wtorek, 4 lutego 2014

Stop rodzinofobii

Z takim hasłem wyszli w tę niedzielę ludzie, aby protestować przeciwko możliwości adoptowania dzieci przez pary homoseksualne.

Homofobia to nienawiść wobec homoseksualistów. Jak w większości przypadków nienawiści, jest ona bezpodstawna i głupia. W tym przypadku świadczy o tym kilka rzeczy:

Po pierwsze - protest ten został zorganizowany jako odpowiedź na rezolucję Unii. Sęk w tym, że rezolucja ta (jak słyszałem) nic nie mówi o adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Po drugie - protestowano przeciwko dawaniu parom homoseksualnym „przywilejów”. Dla ludzi przepełnionych ślepą, bezrozumną nienawiścią przywilejem dawanym ich „wrogom” będzie wszystko to, co oni mają już zapewnione. To jest chore! „Normalne” pary mogą adoptować dzieci. Homoseksualiści nie. Zapewnienie im tej możliwości byłoby zrównaniem praw, a nie dawaniem im przywilejów! Patrząc na to z drugiej strony - skoro możliwość adopcji to przywilej, wychodzi na to, że to właśnie pary heteroseksualne są uprzywilejowane!

Po trzecie - protestowano „w obronie dzieci”. W Polsce bodajże kilkadziesiąt tysięcy dzieci wychowywanych jest przez homoseksualistów (pochodzą one ze związków z poprzednimi partnerami). Odebranie tym dzieciom rodziców miałoby być „dla ich dobra”? Jakoś w to nie wierzę.

Po czwarte - uzasadniano swój sprzeciw tym, że wychowywanie dzieci w rodzinach jednopłciowych miałoby w jakiś sposób zakłócić ich rozwój seksualny. Homofobia to ślepa nienawiść - inaczej owi protestujący nie ignorowaliby tego, że już od dziesiątków lat (głównie na zachodzie, gdzie społeczeństwo jest trochę bardziej normalne) dzieci żyją w rodzinach homoseksualistów i jakoś nie mają problemów z „utwierdzeniem swojej tożsamości płciowej”. O badaniach naukowych, które potwierdzają tę obserwację nawet nie będę wspominał - dla tych ludzi naukowcy są dobrzy tylko, gdy dochodzą do wniosków im pasujących.

Swoją drogą wkurza mnie wykorzystywanie dzieci do rozgrywek politycznych.

Po piąte - protestowano w obronie „normalnej rodziny”. Normalna rodzina, czyli mama i tata. Znaczy się, jak dziecko wychowuje samotny ojciec, matka, albo dalsza rodzina (babcia, wujek z ciocią) to już nie jest normalna rodzina? A co z rodzinami, w których „ojciec bije, matka pije” ? Też normalna? Ale pewne jest jedno - dwóch facetów, którzy kochają dziecko i dbają o nie - to nie jest normalne .

Ludzie ci zabraniają innym zakładać własne, kochające rodziny. Podobnie jak w przypadku „obrońców życia”(*), którzy niszczą życie innych osób a nawet nie zawahają się przed tego życia odebraniem, to oni właśnie chcą niszczyć rodziny - to oni są przepełnieni rodzinofobią.

(*) - W większości przypadków to te same osoby.

Z własnego życia - miałem okazję dyskutować z osobą, której tożsamości tu nie zdradzę. Nie licząc tego, że byłoby to z mojej strony czyste chamstwo, po pierwsze - jest mi ona bliska i bardzo zależy mi na utrzymywaniu z nią przyjaznych stosunków, po drugie - nie chcę jej zrażać wyszczególniając ją w jakikolwiek sposób publicznie. Cały czas mam nadzieję, że może zmieni jeszcze ona swój stosunek do innych ludzi.

Osoba ta kiedyś ubolewała nad tym, że „będzie można zabrać dzieci biednej rodzinie i dać do wychowania rodzinie zastępczej złożonej z pary homoseksualnej”. Zadałem jedno pytanie - czy gdyby zabrać te dzieci i oddać „normalnej” parze, czy to też by było dla tych dzieci złe. Odpowiedź brzmiała, że tak. Okazało się, że problemem nie było to, że dzieci będą oddawane parom gejów czy lesbijek - tylko to, że będą zabierane swoim rodzicom. Jednak jego nienawiść tak bardzo przesłaniała mu ten fakt, że wolał pomstować na homoseksualistów.

Niedawno spytałem, dlaczego uważa, że homoseksualizm jest zły. Zamiast odpowiedzieć na to pytanie, zaczął mówić o tym, jakie to niesprawiedliwe, że w jego pracy jest gej i nie mogą go zwolnić (nie powiedział, dlaczego chcą go zwolnić), bo się boją pozwu. Miał to być przykład na to, że prawo jest niesprawiedliwe wobec „normalnych” ludzi (ponieważ chroni ludzi, którzy notorycznie są dyskryminowani). Nie chciał odpowiedzieć, dlaczego homoseksualizm jest zły. Pewnie nawet sam tego nie wie. Ale nienawiść nie potrzebuje tak naprawdę żadnych konkretnych powodów - wystarczą jej pozory.

Innym przykładem jest obwinianie homoseksualistów za wszystko, co złe - nawet za to, że społeczeństwo ich dyskryminuje. W taki sposób inna jeszcze osoba z mojego otoczenia próbowała usprawiedliwić swoją niechęć do tego, aby geje i lesbijki mogli adoptować dzieci - ponieważ inne dzieci by im dokuczały. Dla każdego normalnego, nieprzepełnionego nienawiścią, a przez to jasno myślącego człowieka jest oczywiste, że nie byłaby to wina homoseksualistów, tylko „normalnych” rodziców owych dzieci.

Homofobia to współczesna zaraza. Choroba tocząca ludzkie serca i umysły. Nie pozwalająca im klarownie myśleć, nakazująca nienawidzić innych ludzi - nie za to, co zrobili, ale za to, kim są. Jest równorzędna rasizmowi i seksizmowi. Co znamienne - nienawiść ta podsycana jest przez zorganizowaną religię. Dlaczego? Wolę nie nazywać tu rzeczy po imieniu. Nie chcę trafić przed sąd za obrażanie czyichś „uczuć religijnych” .

* * *

Słówko na koniec - tak na marginesie (a propos religii). W czasie protestu można było zobaczyć krzyż obwieszony jakimiś ulotkami. Ciekawe, że gdy jakiś artysta porwie na scenie pewną książkę, od razu podnoszą się zewsząd głosy o ukaranie zbrodniarza (no wiecie - obraza uczuć religijnych). Gdy jednak jacyś chrześcijanie zamieniają swój święty ponoć symbol religijny w coś w rodzaju przydrożnego słupa ogłoszeniowego, czy jakiegoś transparentu, to już jest OK? Jestem ciekawy, czy jakiś odważny chrześcijanin pozwie organizatorów owego protestu za obrazę jego uczuć religijnych? Głęboko w to wątpię .

Kościół zdaje się zauważył, że straszenie „ideologią gender” nie przynosi pożądanych rezultatów - ludzie (większość z nich) nie są aż tak głupi, aby uwierzyć w te brednie. Powoli wraca się więc to starych, wypróbowanych wrogów: homoseksualizmu, ateizmu (no chyba, że to sporadyczne wystąpienie). Swoją drogą - dlaczego wolno księżom publicznie znieważać ateistów(*)?

(*) - Nie, żeby było to coś nowego. Wcześniej w podobnym duchu wypowiadał się chociażby prymas Glemp, a nawet emerytowany papież Benedykt XVI a.k.a. Joseph Ratzinger.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz