Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Motoryzacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Motoryzacja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 maja 2022

Nowe zachowanie się kierowców

Najpierw tytułem wstępu chciałbym tylko napomknąć, że przeczytawszy swoje wcześniejsze wynurzenia na temat zachowania się kierowców na drodze, po tylu latach jazdy podtrzymuję to, co wtedy uważałem (a wtedy byłem początkującym kierowcą).

Nadal obserwuję strasznie wkurzające i niebezpieczne zachowania kierowców. Wydaje mi się, że głównym powodem jest straszliwy egocentryzm, czy też egoizm ludzi. Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem te dwa pojęcia i rozróżnienie między nimi. Chodzi o zwykłe niepatrzenie dalej niż czubek własnego nosa, nie przypisuję w tym momencie innym ludziom jakichś celowych złych intencji. Widać to zresztą nie tylko na drogach - w sklepach, w urzędach, dosłownie wszędzie.

Ale nie o tym chciałem pisać.

Jak wspomniałem w jednym ze swoich wcześniejszych artykułów, nie jestem świętym jeśli chodzi o bycie kierowcą (wogóle nie jestem świętym ). Ale staram się jeździć z głową, kierować się mimo wszystko przepisami, zwracać uwagę na swoje otoczenie i na innych kierowców, i nie doprowadzać do niebezpiecznych sytuacji. Chociaż nie jeżdżę przepisowo (prawie zawsze mam parę kilometrów więcej, niż to dozwolone), to jednak do tej pory sytuacja wyglądała tak, że 99% samochodów poza terenem zabudowanym mnie wyprzedzała. W terenie zabudowanym już niekoniecznie, ale też zdecydowanie ponad połowa kierowców jechała szybciej ode mnie.

Tak było do końca roku 2021.

Z początkiem nowego, 2022 roku sytuacja się zmieniła. Teraz to ja nagle zostałem zmuszony do wyprzedzania większości samochodów, mimo iż nie zmieniłem swojego stylu jazdy. Dochodziło do tego, że ludzie zaczęli jeździć nawet poza terenem zabudowanym wolniej, niż przepisowo w terenie zabudowanym! Powodem, jak można się łatwo domyślić, było wprowadzenie ostrzejszych kar za złamanie przepisów drogowych. Bo na pewno nie chodziło o warunki pogodowe, gdyż te nie pogorszyły się, a wręcz przeciwnie nawet.

W sumie bym o tym nawet nie wspomniał, ale po majówce sytuacja jakby się odwróciła - teraz znowu to ja jestem tym, którego większość wyprzedza (aczkolwiek nie jest to powrót do sytuacji sprzed 2022, chociaż możliwe że to w przyszłości też się trochę zmieni). Obydwie zmiany były na tyle nagłe i znaczące, że jestem tak na 95% pewien, że to zjawisko było realne. Przyczyną tym razem pewnie było to, że ludzie po prostu przyzwyczaili się do nowej sytuacji. Oczywiście to dotyczy tylko zachowania kierowców w moim obszarze - być może gdzieś indziej nic takiego nie zachodziło.

To tylko taka mała obserwacja, którą chciałem się podzielić.

sobota, 23 marca 2019

Ile dwutlenku węgla wytwarzam jadąc autem?

Dużo się mówi o tym, ile człowiek (zarówno w sensie jednostkowym jak i cywilizacji) wydala do atmosfery dwutlenku węgla. Obliczenia, które chcę tu przeprowadzić na pewno nie raz już prezentowano, ale ja ich nie pamiętam – a dzisiaj w trakcie powrotu z pracy naszła mnie taka myśl: „ciekawe, ile CO2 spalę samochodem w porównaniu z tym, co wydycham”. I o ile pewnie mógłbym to bez problemu sprawdzić w internecie, o tyle policzenie tego jest względnie łatwe a dla mnie dodatkowo przyjemne, dlatego postanowiłem policzyć to sam.

Ilość wydychanego CO2

Dane:

Skład wydychanego powietrza: CO2 = 4%

Objętość oddechowa: 0,5L

Ilość oddechów na minutę: 16 do 24, średnio 20

Gęstość CO2: 1,98 kg/m3 = 1,98 kg/1000L

W ciągu roku wykonujemy

365,25 dni * 24h * 60min * 20 oddechów = 10 519 200 oddechów

co daje nam:

0,5 L/oddech * 10 519 200 oddechów = 5 259 600 L wydychanego powietrza

w tym 4% to CO2, co daje nam:

0,04 *  5 259 600 L = 210 384 L wydychanego CO2

CO2 ma gęstość 1,98 kg / 1000L, co daje nam

1,98 kg/1000L * 210,384 1000L = 416,5 kg

Zbliżone wartości można znaleźć w internecie, dokładna wartość nie jest zresztą ważna.

Ilość spalanej benzyny

Benzyna to głównie węglowodory, co z dużym przybliżeniem można zapisać jako

CnH2n

Węgiel ma masę molową 12, wodór 1, więc węgla w węglowodorze jest 12/14.

CO2 ma masę molową 44, więc z danej ilości węgla powstaje 44/12 CO2.

Gęstość benzyny wynosi ~0,75kg/L

Z litra benzyny powstanie więc

44/12 * 12/14 * 0,75kg/L = 2,36kg CO2

I tu również można znaleźć w internecie praktycznie te same wartości, i tak samo jak wyżej dokładna wartość nie ma aż tak wielkiego znaczenia).

Z moich zapisków wynika, że rocznie spalam jakieś ~1300 L benzyny, co daje nam:

1300 * 2,36kg = 3068kg CO2

Co stanowi ponad 7 razy więcej, niż wydycham!

piątek, 27 stycznia 2017

Energia zużyta przez jadący samochód

Dawno już nie bawiłem się matematyką, ale dzisiaj mi się udało

Od kilku dni zastanawiałem się, jakie są opory ruchu jadącego samochodu. Po dokonaniu dwóch prostych pomiarów wystarczyło skorzystać z bardzo prostego wzoru, aby otrzymać siłę oporu ruchu.

niedziela, 14 lutego 2016

Spalanie paliwa w samochodzie

Jako właściciela samochodu (wysłużony, choć w dobrym stanie Golf IV ) interesuje mnie naturalnie jego spalanie.

Nikt nie uczył mnie nigdy żadnej „właściwej” techniki jazdy, więc sam, niejako naturalnie, wypracowałem sobie swoją własną technikę. Kierowałem się częściowo ekonomią jazdy a częściowo jej wygodą/przyjemnością. Rezultat był taki, że jeździłem na niskich obrotach: bieg zmieniałem na wyższy przy 2000 obr/min a na niższy nawet przy 1200. Rzadko kiedy wychodziłem poza 2000 – no chyba że wyprzedzałem, wjeżdżałem pod górkę lub jechałem już na piątce poza terenem zabudowanym.

Z góry mówię: wiem teraz, że to zbyt małe obroty. Silnik (ponoć) niezbyt dobrze się przy nich czuje. Chociaż zaznaczam tu, że mój silnik (1.6, benzyna) był przy takich obrotach bardzo cichy, nie dławił się, a przy moim spokojnym stylu jazdy nie miałem żadnych problemów z przyspieszaniem ani żadnych innych.

Ostatnio jednak w trakcie rozmów ze znajomymi wyszło, że jeżdżę na zdecydowanie zbyt niskich obrotach. Postanowiłem więc zmienić swój styl jazdy. Poszperałem tu i ówdzie i teraz zmieniam na wyższy bieg w okolicach 2700+ obrotów. W rezultacie jeżdżę też na wyższych obrotach – min. 2000 (czasem schodzę niżej – szczególnie przy zwalnianiu). Moja jazda stała się też bardziej agresywna – nie żałuję gazu, gdy przyspieszam (ale bez przesady – nie ruszam z piskacza ).

Spodziewałem się przynajmniej trochę zwiększonego zużycia paliwa, ale... okazało się, że spalanie w ogóle się nie zmieniło! Niezależnie od stylu jazdy utrzymuje się mniej więcej na poziomie 7L/100km!

Jestem naprawdę zdziwiony. Wiem co prawda, że wykonana praca nie zmienia się zasadniczo – więc pobrana z paliwa energia (czyli de facto jego zużycie) powinna być bardzo podobna, jeśli nie ta sama, ale silnik ma swoją charakterystykę. Jego moc i moment obrotowy (czyli to, w jaki sposób przekształca wykonaną pracę na ruch) zależą od obrotów. Spalanie paliwa powinno się więc różnić przy różnych obrotach.

Ale okazuje się, że nie.

Szukając w necie informacji na ten temat spotykałem się z różnymi poradami. Niektórzy zalecają nawet (trochę) wyższe obroty, tak do 3500 rpm – szczególnie przy przyspieszaniu. Ogólnie sprawa prosta nie jest i wychodzi na to, że przede mną jeszcze sporo nauki i eksperymentowania .

A skoro już jesteśmy w temacie ekonomii jazdy – okazuje się, że nie warto się zbytnio spieszyć. Na krótkich trasach i tak zaoszczędzimy tylko kilka minut, a na dłuższych – no cóż, niewiele więcej. Wiem z własnego doświadczenia – jadąc nawet 20km/h mniej (złe warunki pogodowe) potrafiłem przebyć daną trasę w praktycznie tym samym czasie! Biorąc natomiast pod uwagę fakt, że na dłuższych trasach i tak spędzimy sporo czasu, taka oszczędność może nie być warta świeczki.

Oczywiście to przy założeniu, że jedziemy (w miarę) przepisowo. Bo o średniej prędkości decydują wtedy w dużej mierze wolne odcinki (głównie w terenie zabudowanym) i przestoje (np. na światłach). Jadąc w odwiedziny do rodziny potrafię nie przekraczać średniej prędkości 70km/h mimo iż około połowę trasy pokonuję drogą ekspresową!

czwartek, 19 czerwca 2014

Kierowcy od siedmiu boleści

Niedawno zdałem prawo jazdy kategorii B, ale od pewnego czasu (ciągle) jeżdżę skuterem i zdążyłem zaobserwować już parę zachowań różnych kierowców, które nadają się normalnie do kryminału.

Żeby było jasne - ja sam nie jestem idealny. Nie będę się przyznawał, że łamię przepisy , ale naprawdę staram się jeździć zgodnie z nimi (ktoś mi kiedyś powiedział: „jeszcze” ), a większość moich wpadek wynika raczej z braku wprawy niż z ignorowania innych uczestników ruchu czy ze złej woli.

Wiedząc, że nikt nie jest idealny, mam wiele zrozumienia i cierpliwości dla innych kierowców. Ale czasem to, co widzę u innych przechodzi ludzkie pojęcie. Parę przykładów.

środa, 30 stycznia 2013

Polskie prawo chroni przestępców

No, nie tak do końca, rzecz jasna. Ale zdarza się.

Ale zacznijmy od tego, co mnie tak poruszyło, że postanowiłem napisać ten artykuł.

Oglądałem sobie jakieś tam wiadomości, czy fakty - już nie pamiętam (przyszedłem, gdy rodzina była już w trakcie oglądania) i usłyszałem co następuje:

Kierowca taksówki wyjechał z drogi podporządkowanej pomimo, że nadjeżdżały samochody. Był już na swoim pasie, gdy uderzył w niego samochód biorący udział w nielegalnych wyścigach, który znacznie przekroczył dozwoloną prędkość. W wyniku kraksy zginęła jedna osoba (19 letnia dziewczyna stojąca w tłumie widzów).

Kto powinien odpowiadać za śmierć tej dziewczyny?

Każdy normalny odpowiedziałby chyba, że osoba biorąca udział w owych wyścigach (obydwie osoby)(*). Ale wg. polskiej prokuratury (podkreślam - pomimo odmiennej opinii biegłych) - winnym śmierci tej osoby jest kierowca taksówki. Kierowca, który przekroczył szybkość będzie świadkiem na procesie taksówkarza (będzie odpowiadał za przekroczenie prędkości).

Normalnie nie wiem, co powiedzieć.

(*) - Kierowca taksówki nie jest tu oczywiście bez winy. Ale robienie z niego jakiegoś kozła ofiarnego - wbrew zdrowemu rozsądkowi i opinii biegłych, jest wg. mnie chore. Trudno było mi sprawdzić szczegóły wypadku - w internecie znajdywałem tylko ogólniki, dlatego opieram się na tym co zobaczyłem i usłyszałem w programie telewizyjnym. A z tego co zobaczyłem wynikało, że taksówkarz był tutaj najmniej winny - znajdował się już na swoim pasie, gdy nadjechały ścigające się samochody. Wg. wypowiedzi ludzi w internecie, kierowca ów nie pierwszy raz łamie prawo - ale to nie czyni go automatycznie winnym śmierci dziewczyny.

To nie jedyny taki przypadek.

Pamiętam sprawę z bardzo dawna już, ale takich spraw było i będzie pewnie więcej, gdy osoba która została napadnięta, odpowiadała przed sądem za pobicie swoich napastników. Wg. kodeksu karnego nazywa się to „przekroczeniem granic obrony koniecznej” (Art. 25 kodeksu karnego, jeśli dobrze odczytuję te prawnicze hieroglify).

Niedawno w Teleekspressie pokazywano człowieka, który obronił się przed włamywaczem szczując na niego psa - nie wiem, czy miał odpowiadać za coś, ale prokuratura w tej sprawie również sprawdzała, czy nie doszło do popełnienia przez ofiarę przestępstwa!

Do innych przykładów można zaliczyć szefów mafii wypuszczanych na wolność za kaucją (zwykłego obywatela nie stać z reguły na kaucję), brak lub opóźniona i neefektywna reakcja ze strony policji na zawiadomienia o przestępcach grożących zwykłym ludziom itp. Przestępcy mogą wygrać proces o zniesławienie lub naruszenie dóbr osobistych w przypadku, gdy się źle z nimi obchodzić - zwykłego obywatela czeka w takim wypadku z reguły rachunek za koszty procesu. Należy też wspomnieć, że w Polsce na przestępcę w zakładzie karnym przeznacza się więcej pieniędzy, niż na dziecko w sierocińcu.

Ogólnie można odnieść wrażenie (chciałbym wierzyć, że to tylko wrażenie), że z prawem łatwiej jest wygrać przestępcy niż zwykłemu obywatelowi. Po pierwsze taki przestępca jest często lepiej sytuowany niż przeciętny obywatel - a mając więcej pieniędzy w sądzie można więcej, bo stać na lepszego adwokata. Zwykły człowiek będzie się starał współdziałać z sądem i prokuraturą - z obawy przed karą, ale także ze zwykłej praworządności. Przestępca będzie miał w d*** jakiekolwiek przepisy czy prawo, będzie kręcił, opóźniał itp. Poza tym prawo jest tak skonstruowane, że nawet skazany przestępca może z niego wyciągnąć tyle korzyści, ile się da - włączając w to nawet jakiegoś rodzaju odwet na ofierze.

Rozumiem, że prawo (nie tylko polskie) nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych przypadków, dlatego skonstruowane jest tak, aby starało się być „bezpieczne” - tj. aby nie krzywdziło niesłusznie oskarżonych (mówię m.in. o domniemaniu niewinności, ale nie tylko) - jest to ważne i tak właściwie powinno być, ale to powoduje, że w niektórych sytuacjach przepisy bywają absurdalne i krzywdzą poszkodowanych, zamiast ich chronić. A przecież oprócz prawa jest jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek! Jednak wielu sędziów czy prokuratorów zdaje się o tym zapominać i woli się zdać na ślepe przepisy.

Prawo jest dla ludzi, a nie na odwrót!