sobota, 30 marca 2013

Wielkanocne refleksje

Mamy święta Wielkiej Nocy(1) i z tej okazji w mediach obecna jest większa nawet, niż w czasie Bożego Narodzenia, ilość różnego rodzaju treści związanych z wiarą katolicką. Generalnie nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby w naszym społeczeństwie każdy „nie-zbrodniczy”(2) pogląd byłby traktowany na równi, w sposób najzwyczajniej mówiąc uczciwy. Z jakiegoś jednak powodu w katolickiej Polsce pierwszeństwo zawsze ma wiara katolicka, a o innych światopoglądach, jeśli już się wspomina, to często w kontekście minimalizującym ich powagę czy znaczenie, czy wręcz negatywnie(3).

Jako że wiarę straciłem niedawno, ciągle jeszcze przemawiają do mnie, odruchowo niejako, emocje oraz mistyka związana z cierpieniem Jezusa (w końcu te trzy dekady indoktrynacji robi swoje ).

Mniejsza o to, że Jezus cierpiał z powodu „metaforycznej alegorii”, która to historia sama w sobie jest absurdalna(4). Mniejsza o to, że Jezus cierpiał dlatego, że - jako wszechmogący i miłosierny Bóg - musiał widocznie złożyć sam siebie w ofierze samemu sobie na przebłaganie samego siebie (jakby nie mógł po prostu przebaczyć, czy coś).

Jezus, jeden z nas. Nasz brat. Kocha nas. Patrzcie jak bardzo cierpiał. Czyż nie macie serca? Jak możecie go odrzucać? A więc jeśli macie serce, to słuchajcie nas we wszystkim, co mówimy - nawet, gdy mówimy coś innego niż Chrystus(5). Bo jeśli nie, to pewnie jesteście potworami!

Taki moralny szantaż Kościół stosuje już od dwóch tysięcy lat. Nie jest to z pewnością główna jego metoda rozpowszechniania tej religii, ale bez wątpienia jest ona ważna - szczególnie w czasie Wielkanocy.

sobota, 23 marca 2013

Prawo naprawdę wielkich liczb

Prawo naprawdę wielkich liczb mówi, że jeśli ilość jakichś prób jest bardzo duża, w zasadzie należy się spodziewać dowolnie nieprawdopodobnego zdarzenia.

Jako przykład można podać tzw. prorocze sny.

Prorocze sny

Na świecie żyją miliardy ludzi. Każdej nocy wielu z nich śni, często o swoich bliskich. Jak wiadomo, ludzie umierają, czasem na skutek tragicznych wypadków. Prawdopodobieństwo tego, że ktoś wyśni śmierć kogoś bliskiego można w przybliżeniu obliczyć ze wzoru:

P=N*S*B*D

gdzie:
P - „prawdopodobieństwo” wyśnienia śmierci bliskiej osoby
N - wielkość populacji
S - część śniących osób
B - ile z tych snów jest na temat kogoś bliskiego
D - prawdopodobieństwo śmierci kogoś bliskiego

Podstawmy przykładowe dane:

N=7 miliardów, S=1/3 (bo spędzamy na spaniu 1/3 czasu), B=1/10 (z głowy, można wstawić dowolną inną liczbę).

D - można obliczyć z tzw. prawa Little'a. Zakładając, że ilość bliskich osób wynosi około 30, oraz przeciętną długość życia 65 lat, można obliczyć, że prawdopodobieństwo tego, że ktoś bliski umrze w ciągu danego dnia wynosi około 1/800.

Podstawiając, otrzymujemy P=290 tysięcy. Tyle ludzi na całym świecie może codziennie śnić „prorocze sny”. I to przy założeniu, że owe zdarzenia są od siebie niezależne - tj. że nie ma czegoś takiego, jak dar przewidywania przyszłości.

Ujmując to słowami Stanisława Lema:

Jeśli dziesięć milionów mieszkańców wielkiego miasta co nocy śni, to jest właśnie zupełnie prawdopodobne, czyli normalne, że niewielki ułamek tych milionów, np. 24 000 wyśni śmierć jakiejś bliskiej osoby. Z kolei jest też prawdopodobne, że w ciągu najbliższych tygodni komuś z tych 24 000 ludzi zemrze bliska osoba.

(dla tych danych: N*S*B=24 000, D dla okresu 2 tygodni i danych jak wcześniej wyniesie 1/14. P będzie wtedy równe ok. 1700)

Prawdziwe liczby są z pewnością niższe (choćby dlatego, że nie zawsze pamiętamy swoje sny), ale pokazują, że zdarzenia dziwne czy noszące znamiona niesamowitości, czy paranormalności, zdarzają się codziennie bardzo często - tylko dlatego, że przypadki po prostu się zdarzają.

piątek, 15 marca 2013

Mini-ogródek

Każdy na pewno słyszał o bonsai - sztuce hodowania miniaturowych drzewek. Mało kto słyszał też, że można zminiaturyzować nie tylko drzewka, ale całe krajobrazy. Sztuka taka nosi nazwę saikei i oprócz drzewek bonsai używa się w niej prawdziwych skał, gleby i innych naturalnych elementów krajobrazu.

Zawsze fascynowały mnie takie miniaturki, ale nigdy nie posiadałem ani umiejętności, ani cierpliwości, żeby zrobić coś takiego.

Kilka lat temu spróbowałem jednak skomponować taki mini-ogródek z przydomowych roślin. Wyszło jak wyszło, nawet mile dla oka - z resztą, oceńcie sami:

Jak już powiedziałem, użyłem przydomowych roślinek - czyli chwastów. Zaczęły mi się one jednak rozrastać w sposób niekontrolowany (i trudny do opanowania), więc ogródki musiałem po jakimś czasie wyrzucić.

Niedawno natknąłem się w sieci na zdjęcia takich małych ogródków zrobionych w... żarówce. Żarówkę trzeba najpierw opróżnić, a potem można w niej umieścić co tylko się chce (albo zrobić z niej cokolwiek - np. solniczkę i pieprzniczkę ).

Możliwości ograniczone są tylko naszą wyobraźnią. Jest tego tak wiele, że wspomnę tylko pokrótce o niektórych z nich: różnego rodzaju ogródki, akwaria, terraria, doniczki itp; solniczki, pieprzniczki czy nawet pojemnik do gotowania wody na świeczce; różnego rodzaju oświetlenie - lampy naftowe, LED czy inne; statki w butelce żarówce, zamki, krajobrazy; ozdoby (np. choinkowe), klepsydry i wiele, wiele innych. Każdego zainteresowanego odsyłam do internetu, ew. można spojrzeć chociażby tutaj.

Opróżniłem więc starą, przepaloną żarówkę i umieściłem w niej trochę mchu, porostów na gałązkach i kamyków dla urozmaicenia. Nie jest to nic oryginalnego, poza tym jest to pierwsze takie moje dzieło i nie wyszło mi dokładnie tak, jakbym chciał - ale nic straconego, następne pewnie wyjdą lepiej .

Komentarze do zdjęć

Algida - nie bawiłem się w żadne zamazywanie nazwy, bo nie bawię się w takie rzeczy jak kryptoreklamy (czy raczej paniczny przed nimi strach). Jak ktoś chce, to niech je lody z Algidy, a jak nie, to niech nie je. Mi tam smakowały, ale dokładnie tak samo smakowały mi lody innych firm . Pudełka użyłem, bo akurat mi pasowało (z resztą takich pudełek używam po dziś dzień, np. do przechowywania bigosu w zamrażalniku ).

Żarówka - ciężko sfotografować takie ustrojstwo. Odbija zewsząd wszystko, co jest chociaż trochę jaśniejsze od otoczenia i ciężko to wyeliminować nawet filtrem polaryzacyjnym . Najlepszy efekt dało sfotografowanie żarówki z pokazanego na zdjęciu kąta.

Praktyczne uwagi odnośnie opróżniania żarówek

Na tej stronie znajduje się krótki tutorial z obrazkami na temat opróżniania żarówek. Chciałbym dodać od siebie parę uwag na jego temat.

Step 3 - Wyłamywanie ciemnej masy izolacyjnej (nie wiem dokładnie, co to takiego). Masa ta jest twarda, ale krucha - jeśli uda się ją pokruszyć (jakimiś obcążkami najlepiej), to można ją wbić do środka, aby następnie wysypać, lub wyciągnąć pincetą. Wyłamywanie tej masy na zewnątrz może spowodować powyginanie gwintu.

Step 4-7 - Po wyłamaniu masy izolacyjnej wsuwamy śrubokręt, aby wyłamać wystającą rurkę. Powstaje wąska wnęka (to, na czym trzymają się włókna żarówki - słupek). Zakończona jest ona na końcu małym otworem powstałym po wyłamaniu wspomnianej rurki - wkładamy w ten otworek śrubokręt gwiazdkowy i kręcimy, aż słupek pęknie. Następnie jakimś śrubokrętem musimy delikatnie (żeby nie stłuc ścianek żarówki) wyłamać pozostałe części słupka, aż otrzymamy w miarę okrągły otwór na dnie żarówki). Wszystkie resztki możemy wysypać, albo wyciągnąć pincetą.

Step 8-9 - Powinno wystarczyć przepłukanie wodą z płynem do mycia naczyń.

Tutaj znajduje się kolejny tutorial, który wspomina o tym, o czym piszę wyżej - ale wolałem to napisać po polsku i konkretnie - dla siebie i każdego, kto chciałby z tego skorzystać.

czwartek, 14 marca 2013

Pi

Dzisiaj jest 14 marca. Jeśli zapisać tę datę w odpowiedni sposób, dostaniemy 3.14 - czyli przybliżenie liczby pi. Dlatego niektórzy ludzie obchodzą dziś święto tej bardzo ważnej skądinąd oraz ciekawej liczby. Jako że symbol π wymawia się po angielsku paj (pie - ciasto), na święto liczby pi piecze się okrągłe ciasta .

Pi, nazywana również na cześć Ludolpha van Ceulena ludolfiną, jest zdefiniowana jako długość obwodu koła do długości jego średnicy (w geometrii euklidesowej). Oznacza się ją grecką literą π od słowa περίμετρον – perimetron, czyli obwód.

Liczba ta ma niesamowitą ilość zastosowań, dlatego nawet nie będę ich tu wyliczał. Występuje w matematyce i fizyce dosłownie wszędzie, czasem w najmniej spodziewanych miejscach (np. przy rzucaniu zapałkami, czy nawet w równaniu opisującym zasadę nieoznaczoności Heisenberga: Δ x Δ px = h 4π )

Liczba π jest liczbą rzeczywistą. Nie jest wymierna i w dodatku jest liczbą przestępną (dlatego nie można zrobić kwadratury koła). Oznacza to, że nie można jej ani łatwo zapisać, ani obliczyć.

Można ją jednak przybliżać na różne sposoby liczbami wymiernymi - w dosyć prosty sposób i z dosyć dużą dokładnością. Starożytni babilończycy przybliżali ją jako 31/8(*). O wiele lepsze przybliżenie daje 31/7 (błąd jest mniejszy od 1/20 procenta). Jeszcze lepsze przybliżenie daje łatwa do zapamiętania liczba 113355(**) - trzeba ją tylko podzielić na dwie części (jako napis) i większą część zapisać w liczniku, a mniejszą w mianowniku:

113355 -> 113 | 355 -> 355/113

Błąd jest tak mały (10-7), że nie liczy się go nawet w procentach - i to przybliżenie całkowicie wystarcza do jakichkolwiek praktycznych obliczeń (tak po prawdzie wystarcza nawet 31/7).

piątek, 8 marca 2013

Obsługa plików w Javie

Obsługa plików w Javie jest wg. mnie rozwiązana trochę dziwnie. Ale ja programowałem głównie w C++ (w innych językach również, ale bez grzebania się w plikach), więc może się czepiam.

Tak czy siak, muszę się tego nauczyć i zanim wejdzie mi to w krew, postanowiłem sobie to zapisać.

Po pierwsze, z jakiegoś jeszcze dla mnie niejasnego powodu, operacje na plikach muszą zawierać się w bloku try-catch:

try {
    //operacje na plikach
}
//można użyć bardziej specyficznego kodu
//w szczególności przechwytywać konkretne wyjątki
//to jest tylko tak orientacyjnie
catch(Exception e) {
    e.printStackTrace();
}

Następnie musimy otworzyć jakiś plik. Ogólna rada jest taka:

FileReader / FileWriter - dla plików tekstowych

FileInputStream / FileOutputStream - dla innych (binarnych, z niestandardowym kodowaniem...)

wtorek, 5 marca 2013

Męty ciała szklistego

Męty ciała szklistego.
Autor: Acdx (public domain).
Źródło: Wikipedia.

Czy zdarzyło się komuś z was widzieć przed oczami jakieś takie robaczki, czy coś w tym stylu? Zawsze myślałem, że to jakieś brudy na powierzchni oka.

Kiedyś przez krótki czas myślałem nawet, że w skutek dyfrakcji czy interferencji widzę zarysy bakterii pływających na powierzchni mojego oka .

Okazuje się jednak, że są to zanieczyszczenia gromadzące się wewnątrz oka ! A konkretnie w tzw. ciele szklistym oka.

Robaczki owe noszą swojską nazwę mętów ciała szklistego (ang. floaters, łac. Muscae volitantes - latające muszki).

Są one widoczne dlatego, że rzucają cień na siatkówkę oka (są przezroczyste, ale różnią się gęstością od ciała szklistego, więc załamują światło).

Przyczyny ich powstawania są różne i generalnie nie stanowią one żadnego złego objawu ani nie zagrażają naszemu zdrowiu ani pracy oka. Dlatego nie ma sensu się nimi przejmować - szczególnie, że nie ma skutecznych metod ich usuwania. Jest to po prostu coś, co się nabywa wraz z wiekiem - jak zmarszczki czy żółte zabarwienie białka oczu (twardówki).

Czasem oczywiście, jeśli takich mętów nagromadzi się naprawdę dużo, może to być objawem jakiejś choroby - ale są one widoczne dla okulisty w trakcie zwykłego badania, więc też nie trzeba raczej z tego powodu panikować i biegać po niewiadomo jakich specjalistach.

Jeśli ktoś jest w stanie zobaczyć owe robaczki (zjawisko to ma nawet swoją własną nazwę - myodesopsia), to może nawet - jeśli naprawdę mu się nudzi - pobawić się w próbę uchwycenia takiego robaczka w centrum pola widzenia .