czwartek, 12 marca 2015

Terry Pratchett

Terry Pratchett (1948-2015).
© Luigi Novi / Wikimedia Commons

Dzisiaj, w wieku 66 lat, zmarł Sir Terry Pratchett . Jeden z najwybitniejszych pisarzy nie tylko fantasy. Zacząłem go czytać w szkole średniej, w okresie gdy w TV leciały Monty Pythony, i jego humor od razu przypadł mi do gustu .

Jego wkład w naszą kulturę jest niezaprzeczalny. Był genialny i oryginalny, chociaż z czasem zaczął się powtarzać, a wymyślane przezeń historie stawały się coraz gorsze. Niestety pod koniec życia zaczął chorować na rzadką odmianę Alzheimera (ale zacząłem odbierać jego dzieła jako wtórne odcinanie kuponów niegdysiejszego genialnego pomysłu na długo przed tym).

Dziwić może, że mówię o nim trochę źle, ale uważam, że powiedzenie „O zmarłych należy mówić albo dobrze, albo nie należy mówić wcale” jest hipokrytyczne. Chcę mówić o ludziach takich, jakimi byli w rzeczywistości (lub raczej jak ja ich postrzegałem – mam nadzieję, że to oczywiste). Mówienie o innych, niezależnie od tego czy zmarłych czy żywych, w sposób pomijający pewne fakty z ich życia to po prostu kłamanie. A w praktyce rezultat jest taki, że mówimy de facto o kimś innym – co stanowi ujmę dla wspominanego człowieka.

Tą postawą skłaniam się tutaj w kierunku wymyślonej przez Orsona Scott Carda idei Mówców Umarłych.

Bo Terry Pratchett był człowiekiem. Wybitnym człowiekiem, ale nie doskonałym – bo takich nie ma. Dla mnie zawsze pozostanie wielkim pisarzem, a jego książki będę wspominał dobrze i lubił je (bo nawet te, które uważam za „gorsze” i tak są dobre), i czasem do nich powracał (ostatnio wróciłem do czytania książek więc myślę, że z czasem uzupełnię swoją kolekcję o jego nowsze historie ).

SPOCZYWAJ W POKOJU, SIR TERRY PRATCHETT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz