środa, 11 października 2017

White pride, black pride

Jeśli ktoś ogląda w sieci memy, to być może natknął się na obrazek w następującym stylu:

Black pride = ok
Asian pride = ok
Gay pride = ok
White pride = racist

Lub coś podobnego – wariacji na ten temat jest wiele.

Mem taki ma w mniemaniu jego twórców „udowodnić”, że w obecnym świecie panują uprzedzenia wobec białych, a nie jak to mówi „oficjalna propaganda”, na odwrót.

Owszem – rasizm wobec białych jest możliwy i jest to jak najbardziej realne zjawisko. Istnieje nawet pojęcie odwrotnego rasizmu. Problem jednak w tym, że tego rodzaju przypadki przez samą swą naturę stanowią zjawisko względnie rzadkie.

Każdy, kto interesuje się takimi problemami jak równość, tolerancja czy sprawiedliwość wie, że tego rodzaju sytuacje nie są symetryczne. W społeczeństwie, gdzie istnieje pewna większość, która w dodatku w przeszłości (ale także obecnie - co prawda w mniejszym stopniu, ale jednak) prześladowała pewną mniejszość, ruchy walczące o prawa owej większości nie będą analogiczne wobec odpowiednich ruchów walczących o prawa (ciągle jeszcze) prześladowanych mniejszości.

A w społeczeństwie zachodnim historia prześladowań mniejszości etnicznych ciągle odbija się nam niezbyt przyjemną czkawką.

Do tych rozważań „teoretycznych” należy też dodać tzw. reality check – czyli sprawdzenie jak w rzeczywistości wyglądają wspomniane ruchy.

„White pride” to termin związany bezpośrednio z białymi rasistami, faszystami/neonazistami i innymi tego typu poglądami/ruchami. Jakakolwiek próba zmiany konotacji tego terminu na pozytywny jest podejrzana, gdyż takiej inicjatywie towarzyszy z reguły intencja pokazania ideologii takich jak faszyzm jako „normalnych”, akceptowalnych społecznie przekonań.

„Black pride” przykładowo jest natomiast bardziej związana z walką o prawa czarnych i o ich równe traktowanie (ale nie tylko, świadomość czego trzeba mieć).

Na koniec chciałbym dodać swoje własne przemyślenie na ten temat. Wydaje mi się, że w całej tej dyskusji nikt nie zwraca uwagi na to, że używa się słowa „duma” w kontekście do którego to słowo tak naprawdę w ogóle nie należy!

Jak można być dumnym z tego, w jakiej kulturze ktoś się urodził? Fakt, że urodziłem się w takim a nie innym społeczeństwie to – pomijając pewne kwestie natury filozoficznej – czysty przypadek na który ja osobiście nie miałem żadnego wpływu, przypadek w dodatku o astronomicznie małym prawdopodobieństwie ziszczenia! To tak jakby być dumnym z wygranej w lotto!

Można oczywiście być zadowolonym z tego, że się jest facetem, kobietą, biały, czarnym itp. Z takich czy innych względów.

Jednakże dumnym można być jedynie z tego, co się samemu osiągnęło – własnym, świadomym wysiłkiem. Nie można być dumnym z bycia białym, ale można być dumnym jeśli udało mi się dostać i ukończyć szkołę wyższą. Nie można być dumnym z bycia Polakiem, ale można być dumnym jeśli swoimi działaniami przynosi się swojej ojczyźnie chlubę i pomnaża jej bogactwo (nie tylko to materialne). Nie można być dumnym z posiadanych poglądów jeśli te poglądy zostały nam wtłoczone do głowy. Ale można być dumnym jeśli własnym wysiłkiem intelektualnym dotarło się do takich a nie innych wniosków (wyjątkiem mogą tu być poglądy moralnie odrażające, ale nie chcę tu za bardzo gmatwać mojego wywodu).

Poza tym taka „duma” zawsze niesie ze sobą dosyć wysokie ryzyko popadnięcia w ksenofobię. Dlatego lepiej w ogóle nie używać takich haseł i zawsze warto przyglądać się działaniom ludzi, którzy takie hasła używają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz