszym byśmy żyli świecie.

A tymczasem pewien pracownik Ikei został zwolniony z pracy za to, że cytował fragmenty Biblii mówiące o tym, że geje powinni umrzeć. I nagle dowiedzieliśmy się ze strony środowisk prawicowych i katolickich, że jest to niezbywalna część jego chrześcijańskiej wiary (a Ikea nie miała prawa go zwalniać)!

Gdyby ludzie którzy tak uważają byli w znaczącej mniejszości, można by się z tego pośmiać i podrwić. Ale takich ludzi jest dużo i mają oni (szczególne w obecnych czasach) olbrzymi, decydujący wręcz wpływ na to, w jakim świecie żyjemy. Więc jedyne co mogę zrobić to czuć smutek.

niedziela, 20 marca 2016

„Święta” Matka Teresa z Kalkuty

Matka Teresa z Kalkuty
Autor: Dennis Jarvis from Halifax, Canada
Praca pochodna: TharonXX
Źródło: Wikipedia

Kiedyś, z okazji Haloween, wspomniałem o tym, jacy to fajni potrafią być święci – pod warunkiem, że nie będzie się im zbyt dokładnie przyglądać (w religii to reguła i dotyczy właściwie wszystkiego). Słyszałem o kilku takich, kiedyś pewnie też wyszukam o nich coś niecoś. Dzisiaj jednak chciałbym podzielić się informacjami na temat pewnej sławnej postaci, powszechnie szanowanej i podziwianej, która chociaż świętą jeszcze nie jest, to jednak za taką jest przez wielu uważana i świętą najprawdopodobniej niedługo zostanie.

Mowa o tytułowej Matce Teresie z Kalkuty.

Kiedy wyszukać w Googlach jej imię, pojawia się mnóstwo obrazków życzliwej, uśmiechniętej staruszki. Przesympatyczna postać, ale czy na pewno?

Kiedy czyta się opisy tego, co w rzeczywistości działo się w podległych jej placówkach, włos na głowie jeży się bardziej nawet, niż gdy przypomni się o praktykach stosowanych w polskich sierocińcach prowadzonych przez siostry boromeuszki (chociaż może nie – nie wiem).

W skrócie – zakonnica owa miała dosyć specyficzne poglądy na temat cierpienia. Uważała, że cierpienia zbliżają chorych do Boga, więc odmawiała im nawet podstawowej opieki medycznej. Także zasady higieny nie były zbytnio przestrzegane w jej hospicjach. Skutkiem tego tysiące ludzi umierało (co często byłoby do uniknięcia dzięki diagnozie lekarskiej) w jej domach w cierpieniach i strasznych warunkach sanitarnych.

Co ciekawe, sama Teresa, gdy zachorowała, szukała pomocy u fachowych lekarzy w dobrze wyposażonych zachodnich szpitalach.

Kolejny zarzut dotyczy sposobu wydawania przez nią finansów. Wyobraźcie sobie, że dajecie pieniądze jakiemuś wolontariuszowi na chore dziecko, a później dowiadujecie się, że ów wolontariusz sprzeniewierzył zebraną kasę na remont mieszkania. Nie wkurzyłoby was to? Matka Teresa wydawała pieniądze dane jej na walkę z ubóstwem i na jej hospicja na... budowę nowych klasztorów i na dzieła misyjne .

Dodatkowo – często jej pieniądze pochodziły z nieciekawych źródeł. Matka Teresa lubiła bowiem bratać się z podejrzanymi typkami.

Nie jest to bynajmniej wyjątek w Kościele Katolickim. I wiem – byłem katolikiem więc znam tłumaczenie mające to usprawiedliwiać: chodzi o to, żeby nie zamykać się na grzeszników. Jednak w praktyce zawsze chodzi tu o grzeszników, którzy mają albo pieniądze, albo władzę a których grzechy są lub ocierają się o zbrodnię! Gdy zgrzeszy zwykły człowiek, w zwykły sposób, Kościół potrafi być wobec niego nieubłagany i – przykładowo – odmawia takim ludziom sakramentów czy grozi im nawet ekskomuniką.

Jest jeszcze trochę innych zarzutów pod jej adresem. Nie chcę się jednak tutaj rozpisywać – niżej podałem parę linków do artykułów, z których czerpałem informację. Myślę zresztą, że to co napisałem wystarczy każdemu człowiekowi ze zdrowym sumieniem nie odczuwać sympatii do tej „dobrotliwej” staruszki. Wiadomo jednak, że Kościół zdrowego sumienia nie ma, więc spodziewam się, że zostanie ona jednak świętą. Mi osobiście rzecz jasna to wisi – przecież i tak nie wyznaję żadnych świętych(*). Chciałem jedynie pokazać stan moralny jednej z największych religii świata.

(*) - Jest takie fajne powiedzenie, które chciałem tu użyć. Niestety i bez niego mój artykuł (podobnie jak pozostałe poruszające temat religii) w obecnym klimacie politycznym zagrożony jest uznaniem go za obrazę czyichś uczuć, więc wolę się powstrzymać. Co prawda jak ktoś będzie chciał się przyczepić, pewnie i tak to w niczym nie pomoże, ale mimo wszystko...


Do poczytania:

sobota, 31 października 2015

Halloween

Dzisiaj obchodzimy święto Halloween. Jest to bardzo złe święto – jest pogańskie! Nie tak jak pozostałe święta obchodzone przez chrześcijan (takie jak Boże Narodzenie, czy Wielkanoc), które wcale to a wcale nie mają z pogaństwem nic wspólnego. Co prawda jest to wigilia naszego swojskiego Dnia Wszystkich Świętych, stąd usilne działania Kościoła, aby całkowicie przejąć to święto (namawiając dzieci, żeby zamiast za pomioty szatana przebierały się za ulubionego świętego – naprawdę przednia zabawa, pod warunkiem, że nie zna się ich biografii). Dziwić jednak może, że w ogóle chcą obchodzić to święto, nawet zmienione na modłę katolicką – przecież to w ogóle nie ma nic wspólnego z naszą rodzimą, narodową tradycją!

Wkurzają mnie takie bzdurne i obłudne wypowiedzi i zachowania różnych katolików (nie tylko w kontekście tego święta). Dobrze, że jest ich mało, bo pewnie bym sobie narobił trochę wrogów – a tak, na szczęście mogę to jakoś znieść, co najwyżej rzucając jedną czy dwie (ignorowane) uwagi.

Święto Halloween jest tak samo chrześcijańskie i pogańskie jednocześnie jak Boże Narodzenie, Wielkanoc i inne chrześcijańskie święta. Są one pogańskie, gdyż przejęły wiele ze swych pogańskich odpowiedników (i mówię tu nie tylko o zwyczajach), ale są też chrześcijańskie, gdyż obchodzi się je z powodów związanych ściśle z wierzeniami chrześcijańskimi. Nie ma tu żadnej sprzeczności, co niestety niektórym trudno zrozumieć.

Ale jeśli ktoś nie chce obchodzić Haloween (jak ja, na przykład) – to niech nie obchodzi. Żyjemy póki co w wolnym państwie i nie trzeba swoich wyborów uzasadniać w żaden idiotyczny sposób.

środa, 30 września 2015

Pedofilia

Ten artykuł właściwie nie będzie o samej pedofilii, chociaż rzecz jasna o niej też wspomnę. Będzie to bardziej pretekst do skrytykowania pewnego sposobu myślenia (czy raczej jego braku) cechującego niektórych ludzi. Ale do rzeczy.

Przeczytałem dzisiaj, że pewien gościu zrobił – cytuję - „coming out” i powiedział wszystkim, że jest pedofilem. Muszę przyznać, że miał jaja. Gościu powiedział, że nigdy nie zrobił krzywdy dziecku, ani nawet nie ogląda pornografii dziecięcej i nigdy w życiu nie zamierza poddawać się swoim skłonnościom. Jeśli to prawda, to czuję do niego szacunek. Dlaczego? Ponieważ musi się on zmagać z czymś strasznym, a mimo to daje radę i nie poddaje się.

Pedofilia jest zła. Jest zła z oczywistych powodów, jeśli prowadzi do robienia krzywdy dzieciom. Ale nawet jeśli tak się nie dzieje, jeśli - jak w przypadku wspomnianego mężczyzny - dany pedofil jest w stanie zapanować nad swoimi skłonnościami, to też jest zła, ponieważ niszczy życie takiego człowieka!

Ale pedofil sam w sobie nie jest nikim złym – oczywiście tak długo, jak długo nie robi nikomu krzywdy. Owszem – ma niebezpieczne skłonności, dlatego trzeba na niego uważać (izolując go przykładowo od dzieci – coś, czego Kościół Katolicki najwyraźniej nie jest w stanie zrozumieć), ale nie można go karać, jeśli nie zrobił nic złego. Nie, jeśli chcemy pretendować do miana cywilizowanego państwa/społeczeństwa/człowieka.

I dlatego właśnie, że pedofilia jest zła, nie można jej zalegalizować i mam nadzieję, że nigdy nie zostanie ona zalegalizowana.

Można by pomyśleć, że to zrozumiałe. Oczywiste wręcz. A jednak niektórzy zdają się tego nie rozumieć.

Mówię o homofobach. Wspominałem już o tym, że ludzie nienawidzący homoseksualistów (czy ogólnie środowiska LGBT) często stosują argumenty zrównujące homoseksualizm z pedofilią.

Dla mnie osobiście jest to coś niezrozumiałego! Jak zdrowy, w pełni władz umysłowych człowiek może nie widzieć różnicy między uprawianiem seksu z dorosłą osobą (za jej zgodą), a uprawianiem seksu z dziećmi! No chyba że osoby te nie są w pełni władz umysłowych. To by wiele wyjaśniało. A swoją drogą współczuję ich rodzinom, w szczególności zaś ich dzieciom.

W artykule nazwano też pedofilię orientacją seksualną. Jeśli przyjmiemy że orientacja seksualna to po prostu rodzaj skłonności, jaką odczuwa dana osoba, to jest to poprawne określenie i właściwie nie ma o czym mówić. Ale w komentarzach z tego powodu rozgorzała wojna.

Jedni pisali, że to nie jest wcale orientacja seksualna, tylko zboczenie (pewnie nie chcieli, aby kojarzono pedofilię z homoseksualizmem – i wcale im się nie dziwię), inni z kolei zaczęli wysuwać stare, wyświechtane brednie argumenty, że po zalegalizowaniu orientacji homoseksualnej przyjdzie teraz pora na zalegalizowanie orientacji pedofilskiej (czy coś w tym guście).

No więc nie! Pedofilia jest zła i dlatego nie będzie zalegalizowana. Homoseksualizm nie jest zły, dlatego walczymy o prawa gejów i lesbijek! To naprawdę takie proste. Tylko że zamiast skupiać się na słowach, trzeba by trochę pomyśleć, a dla niektórych jest to zapewne coś nieosiągalnego.

Nienawiść ogłupia. Widać to na przykładzie tych ludzi, którzy chociaż wiedzą, że pedofilia jest zła, to jednak nie potrafią (lub nie chcą) jej odróżnić od czegoś, co nie posiada żadnych znamion zła. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Być może jednym z powodów jest zła edukacja w dziedzinie moralności. Ale czemu tu się dziwić, skoro odpowiedzialność za to wzięła na siebie instytucja, która jest obmierzłą karykaturą idei oficjalnie przez siebie głoszonych?

Remedium na to byłaby fachowa edukacja, która uczyłaby ludzi, dlaczego coś jest złe lub dobre, a nie tylko jakichś przykazań, zakazów czy nakazów. Ja sam nie miałem lekcji etyki, więc nie wiem, czy w obecnym stanie uczą one zrozumienia dobra i zła. Wyrażam nadzieję, że tak(*) i że w przyszłości ludzi przepełnionych bezrozumną i bezsensowną nienawiścią będzie coraz mniej.

(*) - Chociaż znając stan naszej edukacji, która woli uczyć suchych faktów, zamiast zrozumienia tematu, mam co do tego spore wątpliwości.

Tymczasem jednak musimy żyć w świecie, w którym ludzie przepełnieni nienawiścią i bredzący co im ślina na język przyniesie ciągle mogą jeszcze liczyć na społeczną akceptację, a nawet na szacunek. Na szczęście jednak jest to akceptowane przez coraz mniejszą ilość ludzi.

niedziela, 18 stycznia 2015

Dlaczego to, co powiedział papież Franciszek jest głupie

Poprzednio zezłościłem się na to, co powiedział papież. Napisałem też, że być może wyjaśnię trochę bardziej szczegółowo, dlaczego uważam, że jego wypowiedzi są wg. mnie głupie. Po przemyśleniu sprawy uznałem, że w zasadzie jestem to winien tym, którzy mnie czytają.

Nie mogłem znaleźć niestety całego wywiadu. Nie sądzę jednak, aby te fragmenty komentowane w artykułach dostępnych w sieci były wyrwane z kontekstu - gdyby było inaczej, Watykan nie musiałby się z nich tłumaczyć.

Zacznę od przytoczonego poprzednio cytatu:

If my good friend Dr Gasparri says a curse word against my mother, he can expect a punch. It’s normal. It’s normal.

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Owszem - może się tak zdarzyć, gdy ktoś nie panuje nad sobą (co niestety często nam się zdarza). Ale nawet wtedy nie jest to aż tak przesadzona reakcja, że morduje się za głupi obrazek. Tak czy siak - krzywda fizyczna w odpowiedzi na słowa czy obrazki nie jest pożądaną reakcją i nie powinna być usprawiedliwiana w żaden sposób!

Dodatkowo papież, jako przedstawiciel Jezusa, powinien chyba pamiętać o jego naukach, czyż nie? (nadstawianie drugiego policzka itp)

You cannot provoke. You cannot insult the faith of others. You cannot make fun of the faith of others.

Dlaczego nie? Dlaczego religie mają być traktowane w specjalny sposób? Dlaczego mają być nietykalne? Wolno się wyśmiewać i krytykować praktycznie wszystko - od czyichś poglądów politycznych, przekonań, działania, postępowania, z partii politycznych, z filmów, wypowiedzi itd, itp. Dlaczego nie wolno tego robić w odniesieniu do religii?

There is a limit. Every religion has its dignity … in freedom of expression there are limits.

Nie chcę się tutaj wypowiadać na temat limitów wolności słowa - to obszerny temat i dyskusja o tym byłaby zbyt długa. Generalnie rzecz biorąc we wszystkim, co robię oraz we wszystkich swoich przekonaniach staram się być pragmatykiem. Dlatego mogę się z tym zgodzić z pewnymi zastrzeżeniami - nie ma czegoś takiego jak absolutna wolność słowa.

Ale nie mogę się zgodzić na jej ograniczanie z tak trywialnego powodu, że komuś może się nie spodobać, co ktoś inny ma do powiedzenia.

A co z tą godnością?

Śmiem twierdzić, że w żadnej religii nie ma ani krztyny godności. Nie może być - bo one same nie traktują człowieka z godnością. Owszem - twierdzą, że to robią. Ale nie można się tej godności doszukać ani w jej dogmatach, ani w postępowaniu. O dogmatach tak czy siak będę chciał kiedyś napisać. Tu wymienię tylko parę rzeczy z naprawdę niedalekiej przeszłości a często i z teraźniejszości, dotyczących dwóch największych religii świata.

A więc nie ma absolutnie nic godnego w ukrywaniu księży-pedofili przed wymiarem sprawiedliwości. Nie ma nic godnego w przenoszeniu ich do coraz to nowych parafii i dostarczaniu im tym samym świeżych ofiar. Nie ma nic godnego w traktowaniu kobiet jako gorszego gatunku człowieka, a homoseksualistów jak nie-ludzi. Nie ma nic godnego w ograniczaniu ich praw. Nie ma nic godnego w zagarnianiu coraz większego bogactwa przy jednoczesnym pochwalaniu biedy. Nie ma nic godnego w rozsiewaniu przepełnionych nienawiścią kłamstw na temat ateistów, homoseksualistów, żydów, innowierców i każdego, kto nie pasuje do wizji świata danej religii (czy raczej danego przywódcy religijnego - kapłana, polityka czy jeszcze kogoś innego). Nie ma nic godnego w brataniu się z ludobójczymi reżimami. Nie ma nic godnego we wspieraniu rasizmu i niewolnictwa. Nie ma nic godnego w mordowaniu z powodu namalowania głupiego obrazka. Nie ma nic godnego w zmuszaniu małych dziewczynek do małżeństwa z dorosłymi mężczyznami (często starcami). Nie ma nic godnego w okaleczaniu genitaliów małych dzieci obojga płci. Nie ma nic godnego w sprawianiu niepotrzebnego cierpienia zwierzętom.

They are provocateurs. And what happens to them is what would happen to Dr. Gasparri if he says a curse word against my mother. There is a limit.

Taki sposób myślenia, zrzucający winę na ofiary, jest wg. mnie jednym z najbardziej odrażających (chyba zaraz po traktowaniu pewnych grup społecznych jako ludzi gorszej kategorii - ale naprawdę, nie robiłem żadnych zestawień w tym stylu). Różni głupi ludzie zrzucają winę przykładowo za gwałt na kobiety, które zostały zgwałcone. Podobnie są tacy, którzy jak papież, zrzucają winę za bycie zamordowanym na satyryków - bo sami się o to prosili.

Problem w tym, że papież głupi nie jest - i nie jest to tylko kurtuazja z mojej strony. Do cholery - nie tylko, że nie zostałby tym, kim jest, gdyby był kompletnym idiotą. Papież Franciszek jest wykształconym człowiekiem - to jednak coś znaczy. A jeśli weźmie się pod uwagę jego pozycję - tym bardziej powinno go to zobowiązywać do głębszego zastanowienia się nad tym, co mówi.

One cannot offend, make war, kill in the name of one’s own religion — that is, in the name of God,”
“To kill in the name of God is an aberration.”

W odróżnieniu od poprzedniego cytatu ta wypowiedź brzmi rozsądnie. Papież jednak zdaje się zapominać o historii organizacji, którą reprezentuje. Zapomniał też, że nawet tu, w naszej kochanej, cywilizowanej Europie jeszcze wcale nie tak dawno różne rodzaje chrześcijan mordowały się wzajemnie (i nie mówię o setkach, ale o dziesiątkach lat w przeszłości). O tym, co robią muzułmanie nawet nie muszę chyba wspominać? To ta wypowiedź stała się powodem mojej wzmianki o ironii, która jest najwyraźniej niedostrzegalna dla papieża.

* * *

Papież Franciszek jest wielkim rozczarowaniem dla każdego człowieka sceptycznie nastawionego do religii, a do Kościoła Katolickiego w szczególności. Jak już wspomniałem, nabrał on wielu ludzi, którzy liczyli na zmiany w tej skostniałej, wrogiej ludzkości instytucji. Wydawało się, że jest on taki postępowy i że coś z tym zrobi - żeby Kościół był bardziej ludzki i przyjazny każdemu. Ja też na to liczyłem. Srodze się jednak na jego działaniach (czy raczej ich braku) zawiodłem. Ten wywiad był kroplą goryczy, która przepełniła czarę - bo chociaż złudzeń wyzbyłem się już jakiś czas temu, to jednak takiej wypowiedzi, która wzbudziłaby we mnie gniew niezależnie od tego, kto by ją powiedział, po nim się nie spodziewałem.

Nie zrozumcie mnie źle - los Kościoła wogóle mnie nie obchodzi. Ale ta instytucja ma wpływ na życie nie tylko swoich wiernych - co i tak jest dla mnie ważne, gdyż właściwie wszyscy moi krewni i znajomi są katolikami. Ma ona także wpływ na życie każdego innego człowieka, który musi żyć w kraju zdominowanym przez jej wpływy. Dlatego wolałbym, aby była ona bardziej ludzka (chociaż jeszcze bardziej bym chciał, aby zniknęła).

* * *

Na koniec mała bomba - czy papież wie, że z powodu jego wizyty na Filipinach zamykane są w więzieniach bezdomne dzieci (żeby nie przeszkadzały swoim wyglądem/obecnością w tak doniosłym wydarzeniu)? Czy zamierza coś z tym zrobić? Znaczy się poza wygłoszeniem wzruszającej przemowy? Może mógłby zagrozić natychmiastowym powrotem do Watykanu i/lub zażądać ich natychmiastowego uwolnienia? Zobaczymy.

I jeszcze jedno słowo na koniec. Swego czasu (ponad dwa lata temu), po kilku krótkich krytykach Kościoła powiedziałem sobie dość! Póki co koniec z tym. Teraz chcę też tak zrobić. Mam już dosyć tego tematu. Zamierzam zatem, niezależnie od tego, co znowu zrobi Kościół czy muzułmanie, nie zajmować się tym. Czy coś z tego wyjdzie? Zobaczymy.

piątek, 16 stycznia 2015

Obrażanie religii, cd

Poprzednim razem pisałem o absurdzie ograniczania swobody wypowiedzi w temacie religii oraz o absurdalnych oraz często barbarzyńskich i odrażających praktykach, które się wtedy stosuje.

Dzisiaj chciałem napisać, że chociaż krytykuję religię i uważam, że trzeba ją wyśmiewać, to nie chodzę po domach czy po ulicy, zaczepiając ludzi i wyzywając wierzących od idiotów (bo wcale ich za takich z resztą nie uważam). Nie narzucam się też nikomu z moimi poglądami - chociaż uważam, że ci, co chcą, powinni mieć swobodę w publicznym wyrażaniu takich (czy ogólnie każdych) przekonań.

Chciałem też napisać, że religie zasługują sobie na naszą (antyklerykałów) nienawiść oraz na wyśmiewanie - za to, co zrobiły i za to jakie są.

Chciałem napisać coś w tym stylu, ale konkrety wyleciały mi z pamięci. A to z powodu wypowiedzi Papieża Franciszka, który dał wyraźnie do zrozumienia, że autorzy Charlie Chebdo sami zgotowali sobie swój los (żeby nie powiedzieć, że sobie na niego zasłużyli)!

If my good friend Dr Gasparri says a curse word against my mother, he can expect a punch. It’s normal. It’s normal. You cannot provoke. You cannot insult the faith of others. You cannot make fun of the faith of others.
Źródło: The Guardian

Normalne?! Naprawdę?!

Szkoda, że prawie wszystkie polskie serwisy informacyjne, które przeszukałem w poszukiwaniu tego cytatu, wogóle o tym nie wspominają! Skupiają się bardziej na tym, jak to papież „potępił” zabijanie w imię religii itp. Tia...

Papież mówi jeszcze wiele absurdów na ten temat (często wzajemnie się wykluczających, często przesączonych ironią, zapewne dla niego niedostrzegalną), ale nie zamierzam się tutaj nad nimi rozwodzić - może następnym razem (albo i nie - nie wiem). Najbardziej mnie wkurzył właśnie sens całej wypowiedzi, który zrzuca całą winę na ofiary .

Najlepiej ujął to wg. mnie Mr. Deity(*).

(*) - Filmik ten miałem wcześniej umieszczony bezpośrednio na stronie. Z powodu jego treści włączyłem w moim blogu opcję "tylko dla dorosłych" - tak na wszelki wypadek (nie, żeby miało to coś pomóc, gdyby ktoś naprawdę się uparł, ale zawsze). Zmieniłem to jednak teraz na zwykły link, więc nie sądzę, aby to ostrzeżenie było jeszcze potrzebne.

Szkoda, że w Polsce nie mogę powtórzyć tych samych słów. Pewnie bylibyście wstrząśnięci, ale terapia szokowa czasem bywa zbawienna.

Papież Franciszek nabrał już nie jednego na swoją „dobroć” i „liberalizm”. Wielu do dzisiaj wierzy, że jest on inny niż cała reszta katolickich hierarchów. Mówił o tym jak to źle nienawidzić homoseksualistów. Ale nic z tym nie zrobił - nawet nie udawał, że zamierza. Mówił o tym, że pedofilia wśród kleru jest zła. Próżno szukać jakichś konkretnych działań w tym zakresie. Krytykował hierarchów za pychę i bogactwo. Nawet jeździł autobusem (wooow!). I na tym właściwie się skończyło. A - no tak. Wyszło parę nowych skandali i teraz bank watykański ma mieć „przejrzyste” finanse. Mówił pewnie jeszcze wiele innych rzeczy, których nawet nie słyszałem - bo o jego wypowiedziach dowiaduję się z popularnych mediów. Wszystko to na pokaz - bo ten „postępowy” papież jest w gruncie rzeczy taki sam, jak jego poprzednicy. I nie - nie powiem jaki, bo za to w Polsce czeka mnie kara.

Jak to ujął prawdziwie skądinąd papież Franciszek - jeśli obrażę Kościół, to mogę oczekiwać ciosu z jego strony .

* * *

To powiedziawszy chciałbym zaznaczyć, że nie powiedziałbym żadnych z tych rzeczy, co Mr. Deity o papieżu. Po prostu nie mój styl. I chociaż uważam, że to, co powiedział Franciszek jest odrażające i głupie, to jest to - co tu dużo mówić, najzwyczajniej głupie. Nie sądzę, aby powiedział to z pełną świadomością tego, co mówi. Po prostu nie przemyślał tego. Z resztą - nie miał większego wyboru zważywszy na to, że reprezentuje religię i ją próbował tak na prawdę chronić.

I jeszcze jedno. Naprawdę - dosyć mam już pisania o religii (w takim kontekście). Chciałbym napisać o czymś naprawdę ciekawym. Ale religia sama niejako prosi się o to, aby ją wciąż krytykować. Robię to też trochę po to, aby dać upust swoim nerwom - gdy widzę absurdy rodem z Monty Pythona dziejące się w realnym świecie, zamiast śmiechu ogarnia mnie po prostu czarna rozpacz.


Uznałem, że z powodu umieszczenia we wpisie tego filmiku, warto by na wszelki wypadek ustawić ostrzeżenie, że blog zawiera treści tylko dla dorosłych. Szkoda, że nie można ustawić tego tylko dla jednej strony, ale może kiedyś zmienię zawartość tego artykułu i przywrócę dawny charakter tego bloga.

czwartek, 8 stycznia 2015

Obrażanie religii

Świat obiegła wstrząsająca wiadomość o ataku islamskich fanatyków na redakcję francuskiego tygodnika satyrycznego Charlie Hebdo. W każdym bądź razie tę cywilizowaną, myśląca i wrażliwą część, bo co poniektórzy nie okazali się zbytnio wstrząśnięci.

Po prawej zamieściłem obrazek. Nie ma na nim proroka Mahometa, gdyż samo jego namalowanie stanowi śmiertelną (jak się nie raz już okazało) obrazę uczuć muzułmanów. Musimy jednak to szanować, gdyż Islam jest religią.

Jednak nie tylko muzułmanie zabraniają obrażania swojej religii. W Polsce za tzw. „obrazę uczuć religijnych” (Art. 196 KK) może grozić nawet do dwóch lat więzienia (dwa razy więcej niż za znieważenie symboli naszej ojczyzny) oraz wysoka grzywna (są to kwoty idące nawet w dziesiątki tysięcy, jeśli się nie mylę). Nawet kara za gwałt czy zabójstwo może być mniejsza.

Jak widać obraza czyichś uczuć to straszliwa zbrodnia. Tak straszliwa, że sam fakt MOŻLIWOŚCI jej popełnienia równoznaczny jest jej popełnieniu (sic)! Mówię o kuriozalnym wyroku sądu w sprawie Nergala, który to sąd uznał, że sama świadomość tego, że coś może kogoś obrazić oznacza, że jest się winnym tego czynu .

Dodatkowo owe uczucia nie są nigdzie zdefiniowane, więc każdy może sobie pozwać kogoś, jeśli to co mówi czy robi mu się najzwyczajniej w świecie nie spodoba, a sąd może sobie sam zinterpretować, czy ten ktoś obraził, czy nie obraził czyichś uczuć.

Nie zrozumcie mnie źle - nie zamierzam jęczeć, jak to w Polsce prześladowani są antyklerykałowie. Nie morduje się nas w okrutny sposób jak w państwach muzułmańskich, czy jak kiedyś, gdy Kościół miał większą władzę. A chociaż wspomniane prawo nie jest martwe, to rzadko słyszy się o jego stosowaniu. Generalnie rzecz biorąc mamy dosyć sporą swobodę krytycznego wypowiadania się na temat Kościoła i religii(*)

(*) - Bynajmniej nie dzięki łaskawości Kościoła czy władzy. Po prostu większość wiernych rozumie bzdurność tego przepisu, nie mówiąc już o tym, że oni także widzą wady instytucji, do której należą a nawet absurdalność niektórych „prawd wiary”, które zobowiązani są wyznawać.

Chcę tylko zwrócić uwagę, że ta sama zasada, która każe islamskim fanatykom mordować niewinnych ludzi za coś tak trywialnego, jak narysowanie obrazka stoi u podstaw ograniczania swobody wypowiedzi w krajach (nie tylko) chrześcijańskich - mam tu na myśli całkowity zakaz krytyki wobec dominującej władzy.

Jest to cecha charakterystyczna każdej tyranii, systemu totalitarnego czy autorytarnego (i diabli niech wezmą różnicę między nimi). I tak jak żadnemu takiemu systemowi cenzura nie pomogła w utrzymaniu swojej władzy, tak samo nie pomoże ona żadnej religii.

* * *

Na całym świecie rysownicy oddają cześć zamordowanym satyrykom. Ja rysownikiem nie jestem, ale też chciałbym im oddać jakąś cześć (mimo, że w ogóle ich nie znałem). Napisałem ten artykuł, bo chciałbym, aby stał się on chociaż drobniutkim przyczynkiem do uwolnienia się od szaleństwa religii, która była przyczyną ich śmierci

wtorek, 6 stycznia 2015

Single nie są wierni?

Dzisiaj króciutko. W sumie od samego początku chciałem pisać m.in. takie artykuły, ale jak do tej pory wychodziły mi same przydługaśne czytadła

Odnośnie artykułu - wytłuszczona myśl nie jest moja, ukradłem ją, ale uważam, że warto ją rozpowszechniać. Poza tym nie wszyscy czytają te blogi czy artykuły, co ja.

Niedawno przeczytałem o niejakim abp Marku Jędraszewskim, wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski i metropolicie łódzkim, który powiedział że:

„Kultura singli nie jest w stanie zaakceptować wierności Komuś i życia dla Niego”

No cóż, pan arcybiskup z pewnością wie to najlepiej - w końcu sam jest singlem.

A tak na poważnie, mnie jako singla wkurzają takie wypowiedzi. Jestem wierny swojej rodzinie i ogólnie każdemu, kto jest mi bliski. Że co - nie mam żony? Ale zdolność do bycia wiernym nie ma nic wspólnego z małżeństwem. Wystarczy z resztą spojrzeć na statystyki.

Pan Jędraszewski mówi w wywiadzie jeszcze trochę na temat normalności i rodziny. Ciężko się nie uśmiechnąć złośliwie, biorąc pod uwagę to, jaką organizację reprezentuje pan arcybiskup.

* * *

Do poczytania: wywiad w Idziemy.

niedziela, 16 listopada 2014

Szczepionki służące do sterylizacji kobiet

Parę dni temu natknąłem się na informację o tym, jakoby Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wraz ze szczepionkami przeciwko tężcowi podawała kobietom w Kenii substancje mające je wysterylizować.

Informacja ta z miejsca wzbudziła moje wątpliwości z kilku powodów.

Po pierwsze - antyszczepionkowcy wymyślili i rozpowszechnili już mnóstwo bzdur o szczepionkach, doprowadzając często do wzrostu zachorowań, a nawet ilości śmierci wśród ludzi (szczególnie wśród małych dzieci).

Druga rzecz, która wydała mi się podejrzana, to że przed tymi szczepionkami ostrzegali katoliccy biskupi(*).

(*) - Później przyłączyła się do nich organizacja lekarzy katolickich, ale to biskupi byli pierwsi.

Wiem co możecie sobie pomyśleć - jestem ateistą i antyklerykałem, więc kieruję się tutaj tylko nienawiścią do hierarchów Kościoła. Nie zaprzeczam, że nie lubię tych butnych, aroganckich, kłamliwych i chciwych panów w czarnych, a czasem purpurowych sukienkach. Sęk w tym, że moja niechęć wzięła się właśnie z poznania, jak bardzo niemoralni potrafią być owi „duchowi przewodnicy” i „obrońcy moralności”.

Biskupi znani są z tego, że potrafią rozpowszechniać nawet najbardziej bezczelne kłamstwa. Robią to dlatego że, chociaż mienią się być strażnikami moralności, sami są jej pozbawieni, więc dla zdobycia władzy (kontroli nad ludźmi) zdolni są do wszelkich chwytów.

Tak czy siak - jako że wiadomość ta wydała mi się podejrzana, postanowiłem sprawdzić, o co biega.

Znajdowałem głównie różnego rodzaju potwierdzenia czy relacje na stronach poświęconych „wykrywaniu” światowych spisków, obroną „życia” i innych, mało wiarygodnych źródłach. Niezbyt zachęcająco.

Dopiero gdy zobaczyłem w wynikach snopes.com, przypomniałem sobie, że istnieją przecież specjalne strony, na których ludzie mający w tym wprawę zajmują się dogłębnym sprawdzaniem różnego rodzaju miejskich legend i spiskowych teorii (ja sam jestem raczej w stanie zbadać tego typu sprawy pobieżnie).

Nie byłem zbyt zaskoczony, gdy okazało się, że informacja, jakoby szczepionki przeciw tężcowi zawierały też substancje sterylizujące była fałszywa.

Ale co właściwie kazało sądzić owym biskupom, że te szczepionki mogą być złe?

piątek, 15 sierpnia 2014

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Czyli coś niecoś o religijnych „prawdach”

Dzisiaj przypada święto wymienione przeze mnie w tytule. Chciałbym więc skorzystać z okazji, aby przedstawić pewną krytykę religii, w szczególności religii katolickiej.

Teolodzy, kapłani czy ogólnie mówiąc religia objawia nam pewne rzeczy, o których twierdzi, że są „najprawdziwszą prawdą” (często absolutną i niezmienną). Takie niepodważalne prawdy są nazywane dogmatami.

Przyjrzyjmy się więc paru takim niepodważalnym „prawdom”.

Na pierwszy ogień weźmy tytułowe wniebowzięcie. Jest to dogmat - czyli prawda. Ciekawostką jest jednak, w jaki sposób została ona ustalona. Otóż... pewien człowiek (papież Pius XII) stwierdził po prostu, że tak jest i koniec. Nie wynika to z tekstów ewangelii, nie wynika logicznie z żadnych teologicznych założeń - po prostu tak jest i basta! „Prawda” owa została „ustalona” dopiero w roku 1950. Wcześniej „prawdą” było, że... Maryja zasnęła (ta „prawda” z kolei została „ustalona” w VII wieku).

Kolejną „prawdą” jest niepokalane poczęcie. „Ustalono” ją w roku 1854 dopiero, czyli też całkiem niedawno, i też zrobił to papież (Pius IX) stwierdzając po prostu, że tak jest i koniec dyskusji. Wielu chrześcijan (choć nie wszyscy) wierzyło niby w tę „prawdę” już od dawna, ale prawdą jest (tym razem bez cudzysłowów) że wielu teologów i doktorów kościoła odrzucało tę „prawdę”.

Inna „prawdą”, o której chciałbym powiedzieć, dotyczy tym razem Jezusa (syna Maryi). Jak „powszechnie”(*) „wiadomo” Jezus jest bogiem. Tę z kolei „prawdę” uchwalono ustalono w... IV wieku(!) na soborze nicejskim.

(*) - Powszechnie wiadomo tylko, że „wiadomo” jest to tylko chrześcijanom, a i to nie wszystkim.

Takie są właśnie prawdy głoszone przez religie (a w tym przypadku przez katolicyzm). Niesprawdzalne, autorytarne wypowiedzi ludzi.

Zakrawa na zdumienie, że ktoś może w to wierzyć (nie biorę tu pod uwagę absurdalności owych prawd). Cechą prawdy jest przede wszystkim jej uniwersalność oraz sprawdzalność. Prawdy głoszone przez religie nie są uniwersalne ani historycznie, ani geograficznie, ani nawet demograficznie(*), nie są też one sprawdzalne(**).

(*) - Mam nadzieję, że użyłem odpowiednich słów. Chodzi rzecz jasna o to, że kiedyś nie uznawano tych „prawd” (lub uznawano inne „prawdy”); w zależności od miejsca na Ziemi dominują różne religie/wyznania/odłamy, które mogą nie uznawać tych „prawd”; no i poza tym nie wszyscy wierzący te „prawdy” uznają.

(**) - No bo jak sprawdzić, że dany papież rzeczywiście został natchniony Duchem Świętym (jeśli już się w to wierzy), a nie zwariował lub zwyczajnie skłamał lub zmyślił?

Gdyby ktoś wśród nas ogłaszał ex cathedra jakieś swoje „prawdy”, każdy wierzący z miejsca by je odrzucił argumentując, że to tylko zwykłe roszczenia, chciejstwo czy widzimisię (czyli po prostu kłamstwo) tego człowieka. Jedyny powód, dla którego ludzie jednak wierzą własnym pasterzom jest indoktrynacja oraz (co się z tym wiąże) brak dokładnej znajomości „prawd” własnej wiary oraz sposobu, w jaki zostały one ustalone.

Osobiście uważam, że ludzie mogą sobie wierzyć w co chcą (tak długo, jak długo ich przekonania - religijne lub nie - nie stanową zagrożenia dla innych). Ale nikt nie powinien mieć za złe sceptykom takim jak ja, że odrzucają ich „prawdę” i uznają ją za co najmniej niepoważną.

sobota, 21 czerwca 2014

Pedofilia w Kościele

Wczoraj wieczorem obejrzałem kawałek wiadomości, w których mówiono o tym, jak jakiś biskup przekonywał, że pedofilia w Kościele wcale nie jest poważniejszym problemem niż w reszcie społeczeństwa(*).

(*) - Po sprawdzeniu - chodzi o kardynała Dziwisza. A przy okazji - mowa była też o nabożeństwie „pokutnym”. Na to jak widać biskupów stać. Na to jednak, żeby oddać chociaż drobny procent swoich majątków poszkodowanym już nie za bardzo .

Od dawna słyszałem o tym, że (nie tylko w Polsce) pedofilów wśród księży jest proporcjonalnie więcej, niż w reszcie społeczeństwa. Nie udało mi się niestety dotrzeć do żadnych konkretnych statystyk umożliwiających sensowne wyliczenia - oprócz wypowiedzi księdza Oko oraz (dzisiaj) profesora Hartmana, który przytacza te same liczby, powołując się na MSWiA.

Wg. tych danych w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat skazanych za pedofilię zostało około 6 tyś ludzi. Wśród nich tylko 27 księży. Mało bo mało - ale jeśli policzyć, jaki to procent, okazuje się, że tak małą ilość księży-pedofilów zawdzięczamy tylko temu, że księży w społeczeństwie ogólnie jest mało.

Trochę matematyki na poziomie szkoły podstawowej:

Liczba pedofilów wśród księży:
27 / 28,5 tyś. księży = 0,95 pedofilów na 1000 księży

Wśród dorosłych mężczyzn(*) w Polsce pedofilów jest natomiast:
6tyś / 13mln = 0,46 pedofila na 1000 mężczyzn

Wg. tych wyliczeń wśród księży jest ponad 2 razy więcej pedofilów, niż wśród innych dorosłych mężczyzn!

(*) - W wieku produkcyjnym. Gdyby uwzględnić całe dorosłe społeczeństwo, liczby te stałyby się jeszcze bardziej niekorzystne dla KRK.