wtorek, 28 października 2014

Hartman a kazirodztwo

Miałem pisać o czymś innym. Nie szło mi jednak, więc pod wpływem pewnego artykułu napisałem to . Niby nic, co by wymagało tych wyjaśnień, ale dla mnie jednak to trochę niezwykłe. Niedługo zamierzam napisać, dlaczego .

Jakiś czas temu na blogu profesora Hartmana ukazał się wpis dotyczący kazirodztwa. Wpis szybko zniknął. Do końca nie znam tego przyczyn, ale wygląda na to, że usunęli go sami redaktorzy Polityki z powodu tego, że Hartman odważył poruszyć się temat, który był zbyt mocno tabu . A szkoda (i bez sensu).

Zaraz jednak po publikacji tego artykułu rozpętało się w polskim zaścianku internetowym prawdziwe piekło(*). Piekło to jednak, jak można się domyślać, polegało głównie na ujadaniu różnych osób pomawiających Hartmana o nawoływanie, abyśmy się wszyscy w rodzinie „pukali” nawzajem.

(*) - Blog prof. Hartmana czytuję regularnie, jestem też zaznajomiony z niezbyt kulturalną sekcją komentarzy pod jego artykułami. Tym bardziej zaskoczyło mnie więc, że dyskusja, która się pod tym artykułem odbyła, była względnie spokojna i rzeczowa.

Należę chyba do grona względnie nielicznych osób, który oryginalny tekst przeczytały. Jak można podejrzewać, nie było tam ani słowa o żadnym nawoływaniu do uprawiania seksu z matkami, ojcami czy rodzeństwem.

Hartman opisał to, co dzieje się w tej chwili na zachodzie - o dyskusji nad złagodzeniem karalności za związki kazirodcze. Zasugerował też, że w Polce również mogłaby się na ten temat rozwinąć dyskusja. I to wszystko.

Jednak zaślepieni ideologiczną nienawiścią ludzie (Hartman należał do partii Palikota - a to jak wiadomo jest podejrzane ) nie przeczytali najwyraźniej uważnie wspomnianego artykułu(*) i pomyliła im się już nawet nie depenalizacja z legalizacją, ale wręcz z nawoływaniem do aktywnej aktywności .

(*) - Albo przeczytali, ale uznali że jakaś taka zwykła, ludzka prawdomówność nie ma znaczenia w obliczu uświęconego celu zmiecenia z powierzchni Polski całego tego pedalskiego lewactwa.

Ale o co w sumie chodzi z tą depenalizacją i dlaczego tak lub nie?

niedziela, 12 października 2014

Ateizm, czym nie jest

Jak już wspomniałem wcześniej, zamierzam napisać kilka artykułów objaśniających mój światopogląd. Na pierwszy rzut pójdzie moja niewiara - nie dlatego, że jest to coś dla mnie ważnego (bo nie jest, w każdym bądź razie już nie - ale o tym kiedy indziej), ale dlatego, że ateizm nosi w krajach religijnych piętno czegoś złego, odrażającego i głupiego, i - jak na ironię - wydaje się on być ważny właśnie dla ludzi wierzących.

Żeby odpowiedzieć na pytanie czym jest ateizm, należałoby najpierw wyjaśnić czym ateizm zdecydowanie nie jest - ponieważ wokół ateizmu namnożyło się mnóstwo nieporozumień (kto wie, czy nie więcej nawet, niż wokół mechaniki kwantowej czy ewolucji biologicznej ).