sobota, 8 czerwca 2024

O wyborze i konieczności

Wybory do europarlamentu już jutro i od wielu dni w mediach można było zobaczyć lub usłyszeć spoty zachęcające do głosowania w obronie „pięknej, europejskiej demokracji”. Nie zamierzam z tej okazji rozpisywać się szczegółowo o tym, dlaczego trzeba iść na wybory. Nie będę też tym zachętom i przekazowi który niosą zaprzeczał. Zamiast tego chciałbym spojrzeć na tę i inne kwestie z trochę odmiennej strony.


Kiedyś napisałem, że uważam się za kapitalistę. To jest zasadniczo prawda, chociaż chciałbym do tego dodać dwa wielkie zastrzeżenia:

1. Nie ma czegoś takiego, jak „Jeden, Jedyny, Jedynie-słuszny KAPITALIZM”. Kapitalizmem będzie każdy system, który będzie miał pewne właściwości. Patrząc na różne definicje w internecie podstawową własnością takiego systemu jest własność prywatna w działalności gospodarczej. Chcę to podkreślić, bo nie raz już widziałem ludzi, którzy krytykowali przykładowo działanie wielkich, kapitalistycznych korporacji i zapierali się, że to nie jest kapitalizm (albo wręcz nazywali to z jakiegoś powodu socjalizmem).

2. Kapitalizm jest głupi i nie zawsze działa. To po prostu widać. I z tego powodu go nie lubię. Ludzka natura jest jednak chciwa i głupia a system kapitalistyczny opiera się m.in. właśnie na chęci posiadania (zarówno w przypadku pracodawców, jak i pracowników). W odróżnieniu więc od np. socjalizmu nie walczy z tymi wadami, lecz je wykorzystuje. Dlatego uważam, że ma szansę działać i doświadczenie uczy nas, że jest to w zasadzie najlepszy system, który do tej pory wymyśliliśmy (jeszcze raz powtarzam: najlepszy wcale nie znaczy, że dobry).

Dlatego myślę, że kapitalizm jest niestety smutną koniecznością. Możemy walczyć, żeby był najlepszy jaki się da, ale to w zasadzie wszystko co możemy (na razie) robić.

Ja sam jestem zwolennikiem takich form kapitalizmu, które są jak najmniej szkodliwe dla społeczeństwa. Myślę, że podstawowe cechy takiego systemu to np. szanowanie praw konsumentów oraz pracowników, ale też ochrona mniejszych przedsiębiorców przed wielkimi korporacjami. Może w przyszłości ktoś wymyśli coś lepszego, wtedy przestanę popierać systemy o takim charakterze. Ale na razie nie jest to opcja, którą można lekko odrzucić.


Bardzo podobnie jest z demokracją. Tu oczywiście też trzeba zauważyć, że demokracja demokracji nie równa. I również trzeba ją traktować jako narzędzie a nie cel sam w sobie - trzeba stosować taki system demokratyczny, żeby dawał jak najmniej szansy na szkodzenie społeczeństwu przez jednostki głupie, chciwe i mające złe intencje.

Demokracja jest głupia, bo daje głupim ludziom możliwość wyboru głupców, którzy będą rządzili całym społeczeństwem szkodząc mu. Ostatnie osiem lat rządów PiS pokazały to bardzo wyraźnie. Ale demokracja daje też szansę ludziom nie-głupim na to, żeby takie rządy obalić i wybrać innych, nie-głupich ludzi.

Mówię ogólnie, to po pierwsze - żeby mi nikt nie przypisywał jakichś sympatii odnośnie aktualnej władzy. Po drugie nie-głupi nie znaczy od razu mądry.

Dlatego myślę, że wybór demokracji nie powinien być traktowany jako wybór czegoś bezwzględnie dobrego. Jest to po prostu wybór czegoś, co działa - w odróżnieniu od czegoś co na pewno nie zadziała.

Nie tak, jak byśmy chcieli w każdym bądź razie. Inne systemy, które w naszej historii przeżyliśmy technicznie rzecz biorąc też działały. Ale korzyści w nich odnosili nieliczni wybrani, poza tym były one często bardzo krótkotrwałe.


Od chyba samego początku naszej obecności w Unii Europejskiej pojawiają się głosy nawołujące do wyjścia z niej. Jak głupie i niebezpieczne jest to pragnienie pokazały wydarzenia ostatnich lat.

Ludziom krótkowzrocznym wydaje się, że jeśli wyjdziemy z EU, to nagle zyskamy jakąś tam bliżej nieokreśloną wolność, swobodę, niepodległość itp. Będzie nam się też żyło lepiej, bo głupia Unia podcina naszej gospodarce skrzydła głupimi regulacjami (nie bronię w tym momencie Unii - tylko streszczam różne takie wypowiedzi).

I może nawet tak będzie. Przez rok. Może przez dwa-trzy lata. A potem?

Żeby się dowiedzieć, co będzie potem, wystarczy spojrzeć na Wielką Brytanię, która osiągnęła ten „sukces”. Tam też populistyczni politycy nawoływali do wyjścia z Unii i udało im się przekonać społeczeństwo na tyle, że większość zagłosowała „za”.

A potem przyszło wielkie rozczarowanie i bieda. A politycy, którzy tak bardzo do tego namawiali nagle się ulotnili.

Niestety Polska nie będzie miała takiego szczęścia jak Wielka Brytania. Jesteśmy blisko zasięgu Rosji i co gorsza mamy wielu pro-rosyjskich polityków. Jeśli wyjdziemy z Unii, skończymy w ciągu paru lat jako druga Białoruś. Jeśli będziemy mieli szczęście - bo możemy też skończyć jako druga Ukraina.

Co ciekawe, ostatnio zacząłem też zauważać różnych osobników (w tym polityków) otwarcie nawołujących również do opuszczenia NATO.

Unia nie jest fajnym tworem. Bardzo mi się z wielu względów nie podoba (o czym nie raz już pisałem). Ale smutna prawda jest taka, że nie mamy tak naprawdę żadnego innego dobrego wyboru. A obecność w Unii, wbrew temu co wielu głosi, daje nam całkiem sporo.

Podsumowując to wszystko:

Czasem nie ma się po prostu dobrych wyborów. Trzeba wybrać tak, żeby nie było gorzej. Wtedy taki wybór zmienia się niestety w konieczność.

3 komentarze:

  1. "Demokracja jest głupia, bo daje głupim ludziom możliwość wyboru głupców, którzy będą rządzili całym społeczeństwem szkodząc mu. Ostatnie osiem lat rządów PiS pokazały to bardzo wyraźnie. Ale demokracja daje też szansę ludziom nie-głupim na to, żeby takie rządy obalić i wybrać innych, nie-głupich ludzi." Niestety tych pierwszych jest więcej więc kierunek w którym idziemy daje się łatwo przewidzieć. W pewnym sensie najlepszym rozwiązaniem byłaby "dyktatura nie-głupich" o czystych intencjach zamiast demokracji. Istotę demokracji dobrze oddaje cytat Franklina : "Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W pewnym sensie najlepszym rozwiązaniem byłaby "dyktatura nie-głupich" o czystych intencjach zamiast demokracji."

      No właśnie sęk w tym, że nie. To, o czym piszesz, to utopia. Mi też się marzą czasem takie rzeczy, przyznaję się bez bicia, bo to piękna wizja.
      Ale problem z dyktaturą jest taki, że nie da się jej szybko i bezboleśnie usunąć. A nawet najlepsza z początku dyktatura (jeśli wogóle możemy o czymś takim mówić, biorąc pod uwagę historię) może zepsuć się i to bardzo szybko. Musimy wyciągać lekcje z historii.
      W demokracji natomiast, tak długo jak trwa, istnieje szansa na względnie łatwe i łagodne odsunięcie głupców od władzy.

      Ujmując sprawę w trochę inny sposób: powiedzmy, że koszt demokracji jest lekko na minusie. „Dobra dyktatura” daje nam dużo plusów, ale „zła dyktatura” z nawiązką to anuluje. A jeśli dodamy do tego koszty zmiany dyktatury, to okazuje się, że rezultat jest taki, że na dłuższą metę dyktatura jest o wiele bardziej na minusie, niż jakakolwiek demokracja.

      Usuń
  2. "W demokracji natomiast, tak długo jak trwa, istnieje szansa na względnie łatwe i łagodne odsunięcie głupców od władzy."

    Jeżeli przyjmiemy, że tzw. "głupców" jest większość (a wszystko na to wskazuje) to technicznie do zmiany "władzy" oczywiście może dojść w sposób w miarę bezbolesny natomiast szansa na zmianę sposobu/kierunku rządzenia jest bliska zeru ze względu na naturę większości głosujących.
    Patrząc z tej perspektywy koszt demokracji chyba jest na większym minusie niż się pozornie wydaje.

    OdpowiedzUsuń