niedziela, 12 maja 2013

Czy Jezus był miłosierny?

Wiele ludzi, nawet ci wierzący, lubi przeciwstawiać dobroć Jezusa pazerności, zakłamaniu, nienawiści a często i brutalności przepełniającej organizacje religijne (szczególnie Kościoła Katolickiego) i różnej maści fundamentalistów religijnych.

Jezus w powszechnym mniemaniu jest ucieleśnieniem pokoju, miłości i miłosierdzia. Ja sam, pomimo że wiarę straciłem, przez długi czas również tak go postrzegałem - jako kogoś, kto nawet jeśli nie istniał naprawdę, może być stawiany jako moralny przykład dla wszystkich.

Jezus Chrystus mówił wiele o wybaczaniu i miłości bliźniego (najważniejsze przykazanie wg. niego to przykazanie miłości). Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej czynom i naukom Jezusa to okazuje się, że Jezus wcale nie był taki dobrotliwy, za jakiego się go uważa.

Pierwszy przykład, który przychodzi na myśl, to scena w świątyni, gdy Jezus wypędza w gniewie kupców. Ten czyn stoi w tak rażącej sprzeczności z pozostałymi czynami i słowami Jezusa, że nawet Chrześcijanie to zauważają. Rzecz jasna nie mogą z tego powodu zakwestionować prawdziwości nauk religijnych, które zostały im zaszczepione w głowach (tak działa indoktrynacja), więc wynajdują różnego rodzaju usprawiedliwienia - że był to „słuszny gniew”, że on ich tylko przepędził i nic im się ostatecznie nie stało. Mówię z własnego doświadczenia.

Jezus był również okrutny wobec zwierząt (gdy wypędził demony w świnie). Mógłbym też podać przykład drzewa figowego, ale tu by mnie chyba każdy wyśmiał (co nie zmienia faktu, że Jezus zniszczył owo drzewo, bo taki miał kaprys).

Pięknym przykładem pokojowego nastawienia Jezusa jest jego nakaz, aby Piotr schował miecz, którym odciął ucho jednego z ludzi, którzy przyszli go pojmać, a następnie uzdrowienie owego człowieka. Jednak mało kto zwraca uwagę na to, że chwilę wcześniej Jezus sam kazał swoim uczniom sprzedać to, co mają aby zakupić miecze! Nakaz, jak się okazuje zbędny, gdyż uczniowie tego pokojowo nastawionego nauczyciela byli już w posiadaniu mieczy. Albo jego uczniowie niezbyt słuchali swojego mistrza, albo ewangelie pasujące do oficjalnej doktryny uznane przez ojców Kościoła za prawdziwe zostały mocno wybielone.

Nie są to jednak wg. mnie jego największe „przewinienia”. Ostatecznie nie zrobił nikomu krzywdy, a nawet naprawił zło wyrządzone przez jego ucznia, prawda?

Jezus oprócz miłości nauczał również, jak należy postępować. Robił to m.in. za pomocą przypowieści, które pokazywały także, jak wygląda królestwo niebieskie oraz charakter samego Boga - czyli również Jezusa.

Pierwsze, na co musimy zwrócić uwagę, to jego znane z pewnością wielu ludziom słowa: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”. Nie ma tu znaczenia, że ktoś mógł nawet nie słyszeć o Jezusie (co tym bardziej dziwi, że niewiernemu Tomaszowi pozwolono na to, aby uwierzył dopiero gdy zobaczy). Nie ma też znaczenia, że ktoś chciałby po prostu być dobrym człowiekiem, a wyznawanie kogokolwiek niezbyt go obchodzi. Najważniejsze jest, żeby wierzyć w Jezusa, ponieważ ci, co nie uwierzą, będą potępieni. Ba - nawet, gdy ktoś kocha (przykazanie miłości...) swoich bliskich bardziej, niż kogoś (tzn. Jezusa), o kim słyszał tylko z ust innych ludzi (jak się okazało, ludzi często obłudnych i złych do szpiku kości), to też jest przeciwko Jezusowi.

Z nauk i przypowieści przeziera widmo kary dla tych, którzy nie zechcą się bezwarunkowo podporządkować tak dobremu i miłosiernemu Bogu, jakim jest Jezus i jego Ojciec.

Miasta, które odrzucą Jezusa, spotka los gorszy niż Sodomę i Gomorę. Ludzie, którzy nie będą chcieli go wyznawać będą przeciwko niemu, będą „ścięci na jego oczach”, "otrzymają chłostę", zostaną "wrzuceni do ognia jak suche latorośle" czy też "wyrzuceni w ciemność / do rozpalonego pieca, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów". To tylko kilka takich przykładów, z przypowieści znanych chyba każdemu, które znalazłem na szybkiego. Głębsza lektura zapewne ujawniłaby ich o wiele więcej.

Jak się więc okazuje, chociaż nauki Jezusa przepełnione były słowami o wybaczaniu i miłości, sam Jezus jakoś nie za bardzo wydaje się ucieleśnieniem miłosierdzia. Najsmutniejsze jest to, że owe nauki to nie jakieś „zapomniane przez Boga” fragmenty Starego Testamentu, ale słowa samego Jezusa czytane co niedzielę rzeszom wiernych. I żaden z nich nie zwraca uwagi na mściwość, która przeziera z tych słów, uznając je - zgodnie z przyswojonymi wcześniej „naukami” - za przejawy miłości .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz