piątek, 16 listopada 2012

"Kłamca"

Jak już wspominałem, niedawno skończyłem czytać tetralogię "Kłamca" Jakuba Ćwieka. Książki bardzo mi się podobały i mogę z czystym sumieniem polecić je każdemu fanowi fantastyki. Jednak jak w przypadku każdego dzieła i tu można się dopatrzyć kilku wad. Zamierzam pokrótce je opisać (o dobrych stronach też trochę powiem, ale - parafrazując profesora Tolkiena - o tych złych rzeczach opowiada się lepsze historie ).

Mała uwaga. Ja sam co prawda jestem na to uodporniony, ale zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie nie lubią, gdy im się opowiada szczegóły jakiejś książki czy filmu (tzw. spoilers). Dlatego lojalnie ostrzegam każdego, kto natknie się na ten artykuł, że w dalszej jego części znajdują się szczegóły dotyczące fabuły tej serii książek i jej zakończenia.

Zanim zacznę pisać tę małą recenzję, chciałbym zaznaczyć bardzo wyraźnie, że nie jestem profesjonalnym krytykiem, ani też żaden ze mnie pisarz (o czym można przekonać się samemu czytając moje artykuły ). Chciałem tylko i wyłącznie opisać własnymi słowami moje wrażenia z czytania "Kłamcy".

Pierwsze, co mi się bardzo podobało, to oczywiście wykorzystanie przez autora mitologii wielu różnych religii i połączenie ich ze sobą i z nowoczesnym światem wraz z jego technologią i problemami (chociaż będzie to też źródłem paru rzeczy, które mi się nie spodobały). Trochę brakowało mi postaci z mitologii hinduskiej(*) i arabskiej, ale może nie było dla nich zbytnio miejsca w fabule.

(*) - Przyznaję, że mam słabą pamięć i chociaż książki skończyłem czytać zaledwie parę tygodni temu, to już sporo szczegółów zdążyło się ulotnić. Gdybym się mylił i ktoś byłby mnie w stanie poprawić, to proszę bardzo.

Inna rzecz, która mi się podobała to pomysł z anielskimi piórami. I tu zamierzam od razu wspomnieć o wadzie "Kłamcy". Przez sporą część historii nie mamy pojęcia, o co chodzi z tymi piórami. I nawet później, gdy dowiadujemy się dlaczego aniołowie używają własnych piór jako swego rodzaju waluty, to motywy działania Lokiego pozostają dla nas całkowicie nieznane (Jasne - Loki mówi, że chce je zniszczyć, ale przecież to kłamca . Poza tym dlaczego by je wtedy zbierał?).

Kolejnym fajnym pomysłem były jabłka z sadu Hesperyd. Miały one mieć moc wzmacniania wiary ludzi, która dzięki temu mogła zostać wykorzystana w różny sposób - głównie do dawania mocy różnym bogom, ale były one też wykorzystane na koniec w celu pozbycia się głównego adwersarza naszych bohaterów (i przy okazji samych bohaterów) - ale o tym później.

Co mi się nie podobało?

Przede wszystkim brak jakiejś myśli przewodniej przez dwie pierwsze książki - ot, Loki wykonuje po prostu jakieś tam zlecenia. Niby cały czas wspomina się czy sugeruje, że ma jakiś tam plan, ale tego w ogóle nie widać. Nawet w dwóch ostatnich książkach nie ma żadnego planu. Loki wykonuje po prostu kolejne - owszem, dosyć specjalne, ale jednak - zlecenie, próbując nie dać się przy tym zabić i próbując przeciwdziałać apokalipsie. Podsumowując - pierwsze dwie książki czytało się jak jakieś zbiory opowiadań. Co oczywiście samo w sobie niczego im nie ujmuje, ale czytelnik podchodzi do lektury tych książek nastawiony na to, że Loki wykonuje jakiś swój ukryty plan - a tu lipa.

Z jednej strony fajne były różnego rodzaju odniesienia do współczesnej kultury masowej. Ale było ich stanowczo zbyt dużo i były potraktowane zbyt powierzchownie. Bardzo często zastępowały one de facto budowanie nastroju czy opisy - ot, dało się czytelnikowi coś znajomego (np. Loki miał wyglądać - chyba - jak jakiś metalowiec, czy co; Bachus jak jakiś szef mafii grany przez Roberta de Niro itp) i czytelnikowi miało się wszystko samo objawiać.

Loki zarówno w mitologii jak i we współczesnej kulturze (głównie mam tu na myśli Marvela) jest postacią negatywną, ale nie do końca. Taki tragiczny anty-bohater, który chociaż aniołem nie jest (pun intended) to da się do pewnego stopnia lubić. W "Kłamcy" jest właściwie podobnie, chociaż znowu - autor spłycił mocno jego charakter. Przez większość czasu Loki jest po prostu takim chłopcem od brudnej roboty, który poza tym ma swoje prywatne życie, w którym okazuje się być w miarę zwyczajnym facetem. Możliwości jakie dawała autorowi osoba Lokiego nie zostały w pełni wykorzystane. Można też odnieść wrażenie, że autor zbytnio starał się, aby wykreować Lokiego na takiego super-cool wporzo zimnego drania (wybaczcie mi proszę tego językowego potworka) - za bardzo starał się uatrakcyjnić Lokiego, w skutek czego za mało dopracował jego osobowość.

Jak już wspomniałem, Loki wykonywał dla aniołów brudną robotę. Oznaczało to głównie eliminowanie bogów i demonów, choć nie tylko. Pomysł ciekawy, ale owi bogowie - chociaż co prawda stracili sporo ze swej mocy - byli wykańczani zdecydowanie zbyt łatwo. Na przykładzie Zeusa - który posiadał olbrzymią moc, a wystarczyło, że Loki strzelił do niego z pistoletu i koniec. O wiele lepiej wyglądały walki np. archanioła Michała z Torem, czy chociażby Lokiego z braćmi strzegącymi bramy fałszywego Asgardu - były to walki w miarę wyrównane, fajnie opisane i widać było, że autor w ich przypadku postarał się. Nawet walka z Heraklesem (Negerblack ) była nieźle pomyślana - chociaż samo jej zakończenie jakby trochę naiwne. Przy nich zlikwidowanie Zeusa czy co niektórych innych istot wyglądało jak jakiś ochłap rzucony czytelnikom dla świętego spokoju.

Samo zakończenie było wg. mnie totalnie zrąbane. Cokolwiek można złego powiedzieć o reszcie książki, była to książka naprawdę fajna i dobrze się ją czytało. Ale końcówka była skonstruowana tak, jakby autor nie miał już żadnych pomysłów i chciał za wszelką cenę zakończyć tę serię.

Dla przypomnienia - pod koniec czwartej części Lucyfer właściwie już wszystko wygrał - koniec świata nastąpił, anioły i demony zostały pokonane i został sam Lucyfer ze swoją armią, oraz parę niedobitków ludzkości wraz z jednym aniołem i paroma bogami (no i Lokim). Żeby to jakoś odkręcić, Loki dzięki Metatronowi wpada na pomysł, aby wykorzystać do pokonania niezwyciężonego Lucyfera wspomniane już wcześniej jabłka wzmacniające wiarę i dające przez to ludziom niejako moc kreowania rzeczywistości. No i dzięki zmienionemu (ponownie - hehe ) przedstawieniu ludzie przestają wierzyć w zjawiska nadnaturalne i Lucyfer znika, a wraz z nim jego armia oraz bogowie z Lokim na czele. Koniec, kropka. Taki totalnie bezczelny deus ex machina. Totalnie nie wynikające z wcześniejszej akcji (chociaż do niej nawiązujące - anielskie pióra, jabłka) ucięcie fabuły, jakby autorowi znudziła się opowiadana historia i postanowił ją jak najszybciej zakończyć.

Oprócz tego, że to zakończenie było tak totalnie bezsensowne, z samą tego zakończenia fabułą mam parę problemów.

Pierwsza rzecz która mi nie pasuje, to owo znikanie nadnaturalnych istot. Bogowie zostali stworzeni, jak tłumaczy to Lokiemu Metatron, dzięki mocy sprawczej ludzkiej wiary. W przeciwieństwie do nich, wierzenia religii judeo-chrześcijańskich zostały w "Kłamcy" uznane za "prawdziwe" - tj. aniołowie zostali podobnie jak ludzie i świat stworzeni przez prawdziwego Boga. Jednak na koniec, gdy ludzie przestają wierzyć w zjawiska nadnaturalne, oprócz Lokiego, Bahusa, Erosa i całej reszty znika również Lucyfer - czyli bezpośrednie stworzenie Boga. Taka mała niekonsekwencja.

Pod koniec zostało też wprowadzone parę wątków, które zapowiadały się jako ważne, ale nie zostały w ogóle wykorzystane. Mam tu głównie na myśli przywrócenie do życia żony Lokiego, Sygin. Można było odnieść wrażenie, że będzie miała ona do odegrania jeszcze jakąś rolę w całej tej historii, tymczasem równie dobrze mogło jej w ogóle nie być. A nie była to pierwsza lepsza postać, jak jakiś przypadkowy pilot, którą można było potem "zlikwidować" ot tak sobie.

Podsumowując - autor miał dobry ogólny pomysł, ale jakby nie potrafił wcielić go do końca w życie. Szczegóły miejscami są niedopracowane, chociaż czasem właśnie autor jakby zbytnio skupiał się na pojedynczych szczegółach, przez co cierpiała reszta fabuły. Jak już jednak wspomniałem, cykl podobał mi się i ogólnie moje wrażenia są pozytywne.


Podziękowania dla mojego brata, dzięki któremu miałem możliwość przeczytania "Kłamcy" .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz