Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Astronomia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Astronomia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 lipca 2023

Czas letni, czas zimowy

Już wbrew pozorom całkiem niedługo czeka nas kolejna zmiana czasu. Z jakiegoś dziwnego i niezrozumiałego dla nikogo powodu Unia Europejska cały czas zwleka ze zlikwidowaniem tego archaicznego zwyczaju, pomimo niezliczonych głosów dobiegających z każdej strony, jak bardzo uciążliwe i niepotrzebne jest to przesuwanie godziny. Na pewno na przeszkodzie nie stoją żadne ograniczenia technologiczne, więc w zasadzie nie wiadomo o co chodzi (o pieniądze raczej też nie, jak to wg. znanego powiedzenia dzieje się z reguły w takich wypadkach). Może nie mogą się zdecydować, czy zostać przy czasie letnim lub zimowym? (patrz niżej, uzupełnienie)

Jak dla mnie, skoro do tej pory byliśmy w stanie przetrwać zmianę czasu 2x w roku, można by wprowadzić na próbę - powiedzmy na 5 lat - czas zimowy a potem przesunąć o 1 godzinę i zmienić na próbę na czas letni i zobaczyć, który sprawdza się lepiej.

Argumenty zaś przemawiające za jednym lub drugim sposobem liczenia godzin każdy ma swoje. Osobiście sądzę, że na dłuższą metę nie ma to absolutnie żadnego znaczenia - po prostu jakbyśmy nie wybrali, w końcu się do tego tak czy siak przyzwyczaimy.

Chociaż z drugiej strony myślę, że argument przestawiony przez Nicka Lucida z kanału The Science Asylum idzie zbyt daleko w drugą stronę. Zachęcam do obejrzenia filmiku i wogóle gorąco polecam cały kanał (gościu jako jedyny był mi w stanie wytłumaczyć, w jaki sposób zakrzywiona czasoprzestrzeń powoduje grawitację). Nick Lucid ma ogromny talent edukatorski (tak jest! - żeby dobrze nauczać, też trzeba umieć, nie wystarczy tylko wiedzieć).

Dla tych, którzy jednak nie chcą oglądać video na YT przedstawię w skrócie jego sedno: Nick proponuje całkowicie porzucić strefy czasowe i używać na całym świecie jednego czasu. Ma to swoje zalety ale też i swoje wady. Trzeba by się po prostu przyzwyczaić, że poranek w Nowym Jorku byłby o godzinie 11-tej a w Polsce o 5-tej. I wokół tego trzeba by układać cały plan dnia.

Tak jak napisałem wyżej, na dłuższą metę dałoby się do tego pewnie przyzwyczaić. Problem w tym, że nie zmieniłoby to problemów z przeskakiwaniem stref czasowych przy dalekich podróżach. Poza tym strefy czasowe zostały wprowadzone właśnie dlatego, że od bardzo dawna przyzwyczajeni jesteśmy do zliczania godzin na podstawie lokalnych cykli dnia i nocy.

Tak czy siak - ja ze swej strony chciałem tylko przedstawić pewien malutki, w sumie niezbyt ważny fakt w dyskusji na temat wyższości jednego z tych czasów.

Mówi się powszechnie czas zimowy/czas letni (mimo że z tymi porami roku są one związane dosyć luźno). Ja chciałbym tylko zauważyć, że w jednym z tych czasów południe (czyli bardzo konkretne astronomiczne zjawisko) jest o godzinie 12-tej, w drugim zaś o 13-tej (patrz przykładowo tutaj). Czyli jeden z tych czasów (zimowy) jest niejako naturalny - a drugi (letni) jest przesunięty.

I to tylko chciałem wskazać: że zamiast mówić czas zimowy/czas letni powinno się być może mówić czas normalny/czas przesunięty

*

Uzupełnienie: Już wiem, dlaczego nie zniesiono zmiany czasu - i w sumie byłem dosyć blisko . Polecam przeczytać artykuł na OKO.Press, ale w skrócie sytuacja wygląda tak, że rządy krajów członkowskich nie mogły się między sobą dogadać, przy jakim czasie zostajemy

czwartek, 9 lipca 2020

Wielkoskalowe struktury wszechświata

Nie za bardzo chce mi się ostatnio pisać - kwestie społeczne, ideologiczne ostatnimi czasy zeszły na poziom niższy jeszcze niż polityka, którą tak bardzo pogardzam (a może te sprawy zawsze tak wyglądały, ale ja dopiero ostatnio zacząłem to dostrzegać?) a kwestie naukowe czy techniczne wymagają ode mnie poświęcenia sporej ilości czasu i uwagi, na co mnie niestety nie stać.

Mój projekcik, o którym wspominałem niemalże rok temu(!) ciągle się robi, nie zapomniałem o nim, chociaż zaczynam wątpić, że uda mi się go skończyć przed upływem „pierwszej rocznicy” - a w kolejce stoi jeszcze jeden .

Ten post będzie więc tylko taką notką o bardzo wg. mnie ciekawym odkryciu. I żeby nie było - jestem już starym (dosłownie i w przenośni ) wyjadaczem, jeśli chodzi o nowinki naukowe, więc zdaję sobie sprawę z tego, że odkrycie o którym chcę napisać może okazać się nieprawdziwe, ale mimo wszystko jest to ciekawe .


Główne założenie w kosmologii jest takie, że wszechświat jest jednorodny, nie ma w nim żadnych wyróżnionych kierunków ani nic w tym stylu. Jakiś czas temu na stronie phys.org znalazłem jednak artykuł opisujący pracę naukową, autorzy której analizując kierunki, w których wirują galaktyki odkryli, że wszechświat posiada wyróżnioną oś, wokół której wiruje (lub raczej wirował w przeszłości, w trakcie swego kształtowania się).

Żeby nie było tak kolorowo - nie jest to jeden kierunek, ale raczej obszary wewnątrz których takie wirowanie zachodziło. Gdyby była to jedna oś dla całego wszechświata, byłoby to o wiele bardziej ekscytujące - oznaczałoby bowiem możliwość podróży w czasie . Jednak nawet takie odkrycie jest bardzo ciekawe, a to dlatego, że wskazuje na istnienie pewnych bardzo-wielkoskalowych struktur wszechświata.

Już od dawno słyszę różne przesłanki o możliwości istnienia takich struktur, większych nawet być może od naszego obserwowalnego wszechświata. Przykładowo można wspomnieć o tzw. ciemnym przepływie - (upraszczając) dziwnym ruchu części galaktyk, zmierzających ku celowi znajdującemu się obecnie poza granicami obserwowalnego wszechświata.

Założenie kosmologii o którym wspomniałem nie jest założeniem teoretycznym (no, może trochę) - naprawdę widzimy, że wszechświat w dużych skalach jest jednorodny. To z resztą sprawiło, że konieczne stało się wyjaśnienie tej jednorodności. Dokonano tego przy pomocy inflacji kosmologicznej. Przeciwległe obszary obserwowalnego wszechświata są w zasadzie identyczne, co byłoby niemożliwe, gdyby w przeszłości nie leżały blisko siebie.

Nie znaczy to jednak, że cały istniejący wszechświat musi być jednorodny - nie musiał być taki z pewnością u swego zarania, inaczej inflacja kosmologiczna nie byłaby do niczego potrzebna. Oznacza to ni mniej ni więcej, że gdzieś tam daleko będzie się różnił od tego, co widzimy lokalnie (a przypominam, że nawet jeśli wszechświat nie jest nieskończony, to ma tak małą krzywiznę, że musi być naprawdę bardzo duży).

U początków wszechświata obecnie obserwowalny jego obszar był bardzo niewielki - mniejszy niż atom. Ale cały wszechświat był większy i mogły w nim istnieć różne niejednorodności o różnych skalach.

Dzisiaj mówi się przede wszystkim o strukturach wewnątrz naszej lokalnej bańki. Największe z nich mają wielkość liniową liczoną w zaledwie ok. 1% średnicy obserwowalnego wszechświata. Powyżej wszechświat jest już mniej więcej jednorodny.

„Patrząc” poza granice naszych obserwacji - każdy kolejny obszar wielkości obserwowalnego wszechświata będzie sam w sobie praktycznie jednorodny. Więc z takiej wyimaginowanej granicy na granicę zmiany będą niewielkie, niezauważalne może. Ale gdzieś tam w końcu wszechświat będzie tak bardzo różnił się od naszego lokalnego podwórka, że nie będziemy w stanie go poznać. Być może nawet będą w nim obowiązywały nieco odmienne prawa fizyczne.

Taka myśl jest niesamowita.

niedziela, 18 sierpnia 2019

Rozkład widzialnych gwiazd

Robię sobie pewien mały projekcik, nic specjalnego (na pewno o tym napiszę) i przy okazji natknąłem się na takie ciekawe pytanie - jak wygląda rozkład ilości widzialnych gwiazd w zależności od odległości.

To, że wszystkie widzialne gołym okiem gwiazdy nie znajdują się zbyt daleko od nas wie chyba każdy amator astronomii . Ale jak bardzo daleko i ile z tych gwiazd? To dopiero jest ciekawe pytanie.

Żeby na nie odpowiedzieć, musiałem znaleźć jakieś katalogi gwiazd z których w prosty sposób mógłbym wyciągnąć odpowiednie dane. Listę katalogów które znalazłem zamieszczę na końcu, ja skorzystałem ostatecznie z HYG Database będącym kompilacją kilku innych katalogów.

Żeby nie przedłużać, oto rozkłady:

Rozkład widzialnych gwiazd w zależności od odległości, skala liniowa.

Rozkład widzialnych gwiazd w zależności od odległości, skala logarytmiczna.

Za gwiazdy widzialne uznałem te o wielkości gwiazdowej 6 lub niższej. Wikipedia podaje co prawda granicę widzialności jako 6,5 ale w rzeczywistości wielu ludzi nie będzie prawdopodobnie dostrzec gwiazd o magnitudzie 5 albo i niższej. 6-ka jest takim trochę kompromisowym zaokrągleniem, zresztą dla innych granicznych wartości rozkład wygląda bardzo podobnie, co jest wystarczająco dobre dla pokazania ogólnego trendu.

Jak widać, ogromna liczba widzialnych gwiazd znajduje się w odległości maksymalnie 500 lat świetlnych, a praktycznie rzecz biorąc 90% tych gwiazd znajduje się w odległości 1000 ly lub bliżej. Żadna nie znajduje się dalej niż 3500 lat świetlnych.

Więc jeśli kiedyś ktoś wam powie (ja jeszcze tego nie słyszałem ), że gwiazdy które świecą na nocnym niebie są tak daleko, że zanim ich światło do nas dotrze zdążą się zestarzeć i umrzeć, możecie śmiało odpowiedzieć, że to bzdura - gwiazdy żyją miliardy lat a ich światło dociera do nas w ciągu kilkuset lat .

* * *

Katalogi, które znalazłem:

Wszystkie obrazki zostały wykonane przeze mnie przy wykorzystaniu programów OpenOffice oraz Gimp.

środa, 17 stycznia 2018

Jednostki miary w kosmosie

Prosty trik na orientacyjne zapamiętanie zależności między jednostkami stosowanymi w astronomii/kosmologii:

1 rok świetlny ≈ 216 jednostek astronomicznych ≈ 1016 metrów

1 parsek ≈ 3 lata świetlne

Oczywiście należy pamiętać, że są to zależności orientacyjne, w założeniu mające być pomocne przy wykonaniu zgrubnych oszacowań - tzw. obliczeń na odwrocie koperty (a swoją drogą ciekawe, czy ktoś kiedykolwiek wykonywał tego rodzaju obliczenia na dosłownej kopercie? Bo mi się parę razy zdarzyło ).

Rzeczywiste wartości można łatwo znaleźć w internecie (na Wikipedii chociażby), ale żeby nie było przytoczę je również tutaj:

1 rok świetlny = 63241 jednostek astronomicznych = 9,4607*1015 metrów

1 parsek ≈ 3,2616 lat świetlnych

wtorek, 30 sierpnia 2016

Planeta krążąca wokół Proxima Centauri

Swego czasu pisałem o planecie krążącej wokół niemalże najbliższej nam gwiazdy. Najpierw, że istnieje, następnie, że jednak chyba nie.

Pomny na to doświadczenie, chciałbym dzisiaj wspomnieć, bez zbędnego entuzjazmu jednak (chociaż jak dla mnie jest to ekscytujące), o odkryciu planety obiegającą najbliższą nam gwiazdę – Proxima Centauri.

Jak wszystko w nauce, to także może okazać się pomyłką (inne zjawisko dające podobne efekty, uszkodzenie aparatury pomiarowej, błędna analiza danych – możliwości jest wiele). Astronom Phil Plait uważa jednak, po zapoznaniu się z oryginalną pracą, że tym razem prawie na pewno jest to rzeczywista planeta.

Czas pokaże, czy odkrycie to zostanie potwierdzone, czy też nie.

sobota, 14 maja 2016

Tranzyt Merkurego 2016

9 maja 2016, w poniedziałek (czyli prawie tydzień temu) miał miejsce tranzyt Merkurego przed tarczą słoneczną. Niestety jest ona mniejsza niż Wenus i znajduje się od nas dalej, więc jej rozmiary kątowe są o wiele mniejsze – ale aparat pożyczony od brata dał jednak radę coś tam uchwycić

Całe zjawisko trwało około 7,5 godziny, w Polsce jednak końcówka tranzytu nie była widoczna, ponieważ Słońce w tym czasie znajdowało się już poniżej horyzontu. Ja z kolei przerwałem robienie zdjęć już wcześniej – ich jakość nie była zbyt dobra (do ocenienia poniżej) a z powodu zbliżania się do horyzontu zdjęcia robiły się już ciemne (nie chciałem zmieniać ekspozycji – nie miało to sensu).

Tranzyt Merkurego, wykonane przeze mnie.

Ta mała kropka niżej i po lewej to Merkury, ta wyżej i po prawej to plama słoneczna. Jest to chyba najlepsze zdjęcie, jakie udało mi się zrobić. Mimo, że sprzęt dokładnie ten sam co poprzednio, to jednak jakość zauważalnie gorsza – w sumie nie wiem, czemu.

Udało mi się zrobić prawie 90 zdjęć (robione co 5 minut) i dzięki temu, podobnie jak 4 lata temu, byłem w stanie zrobić z nich małą animację.

Można zauważyć, że Merkury w początkowych sekundach filmiku porusza się trochę chaotycznie – nie wiem czemu, ale parę zdjęć robiłęm z ręki – może nachylenie aparatu w bok było zauważalnie różne od pionu wtedy?

Jak łatwo zauważyć, moje osiąngięcia nie dorastają nawet do pięt temu, co potrafią zrobić profesjonaliści, ale dla mnie – podobnie jak w zawodach biegowych, liczy się sam fakt, że brałem w tym udział

Na szczęście tranzyt Merkurego zdarza się o wiele częściej niż Wenus, więć może kiedyś uda mi się zrobić coś ciekawszego

sobota, 23 stycznia 2016

Alfa Centauri (chyba) nie ma jednak planety

Ponad 3 lata temu pisałem o odkryciu planety krążącej wokół jednej z najbliższej położonych gwiazd. Zawsze (jeśli kontekst jest odpowiedni), gdy nie zapomnę, staram się wspominać o tym, że odkrycia naukowe muszą być potwierdzone, aby uznano je za prawdziwe. Dla mnie i dla innych, którzy wiedzą trochę więcej od ogółu o tym, jak działa nauka, jest to coś oczywistego (powiedzmy), ale większość ludzi ciągle myśli, że gdy jakiś naukowiec coś ogłosi, to reszta uznaje to za nieomylną prawdę – jak w religii/ideologii.

3 lata temu nawet o tym nie pomyślałem, tak bardzo sensacyjne było to odkrycie.

Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że autor artykułu, z którego czerpałem tę informację także o tym nie pomyślał – tak bardzo sensacyjna była to wiadomość .

Dzisiaj, po trzech latach, dzięki analizie innych naukowców okazało się, że odkrycie, którego dokonano było artefaktem wynikającym z nieuwzględnienia ograniczeń metody, której użyto przy dokonywaniu obserwacji. Po więcej szczegółów odsyłam do źródła moich wiadomości na ten temat (tego samego, co 3 lata temu).

Dla nas, ludzi którzy interesują się światem i uznają naukę za jedyne rzetelne źródło wiedzy, będzie to tylko zawód. Myśl, że gdzieś naprawdę bardzo blisko nas istnieją obce planety okrążające inne gwiazdy była fascynująca i niesamowita! Sprawiłoby to, że wysłanie w ich kierunku sąd badawczych byłoby jak najbardziej realne i sensowne. No cóż – nie można mieć wszystkiego .

Oczywiście znajdą się ludzie, którzy uznają to za wielką porażkę nauki. Ci sami ludzie będą ślepo wierzyć we wszystkie możliwe bzdury, jakie znajdą w internecie lub usłyszą od znajomych. No cóż – nie warto się nimi przejmować, chyba że ich działania zagrażają czyjemuś życiu, zdrowiu czy dobrobytowi.

Zdolność do samopoprawiania się jest największą siłą nauki. Oznacza to jednak, że nie wszystkie odkrycia okażą się prawdziwe. Trochę to nieciekawe – pragniemy bowiem wiedzy pewnej oraz chcielibyśmy, aby była ona jak najbardziej interesująca i aby można ją było jak najszybciej uzyskać. Jednak myślę, że każdy, komu zależy na poznaniu rzeczywistości takiej, jaka jest ona naprawdę będzie skłonny zapłacić te drobną w sumie cenę w zamian za wiedzę na której można polegać.

A przy okazji – skoro jesteśmy już w temacie planet i niepotwierdzonych odkryć, całkiem możliwe, że nasz układ posiada jeszcze jedną planetę .

poniedziałek, 17 marca 2014

Sfery w przestrzeni

Na święta (a właściwie po) zaszalałem trochę i kupiłem sobie dwie książki popularnonaukowe. Jedna z nich szczególnie mnie zainteresowała. Nigdy o niej wcześniej nie słyszałem, ale sądząc po tytule i opisie książka zapowiadała się wręcz fantastycznie - łączyła w sobie wiedzę na temat starożytnej astronomii i mitologii - dwa tematy, które bardzo mnie interesują.

Mówię o książce „Sfery w przestrzeni, czyli tajemnice starożytnej astronomii”, Mari Magdaleny Kosowskiej i Aleksandra Kosowskiego.

Wiele sobie obiecywałem po tej książce, tym większe było więc niestety moje rozczarowanie. Co prawda książki jeszcze nie przeczytałem do końca - co niech świadczy o tym, jak mało wciągająca jest ona dla mnie(*). Nie jestem z resztą pewien, czy będę chciał ją kończyć - po przeczytaniu z mozołem części poświęconej ogólnemu omówieniu starożytnej astronomii i związanych z nią wierzeń doszedłem do części poświęconej matematycznym zależnościom. Miałem nadzieję, że chociaż tu będzie dobrze, jednak znowu się pomyliłem. Pomimo iż książki nie skończyłem sądzę, że to, co przeczytałem wystarcza, aby wyrobić sobie w miarę rzetelną opinię o tej publikacji.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Kometa PANSTARRS

W drugiej połowie marca tego roku mieliśmy okazje podziwiać kometę C/2011 L4 zwaną potocznie PANSTARRS. A w każdym bądź razie tak to wyglądało w internecie. Ludzie chwalili się swoimi obserwacjami, namawiali do oglądania, pokazywali swoje zdjęcia, bardzo ładne skądinąd.

Jednak, gdy już w końcu zrobiło się jako tako bezchmurnie, i sam wyszedłem obserwować zachodnie niebo, nie zobaczyłem nic, ale to zupełnie nic .

Ostatniego zdatnego do obserwacji dnia udało mi się w końcu, zupełnie przypadkiem, uchwycić kometę w obiektywie aparatu. Efekt był rozczarowujący. Z resztą zobaczcie sami:

Kometa C/2011 L4 (PANSTARRS).
Wykonane przeze mnie 17 marca o 20:45.

Komety nie widziałem gołym okiem, chociaż stałem czasem nawet całą godzinę jak głupi. Nie zaważyłem jej też na żadnym ze zdjęć wykonanych „na ślepo”. Dopiero gdy zacząłem przeglądać bardzo powoli niebo na maksymalnym zoomie (x12), udało mi się ją zauważyć. Jednak łatwo ją było przeoczyć, o czym przekonałem się, gdy ruszyłem aparatem i musiałem odszukać ją jeszcze raz .

Oprócz komety udało mi się uchwycić księżyce Jowisza i to właściwie uważam za większe osiągnięcie (ponieważ wcześniej mi się to nie udawało):

Jowisz oraz jego ksężyce (od lewej: Kallisto, Io+Europa, Ganimedes).
Wykonane przeze mnie 17 marca.

Ogólnie uważam to wydarzenie (przelot komety PANSTARRS) za totalny niewypał. I w ogóle nie rozumiem, dlaczego nie mogłem jej zobaczyć. Może następna kometa (ISON) będzie lepsza.

wtorek, 19 lutego 2013

Mikołaj Kopernik

Mikołaj Kopernik (1473 - 1543)
Autor: nieznany (public domain).
Źródło: Wikipedia.

19 lutego 1473r. w Toruniu urodził się jeden z najsławniejszych naukowców i ogólnie ludzi, Mikołaj Kopernik. Dzisiaj obchodzimy 540-tą rocznicę tego wydarzenia.

Nie zamierzam się dużo o nim rozpisywać - w internecie można znaleźć dosyć wyczerpujących materiałów. Chciałbym tylko wspomnieć z okazji jego urodzin o jego najbardziej znanych osiągnięciach i o tym, co mi się z nim najbardziej kojarzy.

Przede wszystkim Kopernik jest znany ze swojego dzieła pod tytułem „De revolutionibus orbium coelestium” czyli o obrotach sfer niebieskich. W książce tej zawarł wykład na temat heliocentryzmu.

Jak na tamte czasy był to wielki przewrót światopoglądowy i książka ta z miejsca uznana została za herezję . Najpierw próbowano zmieniać jej wymowę(*) i pomniejszać jej znaczenie, aby wpisać ją później (1616r.) do Indeksu ksiąg zakazanych. „O obrotach...” zostało usunięte z Indeksu dopiero w 1835r.

(*) - Że to „tylko teoria” służąca do wygodnego opisu matematycznego ruchu planet (oprócz Ziemi). Gdzieś już coś takiego słyszałem...

piątek, 9 listopada 2012

Carl Sagan

Carl Sagan (1934 – 1996). Autorstwo: NASA/JPL, źródło: Wikipedia.

Dzisiaj, 9 listopada - w dniu jego urodzin, przypada dzień Carla Sagana. Dzień Carla Sagana jest świętowany przez miłośników nauki i racjonalizmu na całym świecie. Jest jakby naszym świętem.

Dowiedziałem się o tym o 11 wieczorem - gdyby nie to, może napisałbym o nim coś więcej.

Ja chciałbym napisać o tym, co ja o nim wiem. Opisać to, co jest mi o nim wiadomo.

Carl Sagan był nie tylko wielkim popularyzatorem nauki. Był naukowcem - astronomem, astrofizykiem, kosmologiem. Był również autorem licznych książek i popularnonaukowej serii telewizyjnej. Gdyby żył, kończyłby dzisiaj 78 lat.

wtorek, 23 października 2012

Egzoplanety

No i stało się. Wykryto planetę krążącą wokół Alfa Centauri - jednej z najbliższych nam gwiazd(*). W zasadzie należało się tego spodziewać. Znamy już na tyle dużo układów planetarnych, że naukowcy są w stanie oszacować ich ilość w całej galaktyce - i okazuje się, że średnio na każdą gwiazdę może przypadać nawet kilka planet.

(*) Alfa Centauri to układ potrójny - krążące wokół siebie Alfa Centauri A i B i okrążająca je Proxima Centauri. Planetę wykryto wokół Alpha Centauri B.

Wizja artysty przedstawiająca planetę krążącą wokół gwiazdy Alfa Centauri B. Widoczne Alfa Centauri A i Słońce. Autorstwo: ESO/L. Calçada/Nick Risinger (skysurvey.org). Źródło: ESO.

czwartek, 27 września 2012

Asteryzmy

Asteryzm to jakakolwiek grupa gwiazd, która nie jest konstelacją.

Może to wydawać się oczywiste, ale gwiazdozbiory zostały wymyślone, a później oficjalnie uchwalone przez ludzi. Na niebie istnieje jednak wiele rozpoznawalnych wzorów gwiazd, które nie są uznawane za gwiazdozbiory. Właściwie każdy z nas może sobie samemu wymyślić swoje asteryzmy - ułatwia to znacznie orientację na nieboskłonie. Najlepsze asteryzmy tworzą jednak najwyraźniejsze wzory gwiazd i są one rozpoznawane przez największą ilość ludzi.

Z punktu widzenia współczesnego obserwatora nieba, asteryzmy są chyba bardziej rozpoznawalne od większości gwiazdozbiorów. Nie wiem jak było dawniej, ale mogę przypuszczać, że z powodu mniejszego zanieczyszczenia światłem nocnego nieba, oraz ogólnie zdrowszych oczu, starożytni ludzie widzieli na niebie więcej niż ich nowożytni potomkowie, więc może mogli widzieć wyraźnie nawet całe gwiazdozbiory.

Poniżej zamieszczam kilka najbardziej znanych asteryzmów, o których słyszałem, oraz parę najłatwiej rozpoznawalnych gwiazdozbiorów.

niedziela, 8 lipca 2012

Fotografia

Ekspozycja

Są dwa parametry określające ile światła dotrze do kliszy/matrycy.

  • Wartość przesłony. Im większa tym mniej światła pada na matryce. Większa wartość przesłony pozwala robić zdjęcia z większą głębią ostrości.
  • Czas migawki. Im krótszy, tym mniej światła pada na matrycę. Mniejsze wartości czasu migawki pozwalają robić ostrzejsze zdjęcia.

Wartość przesłony i czas migawki składają się na EV - wartość ekspozycji:

EV = log 2 ( N 2 t ) ,gdzie N - liczba przesłony, t - czas migawki

Innymi słowy - im mniej światła dociera do matrycy/filmu, tym większa wartość EV.

Trzeci parametr określający jasność wykonywanych zdjęć to czułość ISO. Im mniejsza tym ciemniejsze zdjęcia możemy robić - lub w tym jaśniejszym oświetleniu. Małe wartości ISO dają też małe szumy.

Aby uwzględnić czułość ISO filmu/matrycy powinno się od wartości EV odjąć log2(S/100) - otrzymuje się w ten sposób wartość oświetlenia/jasności oznaczaną jako LV lub BV - nie ma chyba żadnego standardu w tych oznaczeniach. Na Wikipedii używa się oznaczenia EVS i dodaje się logarytm z ISO - ale dotyczy to ekspozycji sceny (patrz niżej). Ogólnie wzór na obliczenie wartości oświetlenia można zapisać tak:

LV=f+t+I

gdzie

  • f = 2*log2(wartość przesłony)
  • t = -log2(czas migawki)
  • I = -log2(ISO/100)

I tak przykładowo wartość przysłony f/1.4 + czas migawki 1/4s + ISO 200 daje nam LV=2.

czwartek, 5 lipca 2012

Położenie, Ruch i wielkość obiektów na niebie

Wielkości

Jak już wspomniałem wcześniej, Słońce i Księżyc mają rozmiary kątowe około 30 minut kątowych (~1/2°). To jest około 2÷3(I) razy mniej niż szerokość dużego palca na wyciągniętej ręce.

Księżyc, Galaktyka Andromedy i Plejady - porównanie wielkości. Źródło: Program Stellarium. Autorzy: Patrz sekcja 8.4 FULL REFERENCES & CREDITS - Graphics (G.Andromedy i Plejady: Herm Perez).
  • Księżyc/Słońce: ~30'
  • Galaktyka Andromedy: ~190'x60'
  • Plejady: ~110'

(I) - tego typu pomiary "na oko" są baaardzo niedokładne, patrz też niżej

piątek, 22 czerwca 2012

Bezpieczne oglądanie Słońca

Wyłączenie odpowiedzialności.

Uwaga! Autor tego bloga nie bierze na siebie żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody poniesione na zdrowiu lub sprzęcie. Nikogo nie namawiam do korzystania z żadnych moich rad. Dzielę się tylko zdobytą na ten temat wiedzą. Jeśli chcesz z niej skorzystać, robisz to na własną odpowiedzialność. Jeśli nie jesteś pewien, czy coś jest bezpieczne czy nie, nie ryzykuj. Każda twoja działalność jest twoją decyzją i to ty jesteś za nią odpowiedzialny!

Przy oglądaniu i/lub fotografowaniu Słońca konieczna jest szczególna ostrożność. Słońce jest tak jasne, że patrząc na nie można sobie nawet ugotować (sic!) gałki oczne. Dlatego stosuje się różnego rodzaje filtry ograniczające ilość światła docierającego do naszych oczu lub aparatu fotograficznego.

Filtry tego typu mają transmitancję(*) rzędu 1/100'000 (10-5)[1],[3]. W praktyce stosuje się filtry o mniejszej transmitancji (czytaj: są lepsze). Warto pamiętać, że światło słoneczne to nie tylko widzialna część widma. Słońce jest równie jasne w świetle podczerwonym i ultrafioletowym. Dlatego trzeba pamiętać o transmitancji również w tych zakresach promieniowania.

(*) - ilość przepuszczanego światła.

Do najbardziej niebezpiecznych filtrów słonecznych należą okulary przeciwsłoneczne. To prawda. Jest tak dlatego, że okulary słoneczne przyciemniają tylko odrobinę światło w widzialnym zakresie, nie mając żadnego wpływu na promieniowanie podczerwone i ultrafioletowe. Nasze źrenice rozszerzają się wtedy, ponieważ stopień ich rozwarcia jest zależny od ilości światła widzialnego, które dociera do siatkówki. A szerzej rozwarte źrenice oznaczają więcej światła IR i UV wpadającego do naszych oczu, co może skutkować poważnymi uszkodzeniami oka.

Innymi tego typu niebezpiecznymi filtrami są prześwietlone klisze fotograficzne(**), zdjęcia rentgenowskie, neutralne filtry fotograficzne tzw. "szare" oraz polaryzacyjne i inne tego typu materiały.

(**) - klisze fotograficzne (dwie warstwy) służące specjalnie do fotografii czarno-białej zawierające związki srebra mogą być[4],[7], ale jeśli nie wiesz, czym konkretnie dysponujesz, nie ryzykuj.

Filtry trochę mniej niebezpieczne, ale i tak mocno nie zalecane z powodu swoich wad, to zadymione szkiełka, dyskietki i cd-romy oraz tanie poliestry powlekane aluminium (patrz niżej).

Również profesjonalne filtry do montowania na okularach teleskopów nie są zalecane, ponieważ mogą popękać od ciepła skupionego światła słonecznego (zdarzały się takie wypadki).

czwartek, 7 czerwca 2012

Tranzyt Wenus

Wczoraj, 6 czerwca 2012 o poranku, zakończył się tranzyt Wenus - przejście Wenus przed tarczą słoneczną (takie małe zaćmienie). Jest to rzadkie wydarzenie, występujące parami (co 8 lat) w odstępach ponad stuletnich! Jeszcze rzadsze niż zaćmienia Słońca i kometa Halleya!

Następny tranzyt Wenus będzie w grudniu 2117. Nic dziwnego, że to wydarzenie wzbudziło szerokie zainteresowanie na całym świecie. Nawet moi bracia, którzy nie interesują się za bardzo astronomią, słyszeli o tym coś nie coś.

Jako że ja interesuję się astronomią, wiedziałem o tym już od kilku miesięcy i troszkę się przygotowałem. Na szczęście pogoda dopisała - rano nie było żadnych chmur .

Udało mi się sfotografować całe zdarzenie(*) od około wpół do piątej do prawie siódmej. Wiem, że jakość zdjęć nie jest zbyt dobra - fotografowałem przez szkło spawalnicze (o odcieniu 12) a tego typu szkła nie są przeznaczone do tego typu celów (chociaż ich parametry odnośnie transmitancji nie ustępują profesjonalnym filtrom). Oto parę fotek:

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Jasność Wenus

Na blogu Bad Astronomy przeczytałem, że 22 marca Wenus znajdzie się najdalej na niebie od Słońca, a potem będzie się przybliżać. Będzie wtedy stawać się sierpem (Wenus ma fazy, podobnie jak księżyc, ale o tym innym razem) więc będzie widoczna mniejsza część jej oświetlonej powierzchni. Ale mimo to będzie się robić jaśniejsza!


Fazy Wenus i jej wielkość, źródło

Zaintrygowany, postanowiłem sam obliczyć, kiedy dokładnie Wenus jest najjaśniejsza. Rzecz jasna nie tylko procent widocznego oświetlenia odgrywa tutaj rolę. Duże znaczenie (nawet o wiele większe w przypadku układu Ziemia-Wenus) ma też odległość Wenus od Ziemi.

Jasność obiektu zależy od odległości od źródła światła/obserwatora (zależy co rozważamy), a konkretnie jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości (tak jest! - tak samo jak grawitacja i oddziaływanie elektrostatyczne).

W przypadku Wenus możemy założyć, że światło docierające do niej ze Słońca jest stałe, czyli ta zmienna wypada z równania. Zostaje faza Wenus (procent oświetlenia) i odległość od Ziemi.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Krótka historia moich astronomicznych zainteresowań

Pod koniec lutego zacząłem ponownie interesować się astronomią. Kiedyś interesowałem się astronomią jako nastolatek. Kupowałem Wiedzę i Życie, patrzałem sobie na mapy nieba i próbowałem zlokalizować gwiazdy i planety. Nie za wiele jednak z tego wychodziło. Z powodu mojego słabego wzroku ciężko było zlokalizować gwiazdozbiory i stwierdzić, czy ten jasny punkt to planeta, czy jakaś gwiazda. Potem mi to na jakiś czas „przeszło” - miałem na głowie inne sprawy i w ogóle.

W tym roku jednak warunki do obserwacji planet okazały się wyjątkowo dobre. Mars w opozycji (3 Marca) i najbliżej ziemi (5 Marca) (najbliższe takie zdarzenie będzie w 2014 8 i 14 kwietnia). Jak napisałem bratu: "Mars jasno dziś płonie" . Wenus daleko od Słońca a Ekliptyka po zachodzie jest wiosną nachylona pod dużym kątem do horyzontu, więc Wenus widoczna długo po zachodzie. Poza tym widać wszystkie 5 planet widocznych gołym okiem (udało mi się je zobaczyć wszystkie 5 jednego wieczoru!): Merkury tuż po zachodzie, Wenus i Jowisz - na zachodzie, Mars - na wschodzie (w gwiazdozbiorze Lwa) i Saturn - późno wieczorem na wschodzie - Koło Spicy (Kłosa - α Virginis) w gwiazdozbiorze Panny.