środa, 23 kwietnia 2014

Krzysztof Kolumb

Krzysztof Kolumb (1451-1506),
pośmiertna rekonstrukcja.
Autor: Sebastiano del Piombo (public domain),
źródło: Wikipedia.

Każdy z pewnością słyszał o Krzysztofie Kolumbie (1451-1506), nie każdy jednak mógł słyszeć o pewnych sprawach z nim związanych. Pamięta się go jako wielkiego wizjonera i zasłużonego odkrywcę. Obchodzi się nawet dzień nazwany jego imieniem(*). Człowiek ten jednak daleki był od świętości - i na pokazaniu tego chcę się w tym artykule skupić.

(*) - Święto uznawane przez niektórych za kontrowersyjne. Dlaczego? Niżej staram się to wyjaśnić.

Najpierw jednak chcę się rozprawić z pewnym mitem dotyczącym Kolumba, który powtarzany jest często uparcie nawet przez ludzi skądinąd inteligentnych. Kolumb nie odkrył tego, że Ziemia jest kulista. Nie miał żadnego przeczucia ani wizji. Kolumb wiedział o tym, ponieważ był człowiekiem wykształconym. A ludzie wykształceni wiedzieli o kulistości Ziemi już od prawie dwóch tysięcy lat - dzięki odkryciom greckich uczonych (posiadano także całkiem niezłe wyobrażenie o wielkości naszego globu).

Celem wyprawy Kolumba nie było więc żadne udowodnienie, że Ziemia jest kulista. Jego prawdziwy cel był znacznie bardziej pragmatyczny oraz - jeśli pomyśleć o wszystkich konsekwencjach, jakie się z tym wiązały - znacznie bardziej odrażający.

Kolumb chciał znaleźć krótszą trasę do Indii, dzięki czemu Hiszpania miałaby się wzbogacić i zyskać przewagę nad pozostałymi imperiami. Przy okazji wzbogacić miał się sam Kolumb, który zapewnił sobie w umowie z władcami całkiem niezłe profity (król i królowa Hiszpanii zgodzili się na tę umowę po części dlatego, że sami byli spłukani a po części dlatego, że tak naprawdę nie spodziewali się, że Kolumb wróci żywy z tej wyprawy).

Zyski te, jak można się domyślać, byłyby zdobywane kosztem miejscowej ludności.

Zaraz po wylądowaniu na pierwszych wyspach Ameryki Kolumb zaczął też planować handel niewolnikami oraz nawracanie (przymusowe, rzecz jasna) miejscowej ludności na Chrześcijaństwo (którą to działalność uznał potem za swoje największe osiągnięcie).

Gdy Kolumb został gubernatorem kolonii na wyspie Hispanioli (dzisiaj Haiti) zasłynął jako strasznie okrutny władca. Sprzedawał w niewolę, okaleczał, torturował i mordował w okrutny sposób ludzi - nie tylko tubylców. Krwawo tłumił też wszelkie powstania. Co ciekawe, z podobnego okrucieństwa zasłynął jego brat, Bartolomeo. W końcu zostali oni aresztowani i wywiezieni z powrotem do Hiszpanii, gdzie czekali w więzieniu aż 6 tygodni(!) zanim ich uwolniono, ułaskawiono i zwrócono wszelkie honory i bogactwa.

Kolumb nie był wielkim odkrywcą - był „zwykłym” handlarzem, który po prostu przetarł szlaki do nowych, „nieodkrytych”(*) ziem. Nie był on też wielkim człowiekiem - był okrutnym tyranem bez cienia empatii. Nie był on też wielkim wizjonerem - jak wielu ludzi jego pokroju tak naprawdę wykorzystał tylko wizjonerstwo innych(**).

(*) - Zdecydowanie nie był od pierwszym europejczykiem, który dotarł do Ameryki.

(**) - Mowa oczywiście o uczonych, którzy odkryli kulistość Ziemi. Kolumb był na tyle mało wizjonerski, że pomylił się nawet używając nie tych mil, co trzeba, przez co droga do Indii wyszła mu krótsza, niż w rzeczywistości.

Ale warto tu jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy - 20 lat przed wyprawami Kolumba pewien florencki astronom, Paolo dal Pozzo Toscanelliego, zasugerował płynięcie po przyprawy właśnie na zachód królowi portuglaskiemu. Ten pomysł z pewnością nie należał więc do Kolumba - sądzę, że ta idea krążyła wśród ludzi już wcześniej, a Kolumb po prostu ją zasłyszał.

Kolumb nie był wielki. Jasne - był człowiekiem ponadprzeciętnym, inaczej nie dokonałby tego, czego dokonał. Dlatego trzeba o nim pamiętać - a także, a może przede wszystkim dlatego, że stanowi to ważną część naszej historii i kultury. Ale trzeba pamiętać nie tylko o jego osiągnięciach, ale również o wszystkich jego nikczemnościach.