Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biblia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biblia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 maja 2014

Święta Księga

Zanim przejdę do rzeczy, chciałbym zaznaczyć, iż nie chcę tutaj dyskutować o istnieniu bądź nieistnieniu jakiegokolwiek boga. Nie krytykuję tu też wierzących za to, że nie stosują się do nakazów swoich świętych ksiąg ani za to, że uznają ją za „prawdziwą” wybiórczo jedynie. Wręcz przeciwnie - chwała im za to!

W artykule tym chciałbym skrytykować niekonsekwencję w stosunku wiernych do swoich świętych ksiąg i wyjaśnić, dlaczego nie powinny one być uznawane za święte przez kogokolwiek.

Jest wiele „świętych ksiąg” różnych religii, ja jednak chciałbym powiedzieć coś niecoś od siebie o Biblii - ponieważ ją akurat znam. Nie bez znaczenia jest też fakt, że żyję w kraju, gdzie 9/10 ludzi jest nominalnymi katolikami(*), a z pozostałych co drugi jest chrześcijaninem.

(*) - Wg. spisów przeprowadzanych co jakiś czas przez Kościół, tylko ok. co trzeci jest praktykującym katolikiem. A z własnego życia i z tego, co opowiadają inni wiem, że wielu katolików ostro sprzeciwia się niektórym działaniom Kościoła i nie wszyscy z nich wierzą we wszystkie tzw. „prawdy” wiary.

Chrześcijanie nazywają Biblię świętą, a wielu z nich również za taką ją uważa. Jest tak bardzo często dlatego, że nie znają oni całej jej zawartości - tylko wybrane troskliwie przez ich pasterzy, zatwierdzone odgórnie fragmenty(*).

(*) - Niektórzy z nich znają Biblię w całości. I dalej uznają ją za świętą. Akcje biblijnego boga uznają za sprawiedliwe i uważają je za przejaw miłości. Trochę żal mi tych ludzi, których religijna indoktrynacja pozbawiła możliwości rozróżniania pomiędzy dobrem a złem.

W obronie świętości owej książki(!) są oni gotowi utrudniać, a często i niszczyć ludzkie życie! Nie wolno jej drzeć (broń Boże „publicznie” jeszcze(*)) ani źle się o niej wyrażać. Tymczasem jakakolwiek inna książka o podobnej zawartości byłaby przez tych samych ludzi ostro skrytykowana, pogardzana, a nawet zakazana!

(*) - Mowa o Nergalu, rzecz jasna. Sęk w tym, że zrobił on to na zamkniętej imprezie i dodatkowo zabronił rozpowszechniania nagrań. Ale mniejsza już o to.

Żeby nie być gołosłownym, nakreślę pokrótce ponurą zawartość owej świętej księgi.

sobota, 2 listopada 2013

Mojżesz i jego Bóg, przykazania

Czytając księgę wyjścia nie mogłem się nadziwić, jak bardzo szczegółowe są boskie nakazy odnośnie wyglądu świątyni, szat kapłanów, składania ofiar, przy jednoczesnym ogólnikowym potraktowaniu rzeczy tak ważnych, jak traktowanie innych ludzi, zadośćuczynienie ofiarom, karanie przestępców itp.

Oczywiście sam fakt, że takie moralne nakazy istnieją nie oznacza, że są one jakieś super (jak ktoś chce, to niech sprawdzi przykładowo, co można zrobić z niewolnikiem (sic!) lub kimś, kto złorzeczył rodzicom). Postanowiłem jednak zignorować ów niski standard moralnych nakazów danych Izraelitom przez najwyższe źródło moralności jakim podobno jest Judeo-Chrześcijański Bóg i zamiast tego zliczyć wersy odnoszące się do każdej z tych dwóch kategorii boskich nakazów.

Chciałem rzecz jasna w przybliżeniu ocenić, co dla owego Boga jest ważniejsze. Rezultaty nie zaskoczyły mnie zbytnio. Ze wszystkich wersów, które można by zaliczyć jako nakazy dane Mojżeszowi przez Boga na górze Synaj tylko ok. 1/4 dotyczy moralności, sprawiedliwości itp. Reszta to nakazy dotyczące kultu (no wiecie - jakie ofiary, wygląd szat kapłańskich, tego typu niezmiernie ważne rzeczy).

Dla ilustracji owego odkrycia zamieszczam prosty graf:

Proporcja wersów zawierających różne nakazy dane Mojżeszowi na górze Synaj przez Boga.
Wykonane przeze mnie za pomocą GIMPa.

czwartek, 24 października 2013

Wiek Jezusowy

Mam 33 lata, w związku z tym od czasu do czasu słyszę taką wypowiedź: „wiek Jezusowy”. Bierze się to stąd, że Jezus żył 33 lata(*). Co prawda Jezus jako człowiek, gdy żył(**), miał też 1 rok, 12 lat itd, więc każdy wiek do 33 lat można nazwać wiekiem Jezusowym .

(*) - Różnie to tam bywa. Słyszałem też że Jezus żył 34 lata, a jeśli weźmie się pod uwagę, że data jego narodzin została źle obliczona, wiek ten może nawet wzrosnąć do 40 lat bodajże.

(**) - Nie wgłębiałem się zbytnio w ten temat, dlatego ciężko mi się nań wypowiadać, ale z tego co zdążyłem przeczytać wynika, że Jezus taki, jakim go znamy z Ewangelii (nawet po odjęciu wszystkich cudów) nie istniał wcale. Całkiem jednak możliwe iż istniał ktoś - niekoniecznie o imieniu Jezus - i że wokół tej osoby (lub nawet kilku osób) narosła legenda wzbogacana mocno mitologiami różnych religii oraz ozdabiana cudownymi wydarzeniami i umiejętnościami (co często obserwujemy dzisiaj w przypadku różnych guru).

Określenie to jest rzecz jasna używane w sposób wyrażający coś w rodzaju pochwały, aprobaty czy sympatii - jest pozytywnym określeniem czyjegoś wieku. Ale jakby się tak zastanowić... Przecież Jezus w tym wieku umarł! .

Oczywiście nie posądzam swoich rozmówców o jakieś przepowiadanie mi rychłej śmierci czy o takowej życzenie, ale po bardziej wnikliwym zastanowieniu implikacje takiego stwierdzenia mogą okazać się niezbyt miłe.

Dlatego lepiej nie zastanawiać się zbytnio nad potocznymi powiedzonkami .

niedziela, 20 października 2013

Mojżesz i jego Bóg, uzupełnienie

Poprzednio wspomniałem o różnych „kwiatkach”, które znalazłem przy okazji lektury początkowej części Księgi Wyjścia. Oto one - bez jakiegoś konkretnego porządku:

Moralność

Bóg, który dał Mojżeszowi 10 przykazań(*), a wśród nich „Nie kradnij”, sankcjonuje masową grabież Egipcjan przez Izraelitów:

(*) - Tak naprawdę dał ich więcej - po prostu Chrześcijaństwo wybrało sobie akurat te 10 (zmieniając je czasem, a resztę ignorując). Ale to temat na osobny artykuł.

Ex 3:21-22
Sprawię też, że Egipcjanie okażą życzliwość ludowi temu, tak iż nie pójdziecie z niczym, gdy będziecie wychodzić. Każda bowiem kobieta pożyczy od swojej sąsiadki i od pani domu swego srebrnych i złotych naczyń oraz szat. Nałożycie to na synów i córki wasze i złupicie Egipcjan.

Ex 11:35-36
Synowie Izraela uczynili według tego, jak im nakazał Mojżesz, i wypożyczali od Egipcjan przedmioty srebrne i złote oraz szaty. Pan wzbudził życzliwość Egipcjan dla Izraelitów, i pożyczyli im. I w ten sposób Izraelici złupili Egipcjan.

Ciekawe jest użycie słowa pożyczać jako - eee - eufemizmu dla słowa kraść (łupić). Heh.

Podobny zabieg można zobaczyć w innych miejscach w Biblii: znać zamiast uprawiać sex (gwałcić), nakładać klątwę zamiast wycinać w pień.

Ex 12:44
Jednak niewolnik, nabyty za pieniądze, któregoś poddał obrzezaniu, może ją spożywać.

Ów sprawiedliwy Bóg miłości sankcjonuje niewolnictwo. Na górze Synaj daje Mojżeszowi konkretne instrukcje dotyczące m.in. tego, skąd brać niewolników, za ile kupować/sprzedawać, w jaki sposób oznaczać swoich niewolników, co można z nimi robić itd.

A propos - interesująca jest również obsesja Jahwe (czy raczej ludzi, którzy Biblię pisali, ale dla niewierzących to rozróżnienie jest raczej oczywiste) na punkcie napletków:

Ex 4:24-26
W czasie podróży w miejscu noclegu spotkał Pan Mojżesza i chciał go zabić (niby dlaczego?). Sefora wzięła ostry kamień i odcięła napletek syna swego i dotknęła nim nóg Mojżesza, mówiąc: Oblubieńcem krwi jesteś ty dla mnie. I odstąpił od niego Pan. Wtedy rzekła: Oblubieńcem krwi jesteś przez obrzezanie.

To rzecz jasna przykład tylko z tego fragmentu historii o Mojżeszu.

Również sam Mojżesz nie był taki wspaniały, za jakiego się go powszechnie uważa.

Ex 2:11-12
W tym czasie Mojżesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i zobaczył jak ciężko pracują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego pewnego Hebrajczyka, jego rodaka. Rozejrzał się więc na wszystkie strony, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w piasku.

Później jeszcze rozbija tablice z przykazaniami (w tym „Nie zabijaj”) aby wyciąć w pień swoich nieprawowiernych ziomków.

sobota, 19 października 2013

Mojżesz i jego Bóg

Jestem już od dłuższego czasu w trakcie czytania „The Bible Unearthed” Israela Finkelsteina, która to książka wyjaśnia kto i dlaczego najprawdopodobniej stworzył Biblię(*) oraz ukazuje prawdziwą historię „narodu wybranego”. Czytam ją tak wolno, ponieważ brak mi czasu, a chcę ją przeczytać dokładnie, aby później w miarę wiernie zrelacjonować jej treść. Póki co jednak chciałbym zahaczyć o temat dziejów Izraela od strony moralnej.

(*) - Jak się okazuje, Biblia to w dużej mierze polityczna propaganda.

Niedawno miałem okazję zobaczyć w TV zapowiedź serialu o Mojżeszu (po sprawdzeniu w programie serial nazywa się „Biblia”). Historię o Mojżeszu rzecz jasna znam doskonale, jednak gdy byłem jeszcze wierzący, jakoś nigdy nie wczytywałem się w nią zbyt dokładnie - lub może raczej nie dopuszczałem do swojej świadomości pewnych wniosków, jakie można wyciągnąć z jej czytania (podobnie z resztą jak w przypadku reszty Biblii).

Jakież więc było moje zdumienie i szok (naprawdę), gdy przeczytałem tę historię ponownie już po utracie wiary!

środa, 3 lipca 2013

Problemy z Pawłem z Tarsu

Niedawno miałem okazję wziąć udział w krótkiej dyskusji odnośnie Pawła z Tarsu (zwanego też świętym, a także apostołem). Dyskusja była krótka - głównie dlatego, że sam nigdy nie byłem w tym dobry, ale też autorka bloga i inni czytelnicy nie rwali się do jakiejś konkretnej wymiany zdań. Zniechęcony postanowiłem więc sprawę zakończyć względnie dyplomatycznie i wycofać się.

Nie powiedziałem jednak wszystkiego, co powinno zostać powiedziane, a niektórych rzeczy nie wyraziłem w zadowalający (mnie głównie) sposób. Więc pozwolę sobie opisać ten temat w tym poście.

niedziela, 12 maja 2013

Czy Jezus był miłosierny?

Wiele ludzi, nawet ci wierzący, lubi przeciwstawiać dobroć Jezusa pazerności, zakłamaniu, nienawiści a często i brutalności przepełniającej organizacje religijne (szczególnie Kościoła Katolickiego) i różnej maści fundamentalistów religijnych.

Jezus w powszechnym mniemaniu jest ucieleśnieniem pokoju, miłości i miłosierdzia. Ja sam, pomimo że wiarę straciłem, przez długi czas również tak go postrzegałem - jako kogoś, kto nawet jeśli nie istniał naprawdę, może być stawiany jako moralny przykład dla wszystkich.

Jezus Chrystus mówił wiele o wybaczaniu i miłości bliźniego (najważniejsze przykazanie wg. niego to przykazanie miłości). Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej czynom i naukom Jezusa to okazuje się, że Jezus wcale nie był taki dobrotliwy, za jakiego się go uważa.

Pierwszy przykład, który przychodzi na myśl, to scena w świątyni, gdy Jezus wypędza w gniewie kupców. Ten czyn stoi w tak rażącej sprzeczności z pozostałymi czynami i słowami Jezusa, że nawet Chrześcijanie to zauważają. Rzecz jasna nie mogą z tego powodu zakwestionować prawdziwości nauk religijnych, które zostały im zaszczepione w głowach (tak działa indoktrynacja), więc wynajdują różnego rodzaju usprawiedliwienia - że był to „słuszny gniew”, że on ich tylko przepędził i nic im się ostatecznie nie stało. Mówię z własnego doświadczenia.

Jezus był również okrutny wobec zwierząt (gdy wypędził demony w świnie). Mógłbym też podać przykład drzewa figowego, ale tu by mnie chyba każdy wyśmiał (co nie zmienia faktu, że Jezus zniszczył owo drzewo, bo taki miał kaprys).

Pięknym przykładem pokojowego nastawienia Jezusa jest jego nakaz, aby Piotr schował miecz, którym odciął ucho jednego z ludzi, którzy przyszli go pojmać, a następnie uzdrowienie owego człowieka. Jednak mało kto zwraca uwagę na to, że chwilę wcześniej Jezus sam kazał swoim uczniom sprzedać to, co mają aby zakupić miecze! Nakaz, jak się okazuje zbędny, gdyż uczniowie tego pokojowo nastawionego nauczyciela byli już w posiadaniu mieczy. Albo jego uczniowie niezbyt słuchali swojego mistrza, albo ewangelie pasujące do oficjalnej doktryny uznane przez ojców Kościoła za prawdziwe zostały mocno wybielone.

Nie są to jednak wg. mnie jego największe „przewinienia”. Ostatecznie nie zrobił nikomu krzywdy, a nawet naprawił zło wyrządzone przez jego ucznia, prawda?

Jezus oprócz miłości nauczał również, jak należy postępować. Robił to m.in. za pomocą przypowieści, które pokazywały także, jak wygląda królestwo niebieskie oraz charakter samego Boga - czyli również Jezusa.

Pierwsze, na co musimy zwrócić uwagę, to jego znane z pewnością wielu ludziom słowa: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”. Nie ma tu znaczenia, że ktoś mógł nawet nie słyszeć o Jezusie (co tym bardziej dziwi, że niewiernemu Tomaszowi pozwolono na to, aby uwierzył dopiero gdy zobaczy). Nie ma też znaczenia, że ktoś chciałby po prostu być dobrym człowiekiem, a wyznawanie kogokolwiek niezbyt go obchodzi. Najważniejsze jest, żeby wierzyć w Jezusa, ponieważ ci, co nie uwierzą, będą potępieni. Ba - nawet, gdy ktoś kocha (przykazanie miłości...) swoich bliskich bardziej, niż kogoś (tzn. Jezusa), o kim słyszał tylko z ust innych ludzi (jak się okazało, ludzi często obłudnych i złych do szpiku kości), to też jest przeciwko Jezusowi.

Z nauk i przypowieści przeziera widmo kary dla tych, którzy nie zechcą się bezwarunkowo podporządkować tak dobremu i miłosiernemu Bogu, jakim jest Jezus i jego Ojciec.

Miasta, które odrzucą Jezusa, spotka los gorszy niż Sodomę i Gomorę. Ludzie, którzy nie będą chcieli go wyznawać będą przeciwko niemu, będą „ścięci na jego oczach”, "otrzymają chłostę", zostaną "wrzuceni do ognia jak suche latorośle" czy też "wyrzuceni w ciemność / do rozpalonego pieca, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów". To tylko kilka takich przykładów, z przypowieści znanych chyba każdemu, które znalazłem na szybkiego. Głębsza lektura zapewne ujawniłaby ich o wiele więcej.

Jak się więc okazuje, chociaż nauki Jezusa przepełnione były słowami o wybaczaniu i miłości, sam Jezus jakoś nie za bardzo wydaje się ucieleśnieniem miłosierdzia. Najsmutniejsze jest to, że owe nauki to nie jakieś „zapomniane przez Boga” fragmenty Starego Testamentu, ale słowa samego Jezusa czytane co niedzielę rzeszom wiernych. I żaden z nich nie zwraca uwagi na mściwość, która przeziera z tych słów, uznając je - zgodnie z przyswojonymi wcześniej „naukami” - za przejawy miłości .

czwartek, 20 grudnia 2012

Święta Bożego Narodzenia

Podsumowanie

W Stanach Zjednoczonych z okazji świąt Bożego Narodzenia słyszy się często o tzw. „War on Christmass”. W skrócie chodzi o to, że fundamentaliści chrześcijańscy burzą się, gdy słyszą „Happy Holiday” zamiast „Merry Christmass” i nie podoba im się, że inni ludzie (niechrześcijanie) również obchodzą te święta. Do Polski ta nowa „moda” na szczęście jeszcze nie zawitała, chociaż tu i ówdzie mogłem zauważyć przebłyski niektórych z amerykańskich żalów. Przykładowo na jakimś portalu w stylu Demotywatorów(*) zauważyłem taki mem: Dziewczyna z wykrzywioną głupio gębą i podpis „Jestem ateistką a teraz dajcie mi prezenty”.

(*) - Tego typu portali jest wiele, a większość - włączając w to oryginał - już dawno obniżyła swój poziom, dlatego przestałem je oglądać. Aktualnie więc nie jestem zaznajomiony z ich zawartością - być może tego typu memy zaczęły się na nich ukazywać częściej.

Jako że zbliżają się święta Bożego Narodzenia, postanowiłem wyjaśnić każdemu zainteresowanemu, skąd właściwie wzięły się owe święta i tradycje z nimi związane. Ale najpierw parę ogólnych uwag.

Po pierwsze, zawsze mnie uczono, że święta Bożego Narodzenia to czas pokoju, życzliwości i miłości. Niejako święto wszystkich ludzi dobrej woli. Trochę dziwnie się w to wpisuje owa (mówiąc delikatnie) niechęć pewnych ludzi do innowierców i niewierzących, ośmielających się również obchodzić te najmilsze w roku święta.

Po drugie, nie tylko chrześcijanie obchodzą w tym okresie swoje święta. Właściwie wszystkie religie obchodzą w tym czasie jakieś święta (a istnieje też parę świąt świeckich obchodzonych właśnie w tym okresie). Wiąże się to z tym, że religijne święta powstawały wokół mniej lub bardziej naturalnych zjawisk czy wydarzeń. W tym przypadku chodzi o przesilenie zimowe. Wiele religii obchodzi w tym okresie święta związane z odnawianiem życia, czy wręcz odradzaniem się jakiegoś boga. Miało to związek z tym, że właśnie w dniu przesilenia zimowego Słońce, które „ubywało”, zaczyna coraz dłużej gościć na niebie (dni stają się coraz dłuższe). O wielu z tych religijnych świętach można przeczytać w sieci, np. na Wikipedii.

Jeśli chodzi o same tradycje, to myślę, że każdy chrześcijanin przyzna, jeśli go o to zapytać, że rzeczywiście nie były one częścią chrześcijaństwa od samego początku. Wydaje się to w miarę oczywiste. Z czego jednak przeciętny chrześcijanin nie zdaje sobie sprawy, to pochodzenie owych tradycji. Osobiście śmiem twierdzić, że w świętach Bożego Narodzenia nie ma prawie nic chrześcijańskiego - większość tradycji została zapożyczona z innych religii. Ba! - Nawet samo narodzenie chrześcijańskiego boga wygląda, jakby było zapożyczone z innych religii. Ale po kolei.

wtorek, 6 listopada 2012

Aborcja

Podsumowanie

Niedawno było święto zmarłych, więc pozwolę sobie z tej okazji napisać coś niecoś o sprawach życia i śmierci.

Obecnie trwa w Polsce burza na temat aborcji(*). Politycy głosowali za tym, żeby zaostrzyć i tak już bardzo restrykcyjną ustawę, dzięki czemu miała by ona teraz uniemożliwiać nawet usunięcie płodu o którym wiadomo, że urodzi się kalekim dzieckiem, które będzie przez to cierpieć i przez co cierpieć będzie jego otoczenie (że o ciążach pochodzących z gwałtu nie wspomnę). Co ciekawe, politycy mieli w tych głosowaniach pełną swobodę ponieważ to była niby ich sprawa światopoglądowa. Nie mówię, że to źle, ale można by się zastanowić, czy taki światopogląd, który zrównuje połowę społeczeństwa de facto z jakimiś hodowlanymi zwierzętami nie posiadającymi władzy nad własnym życiem i służącymi do rozrodu jest warty szacunku, że o posiadaniu go nie wspomnę.

(*) - Jak dla mnie jest to odwracanie uwagi od rzeczywistych problemów, ale mniejsza o to.

Podobnie Kościół wypowiedział się w obronie owych polityków, że nie wolno ich krytykować, ponieważ w takich sprawach ludzie powinni kierować się własnym sumieniem. Ciekawe, czy biskupi mówili by to samo, gdyby politycy głosowali niezgodnie z tych biskupów poglądami? Ciekawi mnie również - skoro to jest sprawa osobistego sumienia - dlaczego Kościół nie zostawi tego sumieniu ludzi? Dlaczego zamiast tego próbuje narzucać swoją ideologię społeczeństwu - albo z ambony, głosząc swoje nauki, albo za pomocą ustawy uchwalanej przez posłów działających zgodnie z naukami i wolą Kościoła? Poza tym - no weźcie - to są przecież politycy! Generalizuję teraz, ale na podstawie tego co można zobaczyć w polskiej i nie tylko polityce, śmiem twierdzić, że politycy głosują zgodnie z własnymi sumieniami (cokolwiek by to miało znaczyć) tylko wtedy, kiedy im to pasuje.

Dla przeciwwagi i niejako dla otuchy przytoczę tu jeszcze orzeczenie sądu w Strasburgu w sprawie 14-latki, która została zgwałcona i której bezprawnie odmówiono usunięcia ciąży. Dla przypomnienia: w 2008 roku została zgwałcona i zaszła w ciążę 14-letnia dziewczyna. Wg. polskiego prawa mogła przeprowadzić aborcję, jednak szpitale odmawiały jej tego, w zamian proponując rozmowę z księdzem (sic!) . W końcu po długich męczarniach i szykanach ze strony zarówno społeczeństwa, jaki i państwa oraz lekarzy aborcję jednak przeprowadzono. Wyrok trybunału w Strasburgu brzmi: Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a także prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego (i musi w związku z tym zapłacić odszkodowanie). Oczywiście "obrońcy nienarodzonego życia"(*) nie biorą takich praw pod uwagę, ponieważ jakieś tam rozwijające się komórki, które nie posiadają nawet jeszcze (w pełni rozwiniętego) układu nerwowego są ważniejsze niż już urodzone osoby, które posiadają świadomość i potrafią cierpieć - wszystko jedno czy są to dzieci czy dorośli .

(*) - Dałem tych "obrońców" w cudzysłowach, ponieważ gdy się im dobrze przyjrzeć, okazuje się że oni nie bronią żadnego życia. Ba! - oni nie bronią nawet żadnych ideałów. Oni próbują tylko własne ideały narzucić reszcie społeczeństwa.

niedziela, 28 października 2012

Biblia a małżeństwo

Jakiś czas temu pisałem o aferze dotyczącej sieci fast-foodów "Chick-fil-A" i wspomniałem, że szef owej sieci otwarcie promuje homofobię podpierając się przy tym Biblią.

Biblia to dosyć bezbronna książka - zawiera wiele sprzeczności, dzięki czemu ten kto chce, może ją interpretować tak, jak mu to pasuje - szczególnie, że można wyrywać odpowiednie kawałki z kontekstu. Chrześcijanie często podpierają swoje prywatne (nie mogę tego inaczej nazwać) poglądy/ideologie korzystając z odpowiednich fragmentów Biblii, które je akurat popierają.

To prawda, że Biblia potępia homoseksualizm (przykładowo Kpł 18:22), ale Biblia nakazuje też zabijać homoseksualistów (Kpł 20:13 BT): "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.". Żaden normalny chrześcijanin nie żąda jednak śmierci dla gejów - tylko pozbawienia ich prawa do małżeństwa(*).

(*) - Właśnie zdałem sobie sprawę, że to zdanie może zostać źle zrozumiane. Nie wszyscy chrześcijanie są homofobami i nie wszyscy sprzeciwiają się związkom homoseksualnym. Spora ilość chrześcijan nie ma żadnego problemu z ideą zawierania małżeństw przez gejów i lesbijki. Tak po prawdzie to słyszałem nawet (ale nie mogę znaleźć żadnych statystyk, żeby to potwierdzić), że tacy chrześcijanie stanowią większość!

W tym zdaniu chodziło mi o to, że z tych chrześcijan którzy sprzeciwiają się małżeństwom homoseksualistów, nikt nie domaga się ich śmierci (nie liczę tu oczywiście żadnych skrajnych przypadków, które pod tym akurat względem stanowią wśród chrześcijan zdecydowany margines).

No właśnie. A co Biblia mówi w kwestii małżeństwa?