wtorek, 1 października 2013

No true Scotsman

No true Scotsman to błąd logiczny polegający na próbie wyłączenia z danej kategorii pewnych jej przykładów na podstawie zmienionych ad hoc reguł przynależności do tej kategorii.

Może brzmieć trochę zawile, ale jest to bardzo prosty do zauważenia błąd, który jest w dodatku bardzo często popełniany (najczęściej przez ludzi nieuczciwych i dwulicowych, ale prawda jest taka, że każdemu może się on przytrafić).

Swojskim przykładem takiego błędu może być wysuwane przez niektórych Polaków twierdzenie, jakoby ich przeciwnicy polityczni, czy ideologiczni nie byli Prawdziwymi Polakami TM.

Termin został utworzony przez Antonego Flewa, który jako przykład podał (hipotetycznego) Szkota, który przeczytawszy w gazecie o popełnionych przez jakiegoś zboczeńca zbrodniach seksualnych, stwierdził, że żaden Szkot nie byłby do czegoś takiego zdolny. Gdy jednak wyszło na jaw, że owym zboczeńcem był właśnie pewien Szkot, nasz bohater stwierdza, że żaden prawdziwy Szkot nie byłby do tego zdolny.

Przyczyny, dla których ów błąd jest często popełniany, są często natury emocjonalnej - nikt nie chce być przykładowo kojarzony z kimś złym, dlatego wyłącza z własnej grupy społecznej tego kogoś zmieniając odpowiednio (a czasem i nie to nawet) kryteria przynależności to swojej grupy.

Najbardziej tego jaskrawym przykładem może być Hitler(*). Często powoływał się on na (chrześcijańskiego) Boga, twierdził, że wykonuje jego dzieło, sam określał siebie jako chrześcijanina, był popierany i współpracował zarówno z katolikami jak i protestantami, dodatkowo głośno i wyraźnie wypowiadał się przeciwko ateistom. Jednak wielu chrześcijan twierdzi, że nie był on (prawdziwym) chrześcijaninem - a niektórzy twierdzą wręcz, że ateistą (czy też agnostykiem)!

(*) - Temat ten chciałbym troszkę bardziej rozwinąć w kolejnym artykule. Jeśli jednak zdarzy się ktoś, kto to przeczyta (a wiem, że od czasu do czasu zdarzają się tacy nieszczęśnicy ) i chciałby koniecznie już teraz ze mną na ten temat polemizować - to niech najpierw zastanowi się nad tym: jeśli jesteś chrześcijaninem(ką), to musisz wiedzieć, że istnieje mnóstwo innych chrześcijan, które cię za takiego(ką) nie uważają. Ty sam(a) również zapewne nie uważasz przynajmniej niektórych z tych osób za chrześcijan. Kto z was ma rację?

Ostatnio miałem okazję zetknąć się z absurdalnym wręcz przykładem tego błędu. Otóż w pewnej dyskusji ktoś stwierdził, że nienawidzić jest nie po chrześcijańsku. Zauważyłem, że patrząc na historię i współczesność tej (tych) religii można odnieść zupełnie odmienne wrażenie(*). Wtedy ktoś inny odpowiedział, że „po chrześcijańsku” znaczy „wg. nauk Chrystusa” a nie „wg. woli Kościoła”, wykluczając tym samym z chrześcijaństwa prawie całe chrześcijaństwo (ujmując to innymi słowami - praktycznie rzecz biorąc całe chrześcijaństwo jest niechrześcijańskie - to ma nawet sens, nieprawdaż? ).

(*) - W poprzednim artykule próbowałem pokazać, że nauki Jezusa nie były wcale tak bardzo przepełnione miłością i pozbawione nienawiści, jak to się powszechnie uważa. Również nauki Ojców Kościoła były dalekie od ideału.

Błąd ten jest również popełniany przez wielu fanów - którzy uważają, że prawdziwi fani jakiegoś serialu/zespołu czy czego tam jeszcze muszą być tacy (najczęściej tacy jak oni) a nie inni.

Co ciekawe - sądzę, że nie popełnia się tego błędu, nazywając niektórych chuliganów pseudokibicami. A to dlatego, że wg. każdej sensownej definicji kibic to ktoś, kto interesuje się danym sportem, zagrzewa do walki ulubioną drużynę itp. Pseudokibice natomiast nie mają z tym nic wspólnego - wykorzystują jedynie fakt istnienia danej drużyny jako pretekst do niszczenia czy dania komuś po mordzie(*). Podobnie z resztą robią inni ludzie, którzy wykorzystują fakt istnienia swojej ojczyzny czy własnej religii jako pretekst do zdobywania władzy, pieniędzy, do szkodzenia innym, mając jednocześnie głęboko gdzieś wartości, jakie towarzyszą (ponoć) reprezentowanym przez nich ideom.

(*) - Nie przeczę, że niektórzy z owych chuliganów mogą być jednocześnie rzeczywistymi kibicami. No cóż - w prawdziwym świecie nic nie jest czarno-białe, nie ma się nad tym co rozwodzić, ani się temu zbytnio dziwić.

Napisałem wcześniej, że każdemu może się zdarzyć popełnić taki błąd - nie tylko hipokrytom. Myślę, że najlepszym sposobem, aby się przed tym ustrzec jest pamiętać, że najważniejsze jest to, kim jesteśmy my sami, a nie czy jakaś osoba jest prawdziwym czy nieprawdziwym kimśtam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz