Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Aborcja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Aborcja. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 listopada 2021

Prof. Hartman o aborcji

Dawno, dawno temu napisałem coś niecoś o moich poglądach na kwestię aborcji. Było to napisane niezgrabnie, w artykule poruszyłem tak naprawdę kilka tematów, więc wyszło jak wyszło

Wczoraj przeczytałem artykuł profesora Hartmana o aborcji. Nieczęsto się z nim zgadzam - zdaję sobie sprawę, że jest człowiekiem ode mnie mądrzejszym, ale czasami wnioski, które płyną z jego rozumowania są chyba po prostu nieprzemyślane, albo opinie przezeń wygłaszane są arbitralne a akurat wtedy uważam coś innego. Często pewnie to nie ja mam rację, tylko on.

Wspominam o tym dlatego, że z artykułem, który ostatnio przeczytałem zgadzam się całkowicie w 100%. Do tego stopnia, że z chęcią zamieściłbym tutaj kopię tego artykułu (podpisaną oczywiście nazwiskiem profesora) i pewnie tak kiedyś zrobię, jeśli artykuł zniknie z sieci (bo czasem się tak zdarza).

Artykuł jest napisany niezwykle zwięźle (chociaż nie jest krótki), prosto i przejrzyście. Powinien wg. mnie stanowić pewien manifest każdego, kto jest przeciwnikiem działań „obrońców życia” - na pewno ja go będę za taki uważał.

Link do artykułu:

środa, 28 października 2020

Krótka notka o protestach przeciw zaostrzeniu aborcji i Kościele

Nie muszę chyba mówić, co obecnie dzieje się w kraju w związku z uznaniem przez TK tzw. aborcji eugenicznych za niezgodnych z konstytucją.

Konstytucję ostatni raz czytałem w technikum (dość dawno temu - pewnie trzeba by sobie kiedyś odświeżyć...), ale patrząc na wszystko co się dzieje w związku ze zgodnością i niezgodnością takich czy innych praw z konstytucją odnoszę wrażenie, że już dawno nastał czas, aby ten dokument zaktualizować. Ale mniejsza o to.

Protesty jako takie popieram. Nie podoba mi się niszczenie kościołów - nie tylko dlatego, że jest to akt wandalizmu. Z Kościołem Katolickim najlepiej walczyć obchodząc go szerokim łukiem, ignorując, nie angażując się z nim w żadnego rodzaju „dialog”. Oczywiście należy mówić głośno o tym, czemu winien jest Kościół - a sytuacji, w jakiej obecnie znalazły się kobiety jest on winien w szczególności! I nie wolno o tym zapominać, na wypadek gdyby owa święta instytucja raczyła pochylić się nad cierpieniem swoich owieczek i łaskawie zaoferować im pomoc duszpasterską i zaproponować jakiś „dialog” w celu ustanowienia jakiegoś „kompromisu”. Mówiąc inaczej - z Kościołem jest jak z internetowymi trollami: nie wolno ich karmić, trzeba jedynie obnażać ich ohydę.

A tymczasem już słyszałem w radiu jakiegoś biskupa, który namawiał właśnie, że całą sprawę powinno się omówić w sposób spokojny i kulturalny. Mam nadzieję że nikt się na to nie nabierze: widzieliśmy już, jak wygląda „dialog” z Kościołem (jak też i z prawicą).

Tak jak mówiłem - nie popieram niszczenia kościołów. Ale irytują mnie ludzie, którzy mówią: „jak tak można”, albo jeszcze lepiej: „a co im Kościół zawinił” lub coś podobnego. A to właśnie Kościół od lat (od zawsze właściwie) sączy jad nienawiści i propagandę dezinformacji w każdy możliwy sposób (z ambon, w mediach...) i z każdego możliwego szczebla (począwszy od zwykłych proboszczów a na kardynałach skończywszy - nawet papieże nie mają w tej kwestii czystego sumienia). Zakaz aborcji i zdemonizowanie wszystkiego co jest z nią związane zawdzięczamy właśnie jemu. Dlatego chociaż nie popieram sprayowania murów kościelnych ani innych tego typu działań, to wcale mnie one nie dziwią.

Inna kwestia: odnoszę wrażenie, że wielu ludzi nie rozumie wcale, o co z tą aborcją chodzi. Mam nawet wrażenie że niektórzy uważają wręcz, że chodzi o jakieś przymusowe usuwanie płodów lub coś w tym stylu. To kolejna zasługa kościelnej propagandy.

Te protesty to walka nie tylko o prawo do aborcji. Jak mówią sami organizatorzy, chodzi o coś więcej, o wolność Polaków. Popieram je, chociaż jako pesymista nie wierzę, że zmienią one cokolwiek w zasadniczy sposób. Zbyt dużo już widziałem. Poza tym pod ich ewentualny sukces podepnie się cała masa różnych ludzi, których idee przyświecające tej walce wcale to a wcale nie obchodzą: począwszy od różnych świrów, którzy lubią zamieszanie a skończywszy na cynikach chcących zbić na tej sprawie polityczny kapitał. Nie mówiąc już o tym, że część ludzi traktuje tą sprawę zapewne w sposób ideologiczny - a ideologii, jakiejkolwiek, zawsze jestem przeciwny, nawet jeśli częściowo byłoby mi z nią po drodze. Jak już wspomniałem: zbyt dużo już widziałem.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Zbrodnia aborcji

Dawno temu pisałem trochę o aborcji oraz o moich poglądach na ten temat. Chciałbym oświadczyć, że nic w tej materii się nie zmieniło – nadal nie jestem zwolennikiem aborcji. O wiele bardziej jednak szanuję życie już istniejących w naszym społeczeństwie, dorosłych (a czasem też niedorosłych!), czujących i świadomych kobiet niż życie rozwijającego się płodu. Sprawa oczywiście prosta nie jest, więc odsyłam do mojego poprzedniego artykułu, gdyż nie chcę się tutaj rozpisywać na temat, który już mniej więcej omówiłem gdzieś indziej.

W chwili obecnej rządzi w Polsce skrajna prawica i co za tym idzie skrajny katolicyzm. Tylko ślepiec może nie zauważać, że prawo zmieniane jest w taki sposób, aby wprowadzić do Polski totalitaryzm oraz zrobić z niej państwo wyznaniowe (takie jak Arabia Saudyjska czy Iran). Czyli dokładnie to, o co walczyli nasi dziadowie (na których tak chętnie powołuje się nowa władza) - prawda?

Jednym z tego przejawów jest zamiar wprowadzenia odpowiedzialności karnej za popełnienie aborcji (nielegalnie, rzecz jasna, gdyż jakakolwiek legalna aborcja zostanie zakazana). Efekt będzie taki, że do więzienia na wiele lat będą szły kobiety, którym nie to nawet, że się udowodni popełnienie aborcji – już samo podejrzenie o to („jakieś podejrzane to poronienie”) sprawi, że kobieta taka dostanie jakiś wyrok.

Dla tych, którzy uważają, że przesadzam przypominam, że coś podobnego już się stało – tylko że w kwestii obrazy uczuć religijnych.

Napisałem, że nie jestem zwolennikiem aborcji. Gdyby nasi politycy, biskupi oraz wszyscy ci, którzy nazywają się „obrońcami życia” również byli jej przeciwnikami, zrobiliby wszystko, co tylko możliwe, aby zmniejszyć ich ilość. Tego jednak nie zrobią, gdyż kłóciłoby się to z ich ideologią(*). Co tylko pokazuje, że walczą oni nie o jakąkolwiek obronę życia, ale o narzucenie innym swoich własnych przekonań.

(*) - Edukacja seksualna na wysokim poziomie, łatwy dostęp do środków antykoncepcyjnych – każdy kto JEST zainteresowany tym tematem wie, że to właśnie najlepszy i najłatwiejszy sposób na zmniejszenie ilości niechcianych ciąż i – co za tym idzie – aborcji.

Swoimi działaniami sprawią oni tylko, że kwitnąć będzie aborcyjne podziemie co zagrozi też życiu i zdrowiu (także psychicznemu) kobiet, które będą z tego rodzaju usług korzystać. A z drugiej strony te kobiety, które z powodów finansowych nie będą mogły się poddać takim zabiegom i będą musiały donosić ciążę pochodzącą z gwałtu, czy urodzić dzieci z poważnymi wadami rozwojowymi(*) też będą skazane na psychiczne cierpienia. I to wszystko w imię ideologii, która de facto zamienić chce połowę społeczeństwa w jakieś inkubatory czy, mówiąc wulgarnie, rozpłodowe bydło – ot, i taka to „obrona życia” (i szacunek wobec jego godności, jak to próbuje przedstawić abp Gądecki).

(*) - Przypominam sprawę doktora Chazana, który za czasów PRL-u robił karierę m.in. dokonując rutynowo aborcji, a któremu ostatnimi czasy coś się odwidziało i zmusił pewną kobietę do urodzenia skrajnie zdeformowanego dziecka, które wkrótce po porodzie i tak umarło.

I to właściwie wszystko, co chciałem na ten temat powiedzieć. Zachęcam do przeczytania artykułu prof. Hartmana, który mnie zainspirował do napisania własnego artykułu i który o wiele lepiej to wszystko wyraził.

* * *

Małe uzupełnienie

Pewien niesamowicie trafny i jak dla mnie przynajmniej całkiem nowy argument w dyskusji o aborcji:

Jeden argument

wtorek, 6 listopada 2012

Aborcja

Podsumowanie

Niedawno było święto zmarłych, więc pozwolę sobie z tej okazji napisać coś niecoś o sprawach życia i śmierci.

Obecnie trwa w Polsce burza na temat aborcji(*). Politycy głosowali za tym, żeby zaostrzyć i tak już bardzo restrykcyjną ustawę, dzięki czemu miała by ona teraz uniemożliwiać nawet usunięcie płodu o którym wiadomo, że urodzi się kalekim dzieckiem, które będzie przez to cierpieć i przez co cierpieć będzie jego otoczenie (że o ciążach pochodzących z gwałtu nie wspomnę). Co ciekawe, politycy mieli w tych głosowaniach pełną swobodę ponieważ to była niby ich sprawa światopoglądowa. Nie mówię, że to źle, ale można by się zastanowić, czy taki światopogląd, który zrównuje połowę społeczeństwa de facto z jakimiś hodowlanymi zwierzętami nie posiadającymi władzy nad własnym życiem i służącymi do rozrodu jest warty szacunku, że o posiadaniu go nie wspomnę.

(*) - Jak dla mnie jest to odwracanie uwagi od rzeczywistych problemów, ale mniejsza o to.

Podobnie Kościół wypowiedział się w obronie owych polityków, że nie wolno ich krytykować, ponieważ w takich sprawach ludzie powinni kierować się własnym sumieniem. Ciekawe, czy biskupi mówili by to samo, gdyby politycy głosowali niezgodnie z tych biskupów poglądami? Ciekawi mnie również - skoro to jest sprawa osobistego sumienia - dlaczego Kościół nie zostawi tego sumieniu ludzi? Dlaczego zamiast tego próbuje narzucać swoją ideologię społeczeństwu - albo z ambony, głosząc swoje nauki, albo za pomocą ustawy uchwalanej przez posłów działających zgodnie z naukami i wolą Kościoła? Poza tym - no weźcie - to są przecież politycy! Generalizuję teraz, ale na podstawie tego co można zobaczyć w polskiej i nie tylko polityce, śmiem twierdzić, że politycy głosują zgodnie z własnymi sumieniami (cokolwiek by to miało znaczyć) tylko wtedy, kiedy im to pasuje.

Dla przeciwwagi i niejako dla otuchy przytoczę tu jeszcze orzeczenie sądu w Strasburgu w sprawie 14-latki, która została zgwałcona i której bezprawnie odmówiono usunięcia ciąży. Dla przypomnienia: w 2008 roku została zgwałcona i zaszła w ciążę 14-letnia dziewczyna. Wg. polskiego prawa mogła przeprowadzić aborcję, jednak szpitale odmawiały jej tego, w zamian proponując rozmowę z księdzem (sic!) . W końcu po długich męczarniach i szykanach ze strony zarówno społeczeństwa, jaki i państwa oraz lekarzy aborcję jednak przeprowadzono. Wyrok trybunału w Strasburgu brzmi: Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego (i musi w związku z tym zapłacić odszkodowanie). Oczywiście "obrońcy nienarodzonego życia"(*) nie biorą takich praw pod uwagę, ponieważ jakieś tam rozwijające się komórki, które nie posiadają nawet jeszcze (w pełni rozwiniętego) układu nerwowego są ważniejsze niż już urodzone osoby, które posiadają świadomość i potrafią cierpieć - wszystko jedno czy są to dzieci czy dorośli .

(*) - Dałem tych "obrońców" w cudzysłowach, ponieważ gdy się im dobrze przyjrzeć, okazuje się że oni nie bronią żadnego życia. Ba! - oni nie bronią nawet żadnych ideałów. Oni próbują tylko własne ideały narzucić reszcie społeczeństwa.