niedziela, 11 października 2020

Maseczki cię (nie)zagazują

Gdy zaczęła się epidemia, wiele osób zaczęło się na ten temat wypowiadać (jak można się spodziewać wielu z nich mówiło totalne głupstwa), a co mądrzejsi zalecali wstrzymanie się z wypowiedziami do czasu, gdy naprawdę będziemy więcej wiedzieć. Dodatkowym powodem był też właśnie fakt, że wszyscy o tym pisali - więc po co jeszcze jeden dodatkowy głos, który jeśli byłby mądry to i tak utonąłby w powodzi głupoty.

Więc ja też się wstrzymałem, chociaż miałem parę uwag na ten temat, głównie pod adresem rządu i prowadzonych przez niego działań.

Trochę czasu już minęło, wiemy trochę więcej i chociaż cały czas jest w tym temacie pełno różnego rodzaju wypowiedzi, to głupoty jakby coraz więcej i niestety coraz więcej ludzi daje jej wiarę. Dlatego też zdecydowałem się skrobnąć parę słów na ten temat.


Ostatnio w pracy ktoś podesłał filmik, na którym jakiś gościu pozujący na lekarza, na tle baneru pewnej firmy wyglądającą jakby była firmą medyczną, opowiada jakieś brednie o tym, że noszenie maseczek powoduje wdychanie spowrotem wydychanego dwutlenku węgla i zatrucie nim organizmu. Ja żadnego linka do tego filmu tu nie wrzucę, żeby nie nabijać wyświetleń, ale jeśli ktoś koniecznie chce, to niech sobie w YouTube(nie mogę tego już znaleźć) na Facebooku wyszuka frazę „Tomek Hawryluk maseczki”(nie mogę powiedzieć, że coś znajdziecie - nie mam Facebooka).

Nie mogłem znaleźć żadnych konkretnych informacji o tym panu, znalazłem za to informację o firmie w której, jak mogę się domyślać, pracuje. To firma kosmetyczna, zajmująca się różnymi terapiami, w tym „odmładzającymi” skórę. I chociaż większość z terapii przez nich stosowana pewnie raczej działa (są to, jak mi się wydaje, chyba standardowe zabiegi), to w opisie na ich stronie można znaleźć trochę pseudomedycznego bełkotu. Niezbyt zachęcające, jeśli chodzi o wiarygodność tego pana.

Ale wróćmy do niego samego.

Być może jest on rzeczywiście lekarzem. Nie świadczy to wtedy o nim dobrze, skoro rozpowszechnia pseudonaukowe bzdury, mogące powodować w ostatecznym rezultacie nawet ludzką śmierć. A jeśli nie jest, to czemu na takiego pozuje, używając nawet zwrotów „-my”, „jak to chirurdzy”? Znowu, obydwie opcje nie są zbyt zachęcające w kwestii jego wiarygodności.

A co z głoszonymi przez niego tezami? Że wydychany dwutlenek węgla, przez noszenie maseczki, trafia spowrotem do nas przy wdechu? Są to oczywiste, ewidentne brednie. Dlaczego? No chyba nie dlatego tylko, że ja tak powiedziałem, prawda? Ale ludzie wierzą w to co mówił ten pan właśnie tylko dlatego, że on tak powiedział.

Są to brednie ewidentne, bo jest to coś, co można bardzo łatwo sprawdzić samemu, bez potrzeby uciekania się do kosztownych, specjalistycznych, zakrojonych na szeroką skalę badań. Proponuję się o tym przekonać każdemu za pomocą bardzo prostego eksperymentu:

  1. proszę wziąć woreczek śniadaniowy
  2. przy spokojnym, lekkim wydechu proszę go napełnić
  3. proszę spróbować włożyć go pod maseczkę

Ciężko, prawda? Więc pytanie, gdzie się podziewa to powietrze, które wydychamy? Nie zostaje za maseczką, abyśmy mogli je wessać spowrotem, bo maseczka znajduje się blisko twarzy.

To powietrze wydostaje się poza maseczkę, gdzie ulega zmieszaniu z resztą atmosfery - i kolejna porcja powietrza, które wdychamy jest praktycznie taka sama jak ta, którą byśmy oddychali bez założonej maseczki. No chyba że ktoś wierzy, że maseczka w jakiś magiczny sposób to powietrze utrzymuje przy sobie, albo wchłania CO2 niczym gąbka, aby go nam oddać przy wdechu.

Nie są to jego oryginalne myśli. Podobne brednie są rozpowszechniane przez wszystkich antymaseczkowców i koronadenialistów. Niżej linkuję do filmiku, który obala tego rodzaju mity, pokazując przy tym jak można manipulować faktami nawet używając autentycznego, pokazujące obiektywne wyniki urządzenia (uwaga - po angielsku).

Wisienką i malinką na torcie są wypowiedzi tego pana na temat samej epidemii: według niego wirus jest nieistniejący. Noszenie maseczek zaś przyrównuje do gazowania więźniów w obozach koncentracyjnych. Czy ktoś jeszcze potrzebuje jakiegokolwiek dowodu na wiarygodność owego pana?

Na koniec jeszcze jedna rzecz. Można względnie tanio kupić sobie taki domowy pulsoksymetr i samemu, bez konieczności opierania się na czyimkolwiek słowie, sprawdzić czy rzeczywiście w trakcie noszenia maseczki spada nasycenie tlenu we krwi (co też wiele ludzi zrobiło, włącznie ze mną). Eksperyment z woreczkiem jednak powinien wystarczyć każdemu myślącemu człowiekowi, dlatego tak bardzo boli mnie, że brednie tego pana i innych mu podobnych łykają bez popijania skądinąd nawet inteligentni ludzie, wcale nie zastanawiając się nad jego słowami.

Obiecany link do filmiku:

https://www.youtube.com/watch?v=drN1VyLkEIY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz