Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LGBT. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą LGBT. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 września 2015

Pedofilia

Ten artykuł właściwie nie będzie o samej pedofilii, chociaż rzecz jasna o niej też wspomnę. Będzie to bardziej pretekst do skrytykowania pewnego sposobu myślenia (czy raczej jego braku) cechującego niektórych ludzi. Ale do rzeczy.

Przeczytałem dzisiaj, że pewien gościu zrobił – cytuję - „coming out” i powiedział wszystkim, że jest pedofilem. Muszę przyznać, że miał jaja. Gościu powiedział, że nigdy nie zrobił krzywdy dziecku, ani nawet nie ogląda pornografii dziecięcej i nigdy w życiu nie zamierza poddawać się swoim skłonnościom. Jeśli to prawda, to czuję do niego szacunek. Dlaczego? Ponieważ musi się on zmagać z czymś strasznym, a mimo to daje radę i nie poddaje się.

Pedofilia jest zła. Jest zła z oczywistych powodów, jeśli prowadzi do robienia krzywdy dzieciom. Ale nawet jeśli tak się nie dzieje, jeśli - jak w przypadku wspomnianego mężczyzny - dany pedofil jest w stanie zapanować nad swoimi skłonnościami, to też jest zła, ponieważ niszczy życie takiego człowieka!

Ale pedofil sam w sobie nie jest nikim złym – oczywiście tak długo, jak długo nie robi nikomu krzywdy. Owszem – ma niebezpieczne skłonności, dlatego trzeba na niego uważać (izolując go przykładowo od dzieci – coś, czego Kościół Katolicki najwyraźniej nie jest w stanie zrozumieć), ale nie można go karać, jeśli nie zrobił nic złego. Nie, jeśli chcemy pretendować do miana cywilizowanego państwa/społeczeństwa/człowieka.

I dlatego właśnie, że pedofilia jest zła, nie można jej zalegalizować i mam nadzieję, że nigdy nie zostanie ona zalegalizowana.

Można by pomyśleć, że to zrozumiałe. Oczywiste wręcz. A jednak niektórzy zdają się tego nie rozumieć.

Mówię o homofobach. Wspominałem już o tym, że ludzie nienawidzący homoseksualistów (czy ogólnie środowiska LGBT) często stosują argumenty zrównujące homoseksualizm z pedofilią.

Dla mnie osobiście jest to coś niezrozumiałego! Jak zdrowy, w pełni władz umysłowych człowiek może nie widzieć różnicy między uprawianiem seksu z dorosłą osobą (za jej zgodą), a uprawianiem seksu z dziećmi! No chyba że osoby te nie są w pełni władz umysłowych. To by wiele wyjaśniało. A swoją drogą współczuję ich rodzinom, w szczególności zaś ich dzieciom.

W artykule nazwano też pedofilię orientacją seksualną. Jeśli przyjmiemy że orientacja seksualna to po prostu rodzaj skłonności, jaką odczuwa dana osoba, to jest to poprawne określenie i właściwie nie ma o czym mówić. Ale w komentarzach z tego powodu rozgorzała wojna.

Jedni pisali, że to nie jest wcale orientacja seksualna, tylko zboczenie (pewnie nie chcieli, aby kojarzono pedofilię z homoseksualizmem – i wcale im się nie dziwię), inni z kolei zaczęli wysuwać stare, wyświechtane brednie argumenty, że po zalegalizowaniu orientacji homoseksualnej przyjdzie teraz pora na zalegalizowanie orientacji pedofilskiej (czy coś w tym guście).

No więc nie! Pedofilia jest zła i dlatego nie będzie zalegalizowana. Homoseksualizm nie jest zły, dlatego walczymy o prawa gejów i lesbijek! To naprawdę takie proste. Tylko że zamiast skupiać się na słowach, trzeba by trochę pomyśleć, a dla niektórych jest to zapewne coś nieosiągalnego.

Nienawiść ogłupia. Widać to na przykładzie tych ludzi, którzy chociaż wiedzą, że pedofilia jest zła, to jednak nie potrafią (lub nie chcą) jej odróżnić od czegoś, co nie posiada żadnych znamion zła. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Być może jednym z powodów jest zła edukacja w dziedzinie moralności. Ale czemu tu się dziwić, skoro odpowiedzialność za to wzięła na siebie instytucja, która jest obmierzłą karykaturą idei oficjalnie przez siebie głoszonych?

Remedium na to byłaby fachowa edukacja, która uczyłaby ludzi, dlaczego coś jest złe lub dobre, a nie tylko jakichś przykazań, zakazów czy nakazów. Ja sam nie miałem lekcji etyki, więc nie wiem, czy w obecnym stanie uczą one zrozumienia dobra i zła. Wyrażam nadzieję, że tak(*) i że w przyszłości ludzi przepełnionych bezrozumną i bezsensowną nienawiścią będzie coraz mniej.

(*) - Chociaż znając stan naszej edukacji, która woli uczyć suchych faktów, zamiast zrozumienia tematu, mam co do tego spore wątpliwości.

Tymczasem jednak musimy żyć w świecie, w którym ludzie przepełnieni nienawiścią i bredzący co im ślina na język przyniesie ciągle mogą jeszcze liczyć na społeczną akceptację, a nawet na szacunek. Na szczęście jednak jest to akceptowane przez coraz mniejszą ilość ludzi.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wychowywanie dzieci przez homoseksualistów

Niedawno pisałem o małżeństwach homoseksualnych i wspomniałem, że nie ma żadnych argumentów przeciwko zalegalizowaniu takich związków. Podtrzymuję swoje zdanie na ten temat – nie widziałem jeszcze żadnego sensownego argumentu „przeciw”.

Mogę się rzecz jasna mylić – jeśli tak jest, jeśli ktoś zna takie argumenty, z chęcią ich wysłucham. Uprzedzam jednak, że jakiekolwiek odwoływanie się do tradycji (w szczególności tej religijnej) czy wręcz do definicji słownikowych uważam za głupie. Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć, dlaczego.

Dzisiaj jednak chciałbym napisać o czymś innym. Temat jest pokrewny: chodzi o adoptowanie dzieci przez homoseksualistów i o wychowywanie przez pary homoseksualne takich dzieci.

W przeciwieństwie do małżeństw/związków jednopłciowych tutaj jak najbardziej istnieją sensowne argumenty „przeciw”. Wszystkie one odwołują się do dobra dzieci (te sensowne, bo istnieją także argumenty, które są bezsensowne).

środa, 8 lipca 2015

Tolerancja inaczej

Niedawno w trakcie referendum w Irlandii ludzie zdecydowali, że nie mają nic przeciwko małżeństwom jednopłciowym. Kardynał Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu i najbliższy ponoć współpracownik papieża Franciszka uznał to za „porażkę ludzkości”.

Nie zastanowiło go widocznie dlaczego Irlandia, kraj do niedawna ultrakatolicki, postąpił wbrew marzeniom Kościoła. Ilość skandali, nie tylko tych seksualnych, w których Kościół brał czynny udział była tak zatrważająca, że ludzie masowo zaczęli się od niego odwracać. Obecnie kardynał, który najwidoczniej ma zarówno krótką pamięć jak i wybiórczą ślepotę w kwestii moralności organizacji którą reprezentuje, ośmiela się nazywać wybór tych ludzi porażką.

Kardynał ów nie poinformował mediów, czy uznałby za sukces stosowanie w kwestii małżeństwa biblijnych standardów (no wiecie – poligamia, gwałcenie swoich niewolnic, kamienowanie nie-dziewic i inne tego typu rzeczy). Nie wyjaśnił też, dlaczego on sam oraz jemu podobni żyją wbrew nakazom Ojców Kościoła.

Kilka dni temu Sąd Najwyższy USA orzekł, że małżeństwa jednopłciowe są legalne na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Wielu ludzi uznało to za sukces człowieczeństwa i cywilizacji. Nie ma bowiem żadnych przeciwwskazań, które by kazały nam odmawiać homoseksualistom prawa do zawierania legalnego związku – a w każdym bądź razie nikt takich argumentów „przeciw” jak do tej pory nie przedstawił. Zabranianie natomiast takich związków jest zwykłym łamaniem praw człowieka.

I nie – argumenty w stylu: legalizacja związków homoseksualnych doprowadzi do legalizacji zoofilii, pedofilii czy innych tego typu rzeczy się nie liczą. To zwykłe oszczerstwa, brednie niepoparte żadnymi faktami. Notabene – dokładnie takich samych argumentów używali jeszcze wcale nie tak dawno temu przeciwnicy małżeństw... międzyrasowych! Tak jest – argumenty homofobów są niemalże identyczne z tymi, które używali (i ciągle używają) rasiści.

Przy okazji tych dwóch wydarzeń, szczególnie tego drugiego, przetoczyła się przez internet zwyczajowa fala nienawiści. Właściwie nawet by mnie to nie ruszyło, gdyż jestem już w miarę przyzwyczajony do ilości jadu, jaki potrafi tkwić w ludziach. Ale ten hejt pojawiał się też na portalach o charakterze rozrywkowym (które akurat często przeglądam dla rozrywki właśnie ).

Nie jestem naiwny i wiem, że nie służą one tylko rozbawieniu lub zaintrygowaniu odwiedzającego ich gościa. Ale tym bardziej myślę, że należało to jakoś skomentować i potępić. Co też, generalnie rzecz biorąc, zrobiłem.

Ale chciałbym tu poruszyć troszkę inną kwestię – cała powyższa krytyka przejawów homofobii była po temu jedynie pretekstem.

Chodzi mianowicie o pewnego rodzaju rozdzielanie jakiejś grupy społecznej na tych „dobrych” i tych „złych”. I chodzi tu nie tylko o homoseksualistów. Ale na ich przykładzie:

wtorek, 4 lutego 2014

Stop rodzinofobii

Z takim hasłem wyszli w tę niedzielę ludzie, aby protestować przeciwko możliwości adoptowania dzieci przez pary homoseksualne.

Homofobia to nienawiść wobec homoseksualistów. Jak w większości przypadków nienawiści, jest ona bezpodstawna i głupia. W tym przypadku świadczy o tym kilka rzeczy:

Po pierwsze - protest ten został zorganizowany jako odpowiedź na rezolucję Unii. Sęk w tym, że rezolucja ta (jak słyszałem) nic nie mówi o adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Po drugie - protestowano przeciwko dawaniu parom homoseksualnym „przywilejów”. Dla ludzi przepełnionych ślepą, bezrozumną nienawiścią przywilejem dawanym ich „wrogom” będzie wszystko to, co oni mają już zapewnione. To jest chore! „Normalne” pary mogą adoptować dzieci. Homoseksualiści nie. Zapewnienie im tej możliwości byłoby zrównaniem praw, a nie dawaniem im przywilejów! Patrząc na to z drugiej strony - skoro możliwość adopcji to przywilej, wychodzi na to, że to właśnie pary heteroseksualne są uprzywilejowane!

sobota, 28 września 2013

Strach przed homoseksualizmem

Chciałem najpierw zatytułować ten artykuł „Homofobia”, termin ten jednak oznacza przypadłość umysłu każącą swoim nosicielom nienawidzić homoseksualistów za to, że są homoseksualistami. Ja natomiast chcę napisać o strachu przed posądzeniem (kogoś) o bycie homoseksualistą - a strachowi takiemu, jak mi się wydaje, nie musi wcale towarzyszyć nienawiść.

Parę dni temu miałem okazję przeczytać pewien tekst (autorstwa którego litościwie nie zdradzę, aczkolwiek obeznani z tematem pewnie i tak się domyślą, o jaki tekst chodzi), który wykazywał, że Kajko i Kokosz nie byli gejami. Podejrzenie owo wzięło się stąd, że obaj woje spali swego czasu w jednym łożu (no i nie mieli też żadnych dziewczyn) - jakby ów fakt o czymś definitywnie przesądzał. Mi samemu i pewnie niejednemu z was zdarzało się przy różnych okazjach spać w jednym łóżku z osobą tej samej płci, że o jednej sypialni nie wspomnę, a jakoś nikt nigdy nie robił z tego żadnej afery, nikomu do głowy nawet nie przyszło, że to mogłaby być jakaś oznaka homoseksualizmu - no i w sumie czemu miało by tak być?

Przyznam uczciwie - całość była pisana więcej, niż z przymrużeniem oka, więc ten dowód również zapewne nie był pisany serio, niestety z takimi skojarzeniami i obronami - jak najbardziej poważnymi - swoich bohaterów można się co jakiś czas spotkać.

niedziela, 28 października 2012

Biblia a małżeństwo

Jakiś czas temu pisałem o aferze dotyczącej sieci fast-foodów "Chick-fil-A" i wspomniałem, że szef owej sieci otwarcie promuje homofobię podpierając się przy tym Biblią.

Biblia to dosyć bezbronna książka - zawiera wiele sprzeczności, dzięki czemu ten kto chce, może ją interpretować tak, jak mu to pasuje - szczególnie, że można wyrywać odpowiednie kawałki z kontekstu. Chrześcijanie często podpierają swoje prywatne (nie mogę tego inaczej nazwać) poglądy/ideologie korzystając z odpowiednich fragmentów Biblii, które je akurat popierają.

To prawda, że Biblia potępia homoseksualizm (przykładowo Kpł 18:22), ale Biblia nakazuje też zabijać homoseksualistów (Kpł 20:13 BT): "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.". Żaden normalny chrześcijanin nie żąda jednak śmierci dla gejów - tylko pozbawienia ich prawa do małżeństwa(*).

(*) - Właśnie zdałem sobie sprawę, że to zdanie może zostać źle zrozumiane. Nie wszyscy chrześcijanie są homofobami i nie wszyscy sprzeciwiają się związkom homoseksualnym. Spora ilość chrześcijan nie ma żadnego problemu z ideą zawierania małżeństw przez gejów i lesbijki. Tak po prawdzie to słyszałem nawet (ale nie mogę znaleźć żadnych statystyk, żeby to potwierdzić), że tacy chrześcijanie stanowią większość!

W tym zdaniu chodziło mi o to, że z tych chrześcijan którzy sprzeciwiają się małżeństwom homoseksualistów, nikt nie domaga się ich śmierci (nie liczę tu oczywiście żadnych skrajnych przypadków, które pod tym akurat względem stanowią wśród chrześcijan zdecydowany margines).

No właśnie. A co Biblia mówi w kwestii małżeństwa?

sobota, 4 sierpnia 2012

Nie mam nic przeciwko Gejom, ale...

Czyli o "tolerancji" wobec homoseksualistów.

Onetu nie czytam. Ale czasem - głównie z nudów(*) - zajrzę tam, chociażby po to, żeby zobaczyć co tam u nich słychać .

(*) - Po sprawdzeniu pogody, którą na Onecie bardzo sobie cenię, gdyż sprawdza się u mnie bardzo często.

Od jakiegoś już czasu jestem świadomy małej afery z siecią fast-foodów "Chick-fil-A", której szef otwarcie promuje homofobię podpierając się przy tym Biblią(*). Dlatego gdy zobaczyłem odpowiedni tytuł na Onecie, od razu otworzyłem sobie artykuł, żeby zobaczyć, co polscy dziennikarze mają na ten temat do powiedzenia. Artykuł był bardzo stonowany i ograniczył się właściwie do zrelacjonowania sytuacji. Jak dla mnie 5 gwiazdek na 5 możliwych (a to dlatego, że według mnie "czyste" dziennikarstwo powinno właśnie na tym polegać, czemu przeciwstawiam programy "opiniotwórcze" takie jak Fakty, Wydarzenia czy inne).

(*) - Uzupełnienie: napisałem artykuł Biblia a małżeństwo, w którym staram się wyjaśnić, co widzę złego w tego typu postępowaniu.

Ale gdy spojrzałem na komentarze, od razu sobie przypomniałem powód, dla którego nie odwiedzam Onetu - żeby nie psuć sobie krwi głupotą niektórych ludzi (bo mam taki nawyk, że czytam komentarze z ciekawości co inni myślą o danej sprawie).

Oto parę przykładów "tolerancji":