W drugiej połowie marca tego roku mieliśmy okazje podziwiać kometę C/2011 L4 zwaną potocznie PANSTARRS. A w każdym bądź razie tak to wyglądało w internecie. Ludzie chwalili się swoimi obserwacjami, namawiali do oglądania, pokazywali swoje zdjęcia, bardzo ładne skądinąd.
Jednak, gdy już w końcu zrobiło się jako tako bezchmurnie, i sam wyszedłem obserwować zachodnie niebo, nie zobaczyłem nic, ale to zupełnie nic .
Ostatniego zdatnego do obserwacji dnia udało mi się w końcu, zupełnie przypadkiem, uchwycić kometę w obiektywie aparatu. Efekt był rozczarowujący. Z resztą zobaczcie sami:
Komety nie widziałem gołym okiem, chociaż stałem czasem nawet całą godzinę jak głupi. Nie zaważyłem jej też na żadnym ze zdjęć wykonanych „na ślepo”. Dopiero gdy zacząłem przeglądać bardzo powoli niebo na maksymalnym zoomie (x12), udało mi się ją zauważyć. Jednak łatwo ją było przeoczyć, o czym przekonałem się, gdy ruszyłem aparatem i musiałem odszukać ją jeszcze raz .
Oprócz komety udało mi się uchwycić księżyce Jowisza i to właściwie uważam za większe osiągnięcie (ponieważ wcześniej mi się to nie udawało):
Ogólnie uważam to wydarzenie (przelot komety PANSTARRS) za totalny niewypał. I w ogóle nie rozumiem, dlaczego nie mogłem jej zobaczyć. Może następna kometa (ISON) będzie lepsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz