wtorek, 30 października 2012

Retcon

Niedawno skończyłem sobie czytać "Kłamcę" Jakuba Ćwieka. O samej książce chciałbym napisać innym razem. Ale z tej okazji chciałbym wspomnieć o pewnym zabiegu literackim. "Kłamca" miał dosyć konkretne zakończenie uniemożliwiające właściwie jego kontynuację. Więc gdyby jego autor chciał napisać jeszcze jakieś książki z tym bohaterem, musiałby albo pisać o wydarzeniach dziejących się przed wspomnianym końcem (prequele lub po prostu jakieś tam poboczne przygody), albo nagiąć nieco to, co wydarzyło się na końcu czwartego tomu "Kłamcy" - czyli zastosować retconning.

I tu dochodzimy do tematu tego postu.

Retcon to skrót od Retroactive Continuity. W skrócie - chodzi o to, że się udaje, że to co zostało już napisane, zostało napisane zupełnie inaczej niż w rzeczywistości - bo autor zmienił później koncepcję, albo po prostu żeby umożliwić dalsze przygody bohaterów.

Na przykładzie serii "Odyseja Kosmiczna": w pierwszej części (2001) Bowman dociera do Japetusa - księżyca Saturna. Jednak w następnej części (2010) fabuła toczy się tak, jakby celem misji Bowmana w poprzedniej książce był Jowisz. W tym akurat przypadku powodem zmiany koncepcji była fabuła filmu, w którym Monolit krążył właśnie wokół Jowisza - Arthur C. Clarke chciał dopasować książkę do filmu. Z jednej strony nie podobała mi się ta zmiana - pierwsza część z Japetusem była fajniejsza . Z drugiej jednak strony umiejscowienie tego monolitu nie było aż tak ważne i żeby dalsza fabuła miała więcej sensu, przeniesienie go było wręcz konieczne.

Osobiście nie lubię jednak retconningu i wątpię czy ktokolwiek to lubi. Zmiana koncepcji, naciąganie fabuły itp. zawsze psują jakość przedstawianej historii, że nie wspomnę o biednych fanach pragnących ustalić jakiś zwięzły kanon .

Szczególnie dobrze to widać na przykładzie komiksów i filmów z postaciami z uniwersum Marvela czy uniwersum DC. Praktycznie rzecz biorąc historia każdej kolejnej produkcji jest tworzona od nowa, tylko luźno nawiązując do legendy .

Nie twierdzę jednak, że ten zabieg zawsze musi być zły. Z pewnością istnieją przypadki, gdzie retconning był wręcz konieczny, żeby historia miała jakiś sens, że o innych jej walorach nie wspomnę (patrz dla przykładu wyżej, gdzie piszę o Odysei Kosmicznej). No i zdecydowanie nie twierdzę, że pisarze powinni się absolutnie wystrzegać tego zabiegu - sam przykładowo z chęcią przeczytałbym kontynuacje paru "zakończonych" książek .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz