niedziela, 23 grudnia 2018

Żałoba narodowa

Będę pisał o żałobie narodowej, jaką ogłosił prezydent z powodu śmierci polskich górników. Nie chodzi mi jednak o to konkretne wydarzenie - od dawna chciałem o tego typu żałobach napisać, a to wydarzenie jest jedynie ku temu pretekstem.

Prezydent ogłosił na dzisiaj żałobę narodową. Zrobił to, ponieważ w czeskiej kopalni zginęło 12 polskich górników. Jest to wydarzenie smutne i z pewnością jest ono tragedią dla owych górników oraz ich bliskich. Ale porównajmy to z pewnymi liczbami.

Na polskich drogach w wypadkach ginie rocznie kilka tysięcy osób. W zeszłym roku było to 2831 osób, co przekłada się na prawie 8 osób dziennie! A to jest wartość średnia!

W miesiącach zimowych, z powodu wychłodzenia organizmu ginie zbliżona do powyższych ilość ludzi.

Wszystkich zgonów w ubiegłym roku było w Polsce prawie 403 tysiace - 2017 roku codziennie "znikała" mała miejscowość, 1100 osób!

Takich faktów można by przytaczać więcej.

W tym momencie znalazłyby się pewnie osoby, które oskarżyłyby mnie o bezduszność, może nawet swego rodzaju okrucieństwo, brak empatii itp.

Uważam, że osoby takie albo same bardzo porządne, ale nie zastanawiały się nigdy nad tym tematem, albo są - tak jak nasi politycy - zakłamanymi cynikami, którzy dla własnych celów (jakiekolwiek by one nie były) wykorzystują fakt śmierci tych ludzi!

Każda śmierć człowieka jest tragedią (no, może poza jakimiś skrajnymi przypadkami - naprawdę, nie jestem żadnym "absolutystą"). Dlaczego w takim razie śmierć niektórych powoduje obchodzenie "żałoby" narodowej a innych nie?

Odpowiedź jest smutna - po prostu niektóre śmierci są bardziej medialne niż inne. I to nie ja negując zasadność obchodzenia tej żałoby jestem bezduszny i pozbawiony serca, tylko ludzie, którzy na fali owej medialności próbują coś osiągnąć.

W mojej - i jestem praktycznie pewien, że w każdej innej rodzinie - zdarzały się przypadki śmierci. Były to śmierci z przyczyn naturalnych, z choroby czy w wypadkach, także tych w pracy. Były to wydarzenia smutne, tak jak dla rodzin i znajomych tych górników smutna i tragiczna była ich śmierć. Ale tamci górnicy są mi obcy. I są obcy ogromnej liczbie osób. Nawet gdybym uznał zasadność takiej żałoby, i tak nie byłbym w stanie jej obchodzić. I nie wierzę że inni byliby w stanie czuć jakiś głębszy smutek z tego powodu.

Rodzinom górników rząd powinien pomóc. W sposób zwykły, tak jak powinien pomóc każdemu obywatelowi w podobnej sytuacji, ale też w sposób szczególny spowodowany specyfiką tej sytuacji. Nie znam szczegółów tej sprawy, ale na podstawie tego, co słyszałem, sugerowałbym jakieś zainteresowanie prowadzonym w Czechach śledztwem lub jego wymuszenia na Czeskim rządzie, jeśli takowe nie ruszy oraz pomoc w uzyskaniu odszkodowań ze strony czeskiej (czy to od czeskiego rządu czy pracodawcy). A dziennikarze rzecz jasna też powinni o tym pisać. Ale robienie medialnego szumu, żałoba na pokaz itp. to wg mnie oznaka cynizmu i braku empatii.

Na koniec tylko dodam jeszcze, że nie uważam, że takiej żałoby nigdy nie powinno się wprowadzać. Powinny być to jednak wydarzenia zarezerwowane dla naprawdę wstrząsających i wielkich tragedii. Nie podam tu żadnych kryteriów, bo takich kryteriów nie można podać - i pewnie do każdej takiej decyzji można by się przyczepić. Ale powinniśmy się jednak ograniczać z obchodzeniem takich smutnych okazji, bo w końcu całkiem się do tego przyzwyczaimy i dosięgnie nas znieczulica.

Czego nikomu nie życzę.

* * *

Źródła statystyk:

wtorek, 29 maja 2018

Zgodność religii i nauki – komentarz

Robiąc małe porządki w RSSach (usuwając stare subskrypcje komentarzów) zobaczyłem przez przypadek jeden ze swoich starych komentarzy. Miałem chyba wtedy niezłe natchnienie albo teraz jest aż tak kiepsko ze mną, bo ciężko by mi było teraz lepiej to napisać .

A jako że strona artykułu pod którym był on umieszczony zniknęła, a na moim blogu panuje posucha (mimo iż mam parę tematów o których chciałbym napisać ), to postanowiłem umieścić tekst tego komentarza (który jakimś cudem zachował się w czytniku RSS) na moim blogu - w całości i bez żadnych zmian, i ze wszystkimi błędami .

Wg. adresu url komentarz pisany był mniej więcej w lipcu 2016.
https://www.totylkoteoria.pl/2016/07/edukacyjny-skandal-na-sdm.html?showComment=1469811791961

Enjoy

czwartek, 19 kwietnia 2018

Wykres z dwiema osiami Y w OpenOffice

Czasem chcemy przedstawić na jednym grafie wykresy w dwóch skalach (przykładowo wzrost i waga – tak sobie strzeliłem) – tj. takie, których wartości zawierają się w różnych zakresach.

Okazuje się, że istnieje bardzo prosty „trick” pozwalający to osiągnąć.

Po utworzeniu wykresu należy po prostu klikać po kolei prawym przyciskiem myszy na tych liniach danych które są w innej skali, wybrać „Formatuj serie danych...” a następnie w zakładce „Opcje” w opcji „Wyrównaj serię danych do” wybrać „Pomocnicza oś Y”.

Tytuł drugiej osi oraz jej skalę możemy ustawić dokładnie tak samo jak pierwszej osi Y.

Tutaj link do tutorialu w necie (po angielsku). Najważniejszy krok (to o czym pisałem) to część 4. Całą resztę można spokojnie ominąć, jeśli wie się coś niecoś o tworzeniu wykresów w OpenOffice.

Myślę też, że w innych arkuszach równie łatwo jest to zrobić (próbowałem w Googlowskich – porażka, ale tak, da się łatwo zrobić drugą oś Y).

niedziela, 8 kwietnia 2018

Wykres pudełkowy w OpenOffice

Posługuję się programem OpenOffice i czasem bawię się w robienie różnych statystyk (na własny użytek). Ostatnio chciałem zrobić wykres pewnych danych w postaci tzw. wykresu pudełkowego (o tym co to jest nie będę tutaj mówił, zamiast tego odsyłam do linków pod artykułem).

Niestety OpenOffice nie umożliwia wykonania tego rodzaju wykresu (a przynajmniej moja wersja – nie znalazłem też w internecie informacji o tym, czy nowsze wersje OpenOffice lub LibreOffice to potrafią). Na szczęście pomysłowość ludzka nie zna granic i znalazłem na Youtube mały tutorial (link niżej) o tym, jak zrobić taki wykres w bardzo prosty sposób, bez konieczności instalowania żadnych rozszerzeń.

Nie widzę sensu w zbytnim wysilaniu się na oryginalność, więc wiele rzeczy przedstawię dokładnie tak jak na filmiku. Dokonam tylko paru modyfikacji dla własnej wygody późniejszego korzystania z tej „notatki”. Dodatkowo zakładam, że jeśli ktoś znajdzie mój poradnik i będzie chciał z niego skorzystać to posiada chociaż minimalne doświadczenie w pracy z arkuszami kalkulacyjnymi, w związku z czym wiele kroków przedstawione będzie skrótowo. A więc do rzeczy:

środa, 14 marca 2018

Stephen Hawking

Dzisiaj dotarła do mnie z wielu różnych źródeł wiadomość o śmierci Stephena Hawkinga. Jako (albo pomimo tego) że wszyscy o tym piszą, ja także postanowiłem o tym wspomnieć, szczególnie że nie jest to osoba dla mnie obojętna.

Dzięki Hawkingowi (dzięki jego książce „Krótka historia czasu”) dowiedziałem się kilku nowych rzeczy o naszym wszechświecie, zrozumiałem kilka pojęć których wcześniej nikt nie potrafił mi wytłumaczyć oraz otworzyłem swój umysł na kilka nowych idei.

Hawkinga zawsze podziwiałem za jego niezrównaną inteligencję, która pozwoliła mu na tak niezwykłe osiągnięcia w dziedzinie fizyki, pomimo jego niepełnosprawności.

Podziwiałem go za hart ducha który sprawił(*), że chociaż z powodu jego choroby dawano mu kilka lat życia, to mimo to zdołał przeżyć lat kilkadziesiąt.

Nie znałem go osobiście, więc nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że będzie mi go brakowało - ale pozostanie po nim jakiś brak.

(*) - Pewnie się mylę i przyczyny mogły być inne, albo bardziej skomplikowane, ale mam to gdzieś. Deal with it.

środa, 31 stycznia 2018

Stare skróty dni tygodnia

Jak długo pamiętam, dni tygodnia skracało się w następujący sposób:

Pn, Wt, Śr, Cz, Pt, So, N

Był to zapis krótki i elegancki, ceniony przez każdego, kto musiał używać różnego rodzaju tabelek z datami (czy to w arkuszu kalkulacyjnym, czy na papierze, czy jeszcze gdzieś indziej).

Kilka lat temu, wraz z aktualizacją OpenOffice'a dowiedziałem się, że jest to sposób błędny (Wg kogo? Nie udało mi się dowiedzieć – mogę się jedynie domyślać, że chodzi o Radę Języka Polskiego lub inny podobny organ). Od jak dawna był to sposób niepoprawny? Tego nie wiem. Nowe, prawidłowe (i najwyraźniej jedynie słuszne ) skróty dni tygodnia wyglądają w taki sposób:

pon., wt., śr., czw., pt., sob., niedz.

Są one brzydkie i nieczytelne – małe literkowe potworki, co potwierdzi pewnie każdy, kto musi bawić się z datami (jak przykładowo we wspomnianych wyżej arkuszach kalkulacyjnych).

Niestety arkusze nie udostępniają nawet opcjonalnego powrotu do starej pisowni. Więc powrotu do eleganckiego zapisu daty z dniem tygodnia niestety już nie ma .

Jedyny sposób, aby to obejść (nie bawiąc się w ręczne wpisywanie, co jest pozbawione sensu na dłuższą metę), to zastosować tablicę konwertującą. Jest to jednak sam w sobie sposób bardzo nieelegancki. No cóż...

Jeśli jednak komuś na tym bardzo zależy i może w arkuszu poświęcić jedną linijkę/kolumnę, to można to zrobić w bardzo prosty sposób:

Ilustracja metody uzyskiwania skrótów dni tygodnia.
Wykonane przeze mnie przy pomocy programów OpenOffice i Gimp.

Powyższy obrazek powinien bez zbędnych słów wyjaśniać wszystko - gwoli jasności powiem jedynie, że użyłem parametru typ DZIEŃ.TYG() numer 3, żeby liczyć od 0. Dla typów 1 i 2 musielibyśmy zacząć liczyć od komórki przed listą skrótów (B2), dla typu 1 dodatkowo lista musiałaby się zaczynać od niedzieli.

Także jeśli lista znajdowałaby się w kolumnie musielibyśmy zamienić miejscami parametry wiersze i kolumny funkcji PRZESUNIĘCIE().

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Iluzja kontroli

Niedawno skończyłem czytać książkę „Najlepszy” Łukasza Grassa. Nie będę się rozpisywał, o czym dokładnie jest ta książka – stosowne informacje można łatwo znaleźć w necie. W skrócie powiem tylko, że jest to powieść o Jerzym Górskim, narkomanie który rzucił swój nałóg i został światowej klasy sportowcem.

Książka ta jest jedną z najlepszych książek fabularnych, jakie kiedykolwiek czytałem. Jest niesamowicie wciągająca (musiałem na siłę przerywać czytanie żeby wyspać się do pracy ) i niezwykle budująca. Główny bohater z samego dna był wstanie wznieść się na same wyżyny sportowych osiągnięć! To motywuje i zachęca do starań. Ale...

Nie zamierzam negować pozytywnego wydźwięku całej książki ani tak ważnego faktu, że aby coś osiągnąć, trzeba po prostu ruszyć za przeproszeniem swoją dupę i zacząć coś robić (co też Jerzy Górski robił z całych swoich sił). Jednak w samej książce główny bohater (czy raczej autor) co chwilę powtarza, jakie niesamowite miał szczęście, że udało mu się dokonać tego, czego dokonał. Miał szczęście, że nałóg go nie zabił. Miał szczęście, że usłyszał o Kotańskim. Miał szczęście, że spotykał na swojej drodze ludzi, którzy chcieli mu pomagać, nie tylko w sportowej karierze. Miał wreszcie wyjątkowe szczęście posiadać zdrowie i odpowiednie predyspozycje potrzebne do uprawiania sportu.

Tytułowa iluzja kontroli to tendencja ludzi do wiary w kontrolowanie zdarzeń, nad którymi mają niewielką czy wręcz żadną kontrolę. W szerszym ujęciu ludzie przekonani są w istnienie tzw. sprawiedliwego świata – przekonanie, że każda akcja skutkuje odpowiednimi rezultatami. Stąd też bezpośrednio bierze wiara w tzw. karmę.

Ale świat nie jest taki prosty. Na każde zdarzenie wpływ ma niesamowita ilość różnych innych zdarzeń. Możemy starać się jak tylko możemy, ale wystarczy „przypadkowe” zdarzenie (w tym sensie, że pozostające poza naszą kontrolą) aby wszystkie nasze starania przekreślić. Może dopaść nas choroba, wypadek, możemy mieć zwykłego pecha. Możemy też po prostu czegoś nie przewidzieć i nie uwzględnić w naszych planach.

Często gdy widzimy bezdomnego, biednego czy właśnie narkomana jesteśmy skłonni obwiniać go za stan, w jakim się znalazł. Często jednak ludzie nie mają żadnego wpływu na to, w jakim stanie się znajdą – może się przykładowo okazać, że odziedziczyli po kimś długi i z dnia na dzień tracą swój dom i oszczędności. Duży wpływ mają na nasze życie uwarunkowania genetyczne czy wręcz środowisko społeczne, w którym się urodziliśmy i wychowaliśmy. Najbardziej odrażającym objawem przekonań o posiadaniu pełnej kontroli nad własnym życiem jest obwinianie ofiar – czy to gwałtu czy morderstw.

Nasz świat jest skomplikowany. Rządzą nim pewne regularności – na każdym jego poziomie. Ale jest on tak skomplikowany, że ogromną liczbę interakcji w nim zachodzących można w uproszczeniu opisać jako losową. Dlatego należy pamiętać o tym, że nie na wszystko mamy wpływ. Nasze starania są niezwykle ważne ale oprócz „porządku” w tym świecie rządzi też „chaos” - dwie strony tego samego medalu.

A jeśli chodzi o książkę, jest to jedna z niewielu, które mogę polecić absolutnie każdemu (bo z reguły czytam albo książki popularnonaukowe, albo fantastyczne, co nie każdemu może przypadać do gustu).


Wikipedia:

środa, 17 stycznia 2018

Jednostki miary w kosmosie

Prosty trik na orientacyjne zapamiętanie zależności między jednostkami stosowanymi w astronomii/kosmologii:

1 rok świetlny ≈ 216 jednostek astronomicznych ≈ 1016 metrów

1 parsek ≈ 3 lata świetlne

Oczywiście należy pamiętać, że są to zależności orientacyjne, w założeniu mające być pomocne przy wykonaniu zgrubnych oszacowań - tzw. obliczeń na odwrocie koperty (a swoją drogą ciekawe, czy ktoś kiedykolwiek wykonywał tego rodzaju obliczenia na dosłownej kopercie? Bo mi się parę razy zdarzyło ).

Rzeczywiste wartości można łatwo znaleźć w internecie (na Wikipedii chociażby), ale żeby nie było przytoczę je również tutaj:

1 rok świetlny = 63241 jednostek astronomicznych = 9,4607*1015 metrów

1 parsek ≈ 3,2616 lat świetlnych

Podsumowanie Bloga

W poprzednim roku napisałem zaledwie 9 artykułów, pomimo uskromnionej ambicji napisania chociaż tego jednego artykułu na miesiąc (początkowo marzył mi się co najmniej jeden artykuł na tydzień – nie częściej jednak niż raz na dzień! ). Najpierw przeszkodą był brak czasu, później po prostu straciłem całą wenę i tę resztkę zapału jaką posiadałem odnośnie prowadzenia swojego bloga. Widać to zresztą bardzo wyraźnie po malejącej ilości artykułów, ale także po szacie graficznej, która nie zmieniła się od samego początku (chociaż miałem takie plany), o aktualizacji listy czytywanych przeze mnie blogów (po prawej) nawet nie wspomnę.

Tak więc blog ten zmienia troszkę swoją koncepcję. Nie zamierzam kończyć z pisaniem ani tym bardziej usuwać go, ponieważ nie jestem żadnym „absolutystą” i nie lubię niczego definitywnie skreślać. Dalej więc będę tu pisywał, ale miejsce to będzie już bardziej tylko służyło jako mój prywatny notatnik z opcją komentowania przez innych.

Taki był zresztą cel tego bloga od samego początku, ale poza tym jednym celem miałem też parę innych:

  • Chciałem tu ćwiczyć swoją umiejętność pisania, umiejętność wyrażania myśli i argumentowania. Nie udało mi się. Nie ma to nic wspólnego z brakiem pisania, bo swego czasu pisywałem dosyć regularnie – po prostu najwyraźniej nie mam odpowiedniego talentu, więc nie ma czego ćwiczyć ani rozwijać. Szkoda ale trudno
  • Miałem też skromną ambicję (chociaż nigdy się na ten temat niczym nie łudziłem) popularyzowania poglądów oraz wiedzy o świecie, które posiadam. Z powodu braku regularnego pisania oraz braku umiejętności pisania ta skromna ambicja z góry była skazana na niepowodzenie i z nią pożegnałem się już dawno temu, chociaż mam wrażenie, że przynajmniej przez jakiś czas miałem kilku w miarę regularnych czytelników .

Tak więc z moich celów zostało tylko pisanie dla samego siebie. Ale jako że blog jest publiczny, postaram się utrzymać styl pisania taki, jakbym pisał dla kogoś .

Dla przypomnienia niejako oraz z powodów sentymentalnych podlinkuję jeszcze kilka artykułów traktujących o tym samym .