czwartek, 15 maja 2014

Święta Księga

Zanim przejdę do rzeczy, chciałbym zaznaczyć, iż nie chcę tutaj dyskutować o istnieniu bądź nieistnieniu jakiegokolwiek boga. Nie krytykuję tu też wierzących za to, że nie stosują się do nakazów swoich świętych ksiąg ani za to, że uznają ją za „prawdziwą” wybiórczo jedynie. Wręcz przeciwnie - chwała im za to!

W artykule tym chciałbym skrytykować niekonsekwencję w stosunku wiernych do swoich świętych ksiąg i wyjaśnić, dlaczego nie powinny one być uznawane za święte przez kogokolwiek.

Jest wiele „świętych ksiąg” różnych religii, ja jednak chciałbym powiedzieć coś niecoś od siebie o Biblii - ponieważ ją akurat znam. Nie bez znaczenia jest też fakt, że żyję w kraju, gdzie 9/10 ludzi jest nominalnymi katolikami(*), a z pozostałych co drugi jest chrześcijaninem.

(*) - Wg. spisów przeprowadzanych co jakiś czas przez Kościół, tylko ok. co trzeci jest praktykującym katolikiem. A z własnego życia i z tego, co opowiadają inni wiem, że wielu katolików ostro sprzeciwia się niektórym działaniom Kościoła i nie wszyscy z nich wierzą we wszystkie tzw. „prawdy” wiary.

Chrześcijanie nazywają Biblię świętą, a wielu z nich również za taką ją uważa. Jest tak bardzo często dlatego, że nie znają oni całej jej zawartości - tylko wybrane troskliwie przez ich pasterzy, zatwierdzone odgórnie fragmenty(*).

(*) - Niektórzy z nich znają Biblię w całości. I dalej uznają ją za świętą. Akcje biblijnego boga uznają za sprawiedliwe i uważają je za przejaw miłości. Trochę żal mi tych ludzi, których religijna indoktrynacja pozbawiła możliwości rozróżniania pomiędzy dobrem a złem.

W obronie świętości owej książki(!) są oni gotowi utrudniać, a często i niszczyć ludzkie życie! Nie wolno jej drzeć (broń Boże „publicznie” jeszcze(*)) ani źle się o niej wyrażać. Tymczasem jakakolwiek inna książka o podobnej zawartości byłaby przez tych samych ludzi ostro skrytykowana, pogardzana, a nawet zakazana!

(*) - Mowa o Nergalu, rzecz jasna. Sęk w tym, że zrobił on to na zamkniętej imprezie i dodatkowo zabronił rozpowszechniania nagrań. Ale mniejsza już o to.

Żeby nie być gołosłownym, nakreślę pokrótce ponurą zawartość owej świętej księgi.

Zacznę z grubej rury - ofiary z ludzi. Każdy zna historię o Abrahamie. Miał on złożyć w ofierze Bogu własnego syna, Izaaka, z polecenia owego Boga. Ostatecznie do ofiary jednak nie doszło, a sam Abraham uznawany jest przez 3 największe religie monoteistyczne za człowieka świętego - ponieważ chciał zabić swojego syna okazał posłuszeństwo głosom Bogu. Niestety, podobnego szczęścia nie uświadczyła córka Jeftego (Sdz 11), która została złożona Jahwe w podzięce za pomoc Boga w wyrżnięciu Amonitów. W księdze Liczb (rozdział 31) możemy przeczytać o złożonych w ofierze oddanych Bogu 32 jeńcach wojennych. W tym kontekście nakaz Boga (Wj 13), aby poświęcać mu pierworodne dzieci budzi dosyć niemiłe skojarzenia(*).

(*) - Wiem, że można to tłumaczyć inaczej - że oddawano te dzieci na służbę do świątyni. I pewnie tak później było. Istnieją jednak przesłanki aby sądzić, że pierwotnie naprawdę było to składanie ofiar z ludzi (patrz linki na końcu artykułu).

Napomknąłem już o masowej rzezi dokonanej na Amonitach. W Biblii Bóg często pomaga Izraelitom w masowych ludobójstwach. Najbardziej odrażający tego przykład można znaleźć we wspomnianej już księdze Liczb, rozdział 31, gdzie Bóg każe wybić Izraelitom wszystkich - włączając w to małe dzieci, ale tylko chłopców. Małe dziewczynki i młode dziewczęta, które nie uprawiały jeszcze seksu (zastanawia, jak oni to sprawdzali w bitewnym zgiełku) Izraelici mieli sobie zostawić. Nie tylko Izraelici dopuszczają się masowych mordów z polecenia Boga, czy w jego imieniu. Sam Bóg również nie ma skrupułów w pozbawianiu życia ludzi - czy to zsyłając plagi, ogień z nieba czy globalną powódź. Często robi to... aby ukazać swoją chwałę i potęgę (Wj 9).

Odrażające są prawa dane przez dobrego ponoć Boga swojemu wybranemu narodowi. Właściwie każde poważniejsze przewinienie (takie jak np. bycie czarownicą, bycie nieposłusznym dzieckiem, bycie zgwałconym albo nawet zbieranie opału w szabat) karane powinno być okrutną śmiercią (przez ukamienowanie, ew. spalenie na stosie).

Zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie sankcjonowane jest niewolnictwo (w Starym Testamencie dodatkowo Bóg daje Izraelitom szczegółowe instrukcje dotyczące handlu i traktowania niewolników).

W Biblii kobieta zawsze traktowana jest jako istota niższa, mniej godna niż mężczyzna. To kobieta winna jest upadkowi człowieka. To kobiety mają siedzieć cicho i być posłuszne mężczyznom (1 Tm 2). Kobiety liczone są jako własność mężczyzn razem z bydłem i niewolnikami (jak np. w boskich przykazaniach - patrz Wj 20).

Co prawda Biblia zakazuje niby kazirodztwa(*), ale jest w niej opisane mnóstwo tego rodzaju związków - i to nie jakichś pośledniejszych postaci, ale samych patriarchów - Lot, Abraham, w trochę łagodniejszej postaci Jakub i jeszcze parę innych osób. Z resztą - w ogóle zachowania tych biblijnych patriarchów i królów bardziej przypominają poczynania jakichś barbarzyńskich władyków niż ludzi świętych którzy są (byli/powinni być) blisko Boga.

(*) - Z małymi "ale". Patrz tutaj.

Są też w Biblii zawarte inne, niezbyt przyzwoite opisy („Zapałała namiętnością do swoich zalotników, których członki były jak członki osłów, a wytrysk ich nasienia jak wytrysk ogierów.” - Ez 23:20, ale radzę to poszukać w Biblii Warszawskiej, w Biblii Tysiąclecia „złagodzono” ów przekład ). Innym smutnym przykładem „dobrych biblijnych obyczajów” jest oferowanie tłumowi córek, aby mógł je zgwałcić (Rdz 19 , Sdz 19).

Pieśń nad Pieśniami jest co prawda całkiem pięknym kawałkiem Biblii, ale obyczajowi puryści głoszący wszem i wobec, że ich moralność pochodzi z Biblii mogliby przeżyć mały szok po jej przeczytaniu .

W Biblii zawarte są porady dotyczące zdrowia, które dzisiaj uznalibyśmy za bzdury, często szkodliwe (przykładowo Kpł 14). W ogóle Biblijna wiedza o naszym świecie bardziej przypomina wierzenia tzw. „pierwotnych ludów” (którymi jest) niż objawienie wszechwiedzącego stwórcy owego wszechświata.

A skoro już przy tym jesteśmy. Wyobraźmy sobie, że wszechmogący Bóg, wszechwiedzący, czyli znający również ludzką naturę i wszechdobry Ojciec, chcący oszczędzić ludziom jak najwięcej cierpienia postanowił zakomunikować ludziom swoje przesłanie. Jakiego rodzaju przekazu, jakiego rodzaju księgę mogliby napisać natchnieni przezeń ludzie? Niesamowite tajemnice, dobre rady, jednoznaczne przekazy... Zamiast tego dostajemy pełen niejasności, wewnętrznych sprzeczności i dwuznaczności zbiór plemiennych mitów i poezji, prymitywnych praw, polityczno-religijnej propagandy i kroniki historyczne.

To tylko kilka wybranych ohydztw zawartych w tej książce. Mógłbym pewnie wypisać ich więcej, włącznie z konkretnymi przykładami, ale szczerze mówiąc - czy to nie wystarcza? Poza tym nie chcę się zbytnio rozpisywać (i tak już sporo napisałem) wiedząc, że ludzie nie lubią długich tekstów. Z resztą - zachęcam jak zawsze każdego do czytania Biblii.

Podobne argumenty mogłyby być z pewnością zastosowane również do świętych ksiąg innych religii - jak już jednak wspomniałem, osobiście znam tylko Biblię, o innych tylko słyszałem co nieco.

I to już koniec. Jeśli dotarłeś czytelniku aż do tego miejsca, chciałbym, abyś zastanowił się teraz, czy tego rodzaju książkę naprawdę ktokolwiek myślący i wrażliwy powinien nazywać i uznawać za świętą? A nawet jeśli - to jakim prawem zabrania się innym jej krytyki i wyśmiewania, na co - wziąwszy pod uwagę jej zawartość - Biblia chyba zdecydowanie zasługuje?

* * *

Do poczytania:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz