niedziela, 12 października 2014

Ateizm, czym nie jest

Jak już wspomniałem wcześniej, zamierzam napisać kilka artykułów objaśniających mój światopogląd. Na pierwszy rzut pójdzie moja niewiara - nie dlatego, że jest to coś dla mnie ważnego (bo nie jest, w każdym bądź razie już nie - ale o tym kiedy indziej), ale dlatego, że ateizm nosi w krajach religijnych piętno czegoś złego, odrażającego i głupiego, i - jak na ironię - wydaje się on być ważny właśnie dla ludzi wierzących.

Żeby odpowiedzieć na pytanie czym jest ateizm, należałoby najpierw wyjaśnić czym ateizm zdecydowanie nie jest - ponieważ wokół ateizmu namnożyło się mnóstwo nieporozumień (kto wie, czy nie więcej nawet, niż wokół mechaniki kwantowej czy ewolucji biologicznej ).

Ateizm jest religią/wiarą

Przekonanie to posiadają głównie (tylko?) ludzie wierzący. Jak na ironię rozpowszechniając je dają innym do zrozumienia (w sposób niezamierzony zapewne), że wiara/religia są złe .

Ateizm żadną religią nie jest. Ateiści mają swoje organizacje, ale nie mają one charakteru religijnego - nikogo się tam nie wyznaje, nikomu ani niczemu nie oddaje czci, ateiści nie mają żadnych dogmatów ani niczego, co mają wszystkie pozostałe religie - naprawdę ciężko byłoby nazwać jakąkolwiek organizację ateistyczną religią (co nie znaczy, że nie ma organizacji religijnych o charakterze ateistycznym). Pewnie - można by nagiąć definicję religii do takich granic, żeby zaliczyć do ich grona ruchy ateistyczne, tylko że wtedy pod tę definicję podpadałyby praktycznie rzecz biorąc wszystkie organizacje, począwszy od tych charytatywnych a na partiach politycznych skończywszy.

Częstą odmianą tego twierdzenia jest, że ateizm to po prostu wiara w nieistnienie boga/ów. Nie zamierzam twierdzić, że nie ma takich ludzi, którzy naprawdę wierzą w nieistnienie boga, tak jak wierzący wierzą w jego istnienie - zbyt dobrze znam różnorodność ludzkich przekonań. Jest to jednak margines. Przeciętny ateista po prostu nie wierzy w boga/ów tak samo, jak przeciętny człowiek nie wierzy w Wielką Stopę, UFO czy świętego Mikołaja. Czy ktoś z was określiłby brak przekonania tych ludzi w istnienie Wielkiej Stopy, UFO czy św. Mikołaja wiarą?(*). Można to ująć jeszcze inaczej - ateizm jest wiarą tak, jak niezbieranie znaczków jest rodzajem hobby, łysina kolorem włosów a wyłączony telewizor programem telewizyjnym.

(*) - Można tak nagiąć definicję wiary, aby podpadały pod nią wszystkie rodzaje przekonań. Tylko po co?

Inna sprawa, że niektórzy są bardzo pewni tego (nie - nie absolutnie na 100%), że żadnego boga/bogów nie ma. Może to być silne przekonanie, ponieważ ludzie tacy poświęcili zapewne temu zagadnieniu sporo czasu i energii (tak jak ja). Jak już jednak wspomniałem, naprawdę nie powinno się rozwadniać znaczenia słowa wiara, nazywając nim to przekonanie.

Ateiści są ludźmi rozsądnymi/mądrymi

W odróżnieniu od poprzedniego nieporozumienia, to przekonanie posiadają głównie (tylko?) ludzie niewierzący. Dotyczy to przede wszystkim (z tego co zauważyłem) ludzi należących no ruchu „Nowego Ateizmu” lub z nim się identyfikujących.

Ludzie ci mówiąc „ateista” mają tak na prawdę na myśli „racjonalistę” - a to nie to samo. Ateiści potrafią wierzyć w naprawdę głupie rzeczy - homeopatię, akupunkturę, kosmitów(*) i wiele innych tego typu rzeczy. Jest tak z jednego, bardzo prostego powodu - o czym już powiedziałem i o czym jeszcze wspomnę: ateizm to po prostu brak wiary w boga/bogów, i nic ponadto.

(*) - Nie tych prawdziwych, którzy być może gdzieś istnieją, rzecz jasna, ale w tych „holywoodzkich”, porywających farmerów i bydło, i robiących kręgi w zbożu ;-).

To prawda, że istnieją badania stwierdzające wyższy poziom IQ u ludzi niewierzących. Problem jednak w tym, że ta różnica jest niezbyt wielka - być może nawet w ogóle nie jest znacząca. Dalej - jest to średnie IQ. Wielu ludzi wierzących będzie bardziej inteligentna niż niewierzący (na odwrót też, rzecz jasna, ale mniejsza o to). Nie wiadomo też do końca, czy jest to konsekwencja samej religii, czy raczej korelacja między stanem edukacji i dobrobytem a religijnością w danym kraju, przykładowo. Osobiście wolę z resztą osądzać ludzi na podstawie tego, jacy oni sami są, a nie na podstawie średnich wyników jakiejś grupy, do której przynależą.

No i, co ważne, inteligencja to nie wszystko. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak z niej korzystać - a to już podpada mocno pod racjonalizm, który (jak wspomniałem) nie jest tożsamy z ateizmem.

Myślę, że mogę w miarę bezpiecznie powiedzieć, że ateiści są tak samo mądrzy czy inteligentni jak ludzie wierzący (lub inaczej - że czyjaś wiara/niewiara nie ma tutaj żadnego lub prawie żadnego znaczenia). W każdym bądź razie na co dzień taka różnica, jeśli jest znacząca, nie ma żadnego znaczenia.

Ateiści nienawidzą Boga / wyznają Szatana

Jest to jeden z najbardziej irytujących mitów powtarzanych przez wierzących. Ateiści nie nienawidzą Boga - nie można nienawidzić czegoś, w co się nie wierzy. Czy ktoś z was nienawidzi św. Mikołaja za to, że nie przynosi mu prezentów pod choinkę? Z drugiej strony, gdy przykładowo polscy żołnierze zwalczali nazistów - czy ktoś o zdrowych zmysłach powiedziałby, że wierzą w to, że Hitler jest ich Führerem, tylko że go nienawidzą?

Poza tym, niechęć i nienawiść o której mowa nie ma nic wspólnego z ateizmem - dotyczy to antyklerykałów. I znowu - antyklerykalizm nie jest tożsamy z ateizmem. Antyklerykałowie natomiast mogą być zarówno niewierzący (częściej zapewne) jak i wierzący.

Nie jest to też nienawiść wobec żadnego boga czy bogów. Antyklerykałowie są przeciwnikami organizacji religijnych. Mają z resztą dobry powód, aby je nienawidzić - gdyż wyrządzają one wiele zła na świecie.

Podobnie rzecz się ma z wyznawaniem Szatana. Ateiści po prostu nie wierzą w te rzeczy. Przez ludzi wierzących może to być postrzegane jako zło (co samo w sobie jest głupie), nie implikuje jednak jakiegokolwiek związku z Satanizmem.

Ateistom przeszkadza czyjaś wiara

Cóż - i tak, i nie. Chociaż znów - mowa raczej nie o ateistach, lecz o ludziach dążących do świeckości.

Nie przeszkadza nam (ateistom, sekularystom) to, że wierni się modlą, że chodzą do kościoła itp. Co nam przeszkadza, to gdy wierni próbują narzucać nam swój światopogląd jako prawo i gdy wszędzie wciskają się ze swoją religią, zawłaszczając dla siebie całą przestrzeń publiczną. Jest to o tyle denerwujące (że użyję eufemizmu), że żądają oni coraz więcej i więcej, a każdą próbę ograniczenia swojej zachłanności nazywają ograniczaniem ICH swobód i niezbywalnych praw, czy wręcz atakiem na swoją religię.

Ateiści przestali wierzyć w Boga żeby móc grzeszyć

Kolejny głupi mit. O związku ateizmu i wiary z moralnością chciałbym napisać kiedyś indziej, dlatego krótko tutaj tylko o tym wspomnę.

Nie trzeba być niewierzącym, aby grzeszyć - dowodzą tego liczni wierzący, którzy popełniają na co dzień często bardzo poważne złe uczynki. Poza tym - czy ktoś z was potrafiłby na zawołanie przestać wierzyć (albo zacząć, skoro już przy tym jesteśmy)?

Nie chodzi do kościoła - pewnie ateista

Spotkałem się z podobnym stwierdzeniem nie raz, ostatnio przy okazji śmierci Anny Przybylskiej(*). Ktoś, kto nie chodzi do kościoła nie musi być od razu ateistą. Taka osoba może po prostu „nie kupować” tych wszystkich rytuałów i woli wierzyć po swojemu (tzw. wierzący niepraktykujący). Taki ktoś może też po prostu być leniwy .

(*) - Towarzyszył temu niezbyt mądry komentarz w stylu, że przed śmiercią się nawróciła (znaczy się z ateizmu). Dlaczego niemądry - o tych sprawach chcę napisać w którymś z kolejnych artykułów.

Nie działa to też w odwrotną stronę, skoro już przy tym jesteśmy. Nie wystarczy nakłonić ateisty do chodzenia do kościoła, aby się nawrócił. Wielu z nas było już wierząca i chodziło do kościoła - i dlatego przestaliśmy wierzyć, ale o tym również chciałbym napisać kiedy indziej.

Podsumowanie

Mam nadzieję, że wyjaśniłem wszystkie najważniejsze nieporozumienia dotyczące ateizmu i ateistów. Wiem, że ludzi, którzy są zaślepieni fanatyzmem mój artykuł i tak nie przekona, nie do nich jest on jednak skierowany. Wielu wierzących potrafi robić użytek ze swojego mózgu i posiadają oni fałszywe wyobrażenie na temat ateizmu tylko dlatego, że nigdy nie słyszała „naszych” wyjaśnień, ani nigdy nie poznała żadnego ateisty (a najlepiej kilku - tak dla porównania ).

Całość i tak potraktowałem pobieżnie (żeby się nie rozpisywać), ale mam nadzieję, że przynajmniej zachęcę kogoś do dalszych poszukiwań.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny artykuł. Czekam na ten o Przybylskiej, bo tego nie słyszałem, a jestem ciekawy Twojej opini na ten temat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja uwaga o Przybylskiej miała charakter anegdoty. Przyszły artykuł, o którym wspomniałem, ma dotyczyć twierdzenia, że w obliczu śmierci każdy (lub prawie każdy) się nawraca.

      Usuń