środa, 31 stycznia 2018

Stare skróty dni tygodnia

Jak długo pamiętam, dni tygodnia skracało się w następujący sposób:

Pn, Wt, Śr, Cz, Pt, So, N

Był to zapis krótki i elegancki, ceniony przez każdego, kto musiał używać różnego rodzaju tabelek z datami (czy to w arkuszu kalkulacyjnym, czy na papierze, czy jeszcze gdzieś indziej).

Kilka lat temu, wraz z aktualizacją OpenOffice'a dowiedziałem się, że jest to sposób błędny (Wg kogo? Nie udało mi się dowiedzieć – mogę się jedynie domyślać, że chodzi o Radę Języka Polskiego lub inny podobny organ). Od jak dawna był to sposób niepoprawny? Tego nie wiem. Nowe, prawidłowe (i najwyraźniej jedynie słuszne ) skróty dni tygodnia wyglądają w taki sposób:

pon., wt., śr., czw., pt., sob., niedz.

Są one brzydkie i nieczytelne – małe literkowe potworki, co potwierdzi pewnie każdy, kto musi bawić się z datami (jak przykładowo we wspomnianych wyżej arkuszach kalkulacyjnych).

Niestety arkusze nie udostępniają nawet opcjonalnego powrotu do starej pisowni. Więc powrotu do eleganckiego zapisu daty z dniem tygodnia niestety już nie ma .

Jedyny sposób, aby to obejść (nie bawiąc się w ręczne wpisywanie, co jest pozbawione sensu na dłuższą metę), to zastosować tablicę konwertującą. Jest to jednak sam w sobie sposób bardzo nieelegancki. No cóż...

Jeśli jednak komuś na tym bardzo zależy i może w arkuszu poświęcić jedną linijkę/kolumnę, to można to zrobić w bardzo prosty sposób:

Ilustracja metody uzyskiwania skrótów dni tygodnia.
Wykonane przeze mnie przy pomocy programów OpenOffice i Gimp.

Powyższy obrazek powinien bez zbędnych słów wyjaśniać wszystko - gwoli jasności powiem jedynie, że użyłem parametru typ DZIEŃ.TYG() numer 3, żeby liczyć od 0. Dla typów 1 i 2 musielibyśmy zacząć liczyć od komórki przed listą skrótów (B2), dla typu 1 dodatkowo lista musiałaby się zaczynać od niedzieli.

Także jeśli lista znajdowałaby się w kolumnie musielibyśmy zamienić miejscami parametry wiersze i kolumny funkcji PRZESUNIĘCIE().

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Iluzja kontroli

Niedawno skończyłem czytać książkę „Najlepszy” Łukasza Grassa. Nie będę się rozpisywał, o czym dokładnie jest ta książka – stosowne informacje można łatwo znaleźć w necie. W skrócie powiem tylko, że jest to powieść o Jerzym Górskim, narkomanie który rzucił swój nałóg i został światowej klasy sportowcem.

Książka ta jest jedną z najlepszych książek fabularnych, jakie kiedykolwiek czytałem. Jest niesamowicie wciągająca (musiałem na siłę przerywać czytanie żeby wyspać się do pracy ) i niezwykle budująca. Główny bohater z samego dna był wstanie wznieść się na same wyżyny sportowych osiągnięć! To motywuje i zachęca do starań. Ale...

Nie zamierzam negować pozytywnego wydźwięku całej książki ani tak ważnego faktu, że aby coś osiągnąć, trzeba po prostu ruszyć za przeproszeniem swoją dupę i zacząć coś robić (co też Jerzy Górski robił z całych swoich sił). Jednak w samej książce główny bohater (czy raczej autor) co chwilę powtarza, jakie niesamowite miał szczęście, że udało mu się dokonać tego, czego dokonał. Miał szczęście, że nałóg go nie zabił. Miał szczęście, że usłyszał o Kotańskim. Miał szczęście, że spotykał na swojej drodze ludzi, którzy chcieli mu pomagać, nie tylko w sportowej karierze. Miał wreszcie wyjątkowe szczęście posiadać zdrowie i odpowiednie predyspozycje potrzebne do uprawiania sportu.

Tytułowa iluzja kontroli to tendencja ludzi do wiary w kontrolowanie zdarzeń, nad którymi mają niewielką czy wręcz żadną kontrolę. W szerszym ujęciu ludzie przekonani są w istnienie tzw. sprawiedliwego świata – przekonanie, że każda akcja skutkuje odpowiednimi rezultatami. Stąd też bezpośrednio bierze wiara w tzw. karmę.

Ale świat nie jest taki prosty. Na każde zdarzenie wpływ ma niesamowita ilość różnych innych zdarzeń. Możemy starać się jak tylko możemy, ale wystarczy „przypadkowe” zdarzenie (w tym sensie, że pozostające poza naszą kontrolą) aby wszystkie nasze starania przekreślić. Może dopaść nas choroba, wypadek, możemy mieć zwykłego pecha. Możemy też po prostu czegoś nie przewidzieć i nie uwzględnić w naszych planach.

Często gdy widzimy bezdomnego, biednego czy właśnie narkomana jesteśmy skłonni obwiniać go za stan, w jakim się znalazł. Często jednak ludzie nie mają żadnego wpływu na to, w jakim stanie się znajdą – może się przykładowo okazać, że odziedziczyli po kimś długi i z dnia na dzień tracą swój dom i oszczędności. Duży wpływ mają na nasze życie uwarunkowania genetyczne czy wręcz środowisko społeczne, w którym się urodziliśmy i wychowaliśmy. Najbardziej odrażającym objawem przekonań o posiadaniu pełnej kontroli nad własnym życiem jest obwinianie ofiar – czy to gwałtu czy morderstw.

Nasz świat jest skomplikowany. Rządzą nim pewne regularności – na każdym jego poziomie. Ale jest on tak skomplikowany, że ogromną liczbę interakcji w nim zachodzących można w uproszczeniu opisać jako losową. Dlatego należy pamiętać o tym, że nie na wszystko mamy wpływ. Nasze starania są niezwykle ważne ale oprócz „porządku” w tym świecie rządzi też „chaos” - dwie strony tego samego medalu.

A jeśli chodzi o książkę, jest to jedna z niewielu, które mogę polecić absolutnie każdemu (bo z reguły czytam albo książki popularnonaukowe, albo fantastyczne, co nie każdemu może przypadać do gustu).


Wikipedia:

środa, 17 stycznia 2018

Jednostki miary w kosmosie

Prosty trik na orientacyjne zapamiętanie zależności między jednostkami stosowanymi w astronomii/kosmologii:

1 rok świetlny ≈ 216 jednostek astronomicznych ≈ 1016 metrów

1 parsek ≈ 3 lata świetlne

Oczywiście należy pamiętać, że są to zależności orientacyjne, w założeniu mające być pomocne przy wykonaniu zgrubnych oszacowań - tzw. obliczeń na odwrocie koperty (a swoją drogą ciekawe, czy ktoś kiedykolwiek wykonywał tego rodzaju obliczenia na dosłownej kopercie? Bo mi się parę razy zdarzyło ).

Rzeczywiste wartości można łatwo znaleźć w internecie (na Wikipedii chociażby), ale żeby nie było przytoczę je również tutaj:

1 rok świetlny = 63241 jednostek astronomicznych = 9,4607*1015 metrów

1 parsek ≈ 3,2616 lat świetlnych

Podsumowanie Bloga

W poprzednim roku napisałem zaledwie 9 artykułów, pomimo uskromnionej ambicji napisania chociaż tego jednego artykułu na miesiąc (początkowo marzył mi się co najmniej jeden artykuł na tydzień – nie częściej jednak niż raz na dzień! ). Najpierw przeszkodą był brak czasu, później po prostu straciłem całą wenę i tę resztkę zapału jaką posiadałem odnośnie prowadzenia swojego bloga. Widać to zresztą bardzo wyraźnie po malejącej ilości artykułów, ale także po szacie graficznej, która nie zmieniła się od samego początku (chociaż miałem takie plany), o aktualizacji listy czytywanych przeze mnie blogów (po prawej) nawet nie wspomnę.

Tak więc blog ten zmienia troszkę swoją koncepcję. Nie zamierzam kończyć z pisaniem ani tym bardziej usuwać go, ponieważ nie jestem żadnym „absolutystą” i nie lubię niczego definitywnie skreślać. Dalej więc będę tu pisywał, ale miejsce to będzie już bardziej tylko służyło jako mój prywatny notatnik z opcją komentowania przez innych.

Taki był zresztą cel tego bloga od samego początku, ale poza tym jednym celem miałem też parę innych:

  • Chciałem tu ćwiczyć swoją umiejętność pisania, umiejętność wyrażania myśli i argumentowania. Nie udało mi się. Nie ma to nic wspólnego z brakiem pisania, bo swego czasu pisywałem dosyć regularnie – po prostu najwyraźniej nie mam odpowiedniego talentu, więc nie ma czego ćwiczyć ani rozwijać. Szkoda ale trudno
  • Miałem też skromną ambicję (chociaż nigdy się na ten temat niczym nie łudziłem) popularyzowania poglądów oraz wiedzy o świecie, które posiadam. Z powodu braku regularnego pisania oraz braku umiejętności pisania ta skromna ambicja z góry była skazana na niepowodzenie i z nią pożegnałem się już dawno temu, chociaż mam wrażenie, że przynajmniej przez jakiś czas miałem kilku w miarę regularnych czytelników .

Tak więc z moich celów zostało tylko pisanie dla samego siebie. Ale jako że blog jest publiczny, postaram się utrzymać styl pisania taki, jakbym pisał dla kogoś .

Dla przypomnienia niejako oraz z powodów sentymentalnych podlinkuję jeszcze kilka artykułów traktujących o tym samym .